„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.
„Dragon Age II” i „Dragon Age:
Inkwizycja” w swoich podstawowych wersjach trochę zaniedbały rozwój świata,
jeśli chodzi o państwo-miasto krasnoludów — Orzamar, oraz Głębokie
Ścieżki. „Zstąpienie” to poświęcone tej rasie oraz jej podziemnej rzeczywistości DLC dla „Dragon Age:
Inkwizycji”. Powracamy zatem do znanej wszystkim graczom serii cuchnącej otchłani,
gdzie już ostrzą na nas zęby Mroczne Pomioty i inne przebrzydłe kreatury. Jak
za dawnych, dobrych czasów.
Moją opinię na temat poprzedniego
dodatku, Szczęk Hakkona, możecie
przeczytać tutaj. Tutaj zaś znajduje się link do artykułu na temat podstawy Inkwizycji.
Inkwizytor zostaje poinformowany o
często powtarzających się wstrząsach sejsmicznych w pobliżu Wybrzeża
Sztormów. Krasnoludy chcące zbadać przyczynę ich nienaturalnej powtarzalności
są bezradne, ponieważ zarówno trzęsienia, jak i normalne zagrożenia czyhające
na Głębokich Ścieżkach, stanowią dla nich barierę nie do pokonania. Ponieważ
Szara Straż wypięła się na ich prośby o pomoc (mój protagonista z Dragon Age: Początku zaraz by zrobił z
tym porządek, gdyby tylko się dowiedział), zmuszone zostały zwrócić się o wsparcie
do Inkwizycji. Drogi Heroldzie Andrasty, przykro mi. Stałeś na murze wymachując
mieczem i wykrzykiwałeś obietnice, że Inkwizycja będzie dla wszystkich, więc
teraz zabieraj tyłek na dziwne, paskudne, psychiczne, a do tego teraz jeszcze
trzęsące się w posadach Ścieżki. Powodzenia.
Pierwszym, co rzuca się w oczy po
odpaleniu DLC, są świetnie zrobione
cutscenki, których zdecydowanie zabrakło poprzednio. W ciągu rozgrywki
pojawi się ich sporo w najważniejszych miejscach fabuły, a w dodatku
prezentują się naprawdę dobrze pod względem estetycznym, lepiej nawet niż wiele
z tych, z którymi spotkamy się w podstawie. Mają bardziej profesjonalny, niemal
hollywoodzki montaż, który sprawia, że gracz w jeszcze większym stopniu może
poczuć się jak bohater filmu. Są też słusznej długości. No cóż, ja po prostu
kocham cutscenki.
Naprawdę świetnie wypada również soundtrack. Twórcy tym razem postarali się o
osobne theme i w ogóle całą ścieżkę dźwiękową dla Zstąpienia. Takiej muzyki słucham nawet częściej, niż „normalnej”,
więc moją playlistę zasiliła teraz ta z drugiego dodatku dla Inkwizycji. Dragon Age, zwłaszcza w swojej trzeciej
odsłonie, zawsze miał dobry, wpadający w ucho i klimatyczny soundtrack, tak
więc tradycja została podtrzymana.
Jeśli myśleliście, że na Głębokich
Ścieżkach nie można znaleźć nic pięknego, to Zstąpienie udowodni Wam, jak niewiele o nich wiecie. W czasie
podróży po nich Inkwizytor natknie się na lokacje, których nigdy byśmy się nie
spodziewali tam odszukać. No dobra, dla ścisłości, może to nie do końca części
Głębokich Ścieżek, ale nie powinnam raczej zdradzać niczego więcej. Wszelkie
spoilery mogłyby dotyczyć tutaj jedynie rzeczy, których dowiadujemy się na
temat uniwersum w czasie eksploatacji krasnoludzkich korytarzy. A ja nie chcę
psuć Wam zabawy. W każdym razie nie tylko one, ale również reszta miejsc, które
odwiedzamy, została dopieszczona pod względem graficznym i to w taki sposób, że
nie obciążało to mojego, dość już starego, komputera.
Krótko mówiąc, Zstąpienie to pod względem
estetyki cukiereczek. Wszystkie powyżej wymienione elementy: cutscenki,
ścieżka dźwiękowa i grafika, tworzą w połączeniu ze sobą niesamowity klimat.
