O wszystkim i o niczym. „Mów własnym głosem. 50 lekcji jak głosić swoją prawdę”.
Książka „Mów własnym głosem. 50
lekcji jak głosić swoją prawdę” autorstwa Reginy Brett na pierwszy rzut oka
wygląda na poradnik. Również po przeczytaniu opisu na rewersie okładki można
uznać, że to pozycja, która ma pomóc czytelnikowi w nabraniu pewności siebie i
odwagi w wyrażaniu swoich opinii.
Zainteresowałam się tą pozycją, gdy
byłam w dołku i czułam, że koniecznie muszę nauczyć się twardo stawiać na
swoim, jeśli mam cokolwiek osiągnąć. Książka Brett pojawiła się akurat w tym
czasie i nic dziwnego, że wyglądała w moich oczach jak potencjalne narzędzie do
udzielenia pomocy samej sobie. Nie pokładając w niej jednak zbyt wielkich
nadziei otworzyłam ją i zaczęłam czytać. Co z tego wynikło?
Mów własnym głosem. 50 lekcji jak głosić swoją prawdę okazuje się wcale nie być
poradnikiem. Czym jest w takim razie? Trudno powiedzieć. To zbiór krótkich, luźno powiązanych ze sobą tematycznie tekstów, które
troszkę przypominają wpisy z jakiegoś lifestylowego bloga. Jedynym, co je
łączy, jest bardzo szeroko potraktowane pojęcie mówienia. Gdyby rzucić kilku
osobom hasło: „napisz artykuł, który w jakikolwiek sposób będzie odnosił się do
wypowiadania się”, oczywistym jest, że jedne prace będą traktowały
o wystąpieniach publicznych, inne o walce z cenzurą, jeszcze inne o
szukaniu odwagi, która pozwoli wyrażać swoje zdanie. I tym chyba właśnie jest
książka Reginy Brett. Nie tyle pozycją, która pomoże nauczyć się postawy
asertywnej, lecz krótkimi zapisami przemyśleń na powyższe tematy.
Czy książka w takim kształcie broni
się jako całość? Mogłaby, gdyby zawarte w niej teksty były mimo wszystko
bardziej spójne tematycznie i, no cóż, nie odnosiły się do poruszanych
problemów w sposób tak banalny. Niektóre pojedyncze artykuły są naprawdę
przyzwoite, na przykład w pamięć szczególnie zapadł mi felieton na temat
przeklinania. Jest to jeden z nielicznych bardziej błyskotliwych tekstów w
tym zbiorze, w dodatku okraszony dawką subtelnego humoru. Reszta artykułów
jednak, chociaż dobrze napisana pod względem technicznym (Regina Brett ma dobre
i lekkie pióro), jeśli chodzi o sam przekaz, nie wybija się. Brett absolutnie nie mówi nic odkrywczego, raczej powtarza slogany
rodem prosto ze Stanów Zjednoczonych.
Nawet zbiory felietonów często mają
jakąś konkretną myśl przewodnią. Tutaj niby też taka jest, ale tekstów Brett
felietonami raczej nazwać nie można (no, może poza tym jednym o przekleństwach).
Często miałam wrażenie, że mimo obranego tematu, eseje (bo chyba do tej formy
im najbliżej) zostały dobrane w sposób bardzo przypadkowy. Niekiedy zdają
się od niego odbiegać aż za daleko, na przykład w opowieści autorki o założonym
przez nią klubiku literackim, który nijak się ma do pozostałych artykułów. W
dodatku trudno powiedzieć, do kogo właściwie ta pozycja została zaadresowana,
bo znajdziemy tu dosłownie wszystko: od fragmentu, który mówi o odwadze w
wyrażaniu swojej prawdy w czasie holocaustu, przez artykuł, który ma nas
przekonać, że mamy prawo do odmawiania,
rady dotyczące wystąpień publicznych i w radio (bo przecież każdy z nas będzie
miał okazję wypowiedzieć się na antenie w jakiejś sprawie jako ekspert i to
pewnie kilkukrotnie w ciągu życia), aż po podpowiedzi dotyczące napisania i
wydania swojej własnej książki. Jeśli więc jesteś, drogi Czytelniku,
pracownikiem linii produkcyjnej, który nie aspiruje piąć się po szczeblach
kariery zawodowej, bo Twój los w pełni Cię zadowala i nie planujesz wydawać
swojej książki, niewiele korzyści wyniesiesz z lektury tej pozycji. Jeśli
jednak chciałbyś wypowiadać się na forum, zdobyć lukratywną posadę i napisać
książkę to… też Ci się ona nie przyda.
A jest tak z prostego powodu: Regina
Brett nie skupia się dłużej na żadnym z poruszanych tematów. Każdy z nich
został potraktowany bardzo ogólnie; zbyt ogólnie, by rady autorki rzeczywiście
mogły pomóc nam w jakiś konkretny sposób. To
nie jest ani dobry podręcznik kreatywnego pisania, ani wyczerpujący poradnik
mający na celu uświadomienie nam własnej wartości, ani taki, dzięki któremu
możemy dobrze przygotować się do wystąpień publicznych. Wszystko, co
znajdziemy w Mów własnym głosem,
usłyszymy od każdego innego autora. Śmiem twierdzić, że wręcz nie ma sensu
wydawać pieniędzy na książkę, w której napisano dokładnie to, co łatwo
można znaleźć w Internecie. Jeśli ktoś rzeczywiście chce zostać pisarzem, ma do
dyspozycji masę pozycji, które o wiele dokładniej mówią na ten temat. Uczą one
zarówno budowania historii, narracji i bohaterów, jak również przygotowują
czytelnika do przejścia przez żmudny proces wydawniczy. To samo dotyczy ludzi,
którzy chcą się samodoskonalić, przemawiać publicznie lub w radio. W tej
sytuacji nie ma co się oszukiwać: książka Brett raczej nie ma racji bytu.
Nigdy wcześniej nie czytałam niczego
od Reginy Brett, dlatego nie podejrzewałam, że Mów własnym głosem. 50 lekcji jak głosić swoją prawdę może wyglądać
w taki sposób. Kupiłam tę pozycję
przekonana, że wydaję pieniądze na coś zupełnie innego. Jasne, co do jej
potencjalnej przydatności podeszłam z dystansem, ale naprawdę myślałam, że to
poradnik, jak zasugerował wydawca. Czuję się teraz przez niego trochę oszukana.
Mów własnym głosem. 50 lekcji jak głosić swoją prawdę ma jednak swoje mocne strony. Jak już
wcześniej wspomniałam, autorka po prostu dobrze pisze. Jej książkę czyta się
szybko i przyjemnie. Każdy artykuł epatuje optymizmem i ciepłem, dlatego
to po prostu lektura nie tyle przydatna, co przyjemna, a nawet podnosząca na
duchu. Chociaż sens powstania tego
zbioru wydaje mi się wątpliwy, to wyłania on bardzo sympatyczny obraz jego
autorki, z którą chętnie umówiłabym się na kawę, by zaczerpnąć nieco jej
siły i optymistycznego nastawienia. Takie przynajmniej wyobrażenie Brett
mam po lekturze jednej z jej książek i miło byłoby dowiedzieć się, że
rzeczywiście ona sama wierzy w to, o czym mówi w Mów własnym głosem.
Nie zmienia to jednak faktu, że mój
egzemplarz już leży zapomniany gdzieś w szafce i pokrywa się kurzem. Nie dowiedziałam
się z niego niczego, co mogłoby mi jakoś pomóc i nie sądzę, bym miała do niego
wracać. Inne książki Reginy Brett też już raczej sobie odpuszczę.
kategoria: publicystyka
liczba stron: 374
tłumaczenie: Olga Siara
cena okładkowa: 36,99 zł
wydawnictwo: Insignis
Isleen
Ja tak może nie w temacie - ale GDZIE TY JESTEŚ?!
OdpowiedzUsuńNieplanowana, dłuższa przerwa :) Niestety nie mam pojęcia, jak długo jeszcze potrwa :( A spowodowana tym, że zajęłam się teraz pewnym bardzo ważnym dla mnie projektem, do którego od dawna się przygotowywałam (nie sądziłam, że zabiorę się na poważnie za to już teraz, ale okoliczności w pewnym sensie mnie zmusiły). Przerwa wynika z faktu, że trudno skupić mi wysiłek intelektualny na dwóch tak wymagających zaangażowania rzeczach na raz. Z resztą ociągałam się trochę z wysłaniem tej informacji w eter, ponieważ nie sądziłam, że przerwa potrwa tak długo (i że w ogóle zacznie się tak nagle). Działalność blogową na razie więc zawieszam, mam nadzieję, że chwilowo :)
UsuńNo stara, tak nie wolno :<
UsuńHeeej. Ja w innym trybie. :D Też miałam przerwę (projekty, dramaty i inne cuda na kiju), ale wróciłam i z niecierpliwością czekam na Twoje nowe posty! ;) Powodzenia w Twoich wyzwaniach i wracaj wkrótce! :)
OdpowiedzUsuń