Podziemny świat, który odwiedzamy, jest fascynujący i tajemniczy, a przy
tym lekko niepokojący. Warto wspomnieć, że chociaż Początek i Inkwizycję dzieli
pewna przepaść technologiczna, w niektórych miejscach zachowano styl znany z
pierwszej części trylogii.
Pod ziemią czasem bywa całkiem ładnie. |
Zstąpienie to po prostu dobrze dopracowane DLC, również pod względem scenariusza
i fabuły. Historia
jest całkiem nieźle napisana, chociaż nastawiona przede wszystkim na odkrywanie
tajemnic, niż bardziej rozbudowaną opowieść, w której można obserwować rozwój
bohaterów, relacji między nimi, trudne wybory czy spory. Dodatki do gier RPG to
przecież z samego założenia zwykle małe formy, jedynie ułamki przedłużające
rozgrywkę o wątek fabularny lub dużego questa. Tutaj zatem dobrze
dopasowano stopień skomplikowania fabuły do objętości opowiadającego ją medium.
Dostajemy po prostu historię wyprawy Inkwizycji na Głębokie Ścieżki, która
okazała się całkiem atrakcyjną dla odbiorcy przygodą. Spójną, zgrabną,
trzymającą w napięciu, wypełnioną akcją i zapewniającą dreszczyk ekscytacji,
gdy zagłębiamy się coraz bardziej w ten dziwny świat.
Dodajmy do tego dobre dialogi, nie
tylko te pojawiające się w cutscenkach, ale też wywiązujące się między
poszczególnymi członkami drużyny w czasie eksploatacji.
Obserwując rozszerzanie się uniwersum
można dojść do wniosku, że twórcy przygotowują sobie za pomocą Zstąpienia grunt pod czwartą część Dragon Age, nad którą już ruszyły prace.
Chociaż w czasie wyprawy dowiadujemy się
sporo dziwnych rzeczy, to grę kończymy, jak z resztą trafnie podsumowuje
Inkwizytor, z większą ilością pytań niż odpowiedzi. Nowe informacje na
temat uniwersum, które będą czymś przełomowym dla Orzamaru, otrzymujemy jakby
we fragmentach. To tylko poszlaki, które nie pozwalają na zbudowanie pełnego
obrazu tego, co zostało zapomniane i co odkrywamy na nowo. Do samego końca nie
wiemy tak naprawdę, co się wydarzyło w rzeczywistości i dlaczego, na co się
natknęliśmy i jakie będą tego konsekwencje. Z jednej strony trochę szkoda,
z drugiej zaś z tym większą niecierpliwością czeka się na kolejną odsłonę gry,
potencjalnie zawierającą odpowiedzi na wszystkie pytania.
Początkowo obawiałam się, że potyczki
będą tak samo trudne (lub nawet bardziej), jak w Szczękach Hakkona. W końcu Głębokie Ścieżki są tylko dla
twardzieli, o ile dla kogoś poza Pomiotami w ogóle. Okazały się jednak nie tyle
ciężkie, co po prostu denerwujące. Chociaż przez większość czasu dobrze się
bawiłam również walcząc, to bywały takie momenty, w których bitwy ciągnęły
się w nieskończoność (z jednym z nich twórcy bardzo przegięli), albo pomniejsi
bossowie byli po prostu wysoce odporni na nasze ataki — zupełnie, jakby twórcy
nieszczególnie mieli pomysł na coś ciekawszego, niż przeciwnik, którego po prostu
trzeba bardzo mocno bić, aby położyć go trupem, zanim on zrobi to samo z nami. Główny boss okazał się, przynajmniej dla
mnie, niewiarygodnie trudny (tu muszę podziękować bratu za pomoc w
pokonaniu go). Do tej pory w całej trylogii nie miałam do czynienia z czymś
takim, nawet w Szczękach Hakkona.
Bardzo długo nie dawałam sobie z nim rady. Nie pomagało oglądanie w sieci
filmików innych graczy, którzy pokazywali, w jaki sposób sprostali wyzwaniu, bo
każdy Inkwizytor jest inny, podobnie jak dobierani członkowie drużyny, a w tym
jednym przypadku należy znaleźć swój indywidualny sposób na zabicie stwora. Jak
nie zadając ogromnych obrażeń, to jakoś sprytnie.
Trzeba twórcom oddać to, że okazali
się konsekwentni w pewnej kwestii, którą teraz zamierzam poruszyć. Skoro już
jesteśmy na Głębokich Ścieżkach, to z pewnością zostaniemy zmuszeni do walki z
Mrocznymi Pomiotami. A jak Mroczne Pomioty, to Ogry. Dla Szarego Strażnika,
którym gramy w Początku, dwa Ogry to
błahostka; nasz protagonista jest w stanie zrobić z nich krwawą miazgę w pięć
minut, nawet się przy tym nie pocąc. Tymczasem Inkwizytor nigdy nie wstąpił do
bractwa, stąd naturalnie walka z Pomiotami przychodzi mu znacznie trudniej. Dwa
Ogry to już dla niego przeszkoda, którą nie będzie mu tak łatwo pokonać. Chociaż
w czasie rozgrywki może to frustrować, to jednak z logicznego punktu widzenia
nie powinno aż tak dziwić.
W Zstąpieniu nie ma wielu misji
pobocznych. Jeśli
chcemy przedłużyć rozgrywkę, to pojawi się od czasu do czasu możliwość
rozwiązania jakiejś łamigłówki lub zbierania zębatek w celu otworzenia
zamkniętych pomieszczeń. Nie jest to jednak konieczne do przejścia dodatku,
który skłania raczej do ciągłego podążania przed siebie, niż do rozdrabniania
się z setką pomniejszych zadań.
Zstąpienie to dobre DLC, przy którym ciekawie było spędzić czas. Właściwie to jeden z lepszych
dodatków do Dragon Age, w które
grałam. Jest z pewnością dopracowany, interesujący i przede wszystkim bardzo
wypieszczony estetycznie. Mimo, że nie zawsze łatwo je przejść, a wrogowie są w
przeważającej części raczej mało wyszukani, w ogólnym rozrachunku cieszę się,
że mogłam zagrać.
Isleen
Hmmm... Graczem jestem od dziecka, ale jeszcze nie udało mi się pograć w nic z serii Dragon Age. Oby mi tylko starczyło życia na wszystkie gry ;> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWięc o wiele łatwiej byłoby Ci przełknąć kolejne części po "Początku", bo wydaje mi się, że główna fala hejtu na nie dotyczy właśnie tego, że nim nie są ;) Oczywiście, o ile kiedyś zasiądziesz do DA, a bardzo polecam :)
UsuńNie gram w gry, wolę czytać książki.
OdpowiedzUsuńJa też jednak wolę czytać książki, ale od czasu do czasu lubię też w coś zagrać. :)
UsuńJedyna gra w jaką gram są Simsy :D
OdpowiedzUsuńSimsy są fajne, pJona :D
UsuńJakoś nigdy nie przekonałam się do gier komputerowych. Wolałam zawsze planszówki :) A tu po tych zdjęciach i opisie widzę, że chyba sporo tracę :)
OdpowiedzUsuńWarto się przełamać :) Jest tak dużo rodzajów gier komputerowych, że z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie :) Wiele jest naprawdę dobrych, mądrych, pouczających, albo po prostu przyjemnych i relaksujących. Sama próbuję właśnie poszerzyć swoją "erudycję" w zakresie gier, bo mimo wszystko jakimś wykwalifikowanym graczem nie jestem ;)
UsuńW liceum zaczytywałam się o inkwizycji. Pobudzone wspomnienia. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pozytywne :)
UsuńHej, dziwię się, że dopiero teraz trafiłam na tego bloga! Jest świetny, tak mało kobiet pisze na takie tematy :). Uwielbiam wszystkie DA, każdy przechodziłam minimum 4 razy inną postacią. No, może z wyjątkiem 1 części, ją przeszłam tylko 2 razy. Inkwizycję kocham, choć czasami jest to chyba miłość ślepa ;). Nie no, po prostu mogli dać czadu jeszcze bardziej w niektórych przypadkach. Czekam na DA4 i mam nadzieję, że będzie epicki. Do opisanego przez Ciebie DLC właśnie się zabieram po raz pierwszy, mam jedynie problem z wczytaniem go z poziomu stołu narad (ale może wystarczy zrezygnować z paru modów). Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Fakt, również kocham "Inkwizycję" ślepą miłością, mam świadomość, ile należałoby poprawić, ale i tak jest to coś, co zostanie ze mną na zawsze. Już nie mogę się doczekać DA4 :D Powodzenia, mam nadzieję, że uda się odpalić DLC :)
UsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń