Klasyki, które warto przeczytać #2



Podobno klasyki to te książki, które wszyscy znają, ale nikt ich nie czyta. Czy rzeczywiście utwory, które zdobyły ugruntowaną pozycję w świecie literatury i miejsce w kanonie, są skazane na pokrywanie się kurzem? Myślę, że warto dać im szansę w równej mierze, co nowościom. 


A żeby ułatwić Wam poszukiwanie tych, które mogą Was zaciekawić, zaproponuję Wam pięć pozycji, które sama lubię. Poprzedni wpis z serii spotkał się z dużym zainteresowaniem z Waszej strony (zainteresowanych zapraszam tutaj), a przecież tyle innych książek czeka na przeczytanie. W dzisiejszym zestawieniu:

1. „Rok 1984” — George Orwell 

Źródło
Genialna, przerażająca dystopia. Ale ciarki przebiegają po plecach nie z powodu krwawych scen czy innych strasznych rzeczy. To świat przedstawiony sam w sobie potrafi sprawić, że po lekturze człowiek czuje się co najmniej nieswojo. Spróbujcie sobie wyobrazić co by było, gdybyście byli obserwowani przez władze państwa całą dobę. Tak właśnie żyją bohaterowie Roku 1984. Wszechobecne ekrany rejestrują każdy ich krok. Kwitnie donosicielstwo — nawet własne dzieci mogą zgłosić komu trzeba Wasze najmniejsze przewinienie, a Wasze mózgi są tak przeżarte przez system, że jeszcze będziecie dumni z tego, na jak przykładnych obywateli wyrastają. Prawda również kontrolowana jest przez rząd i potrafi zmienić się w ułamku sekundy, a Wielki Brat, którego dobrotliwą twarz widzicie na każdym kroku, w jednej chwili mógłby sprawić, że przestaniecie istnieć — nawet w pamięci własnych bliskich. Gwarantuję Wam, że po tej książce spojrzycie na kamerkę w swoich smartfonach z pewną dozą nieśmiałości.
Cóż, podobnie jak Huxley, o którym pisałam ostatnio, Orwell przewidział pewne rzeczy. Niektórzy eksperci radzą, abyśmy zaklejali kamerkę w laptopie, jeśli akurat jej nie używamy ;)

2. „Opowieści z Narnii” — C.S. Lewis

Źródło
Coś bardziej dla dzieci, ale nie tylko. Jedna z pozycji obowiązkowych dla każdego szanującego się fana fantastyki. Trudno znaleźć osobę, która by o Opowieściach z Narnii nie słyszała i nic dziwnego, bo książki z tej serii to naprawdę kawał porządnej literatury, który bawi i uczy od pokoleń. No i chociaż kierowane są do młodszych czytelników, starsi również nie mogą narzekać, ponieważ te książki zawierają drugie dno, nietrudne do eksploatacji, jeśli choć trochę interesujecie się Pismem Świętym ;) Słynna Szafa stała się symbolem zarówno serii, jak i ogromnej wyobraźni autora. Ja mam już 22 lata na karku, a wciąż śmieję się, że szukam przejścia do Narnii (czy gdziekolwiek).



3. „Władca Pierścieni” — J.R.R. Tolkien

O czym jest Władca Pierścieni, tego już nikomu nie trzeba wyjaśniać. Być może jest dość oczywistą pozycją na mojej liście, jednakże dla mnie to arcydzieło literatury. Żaden świat, z którym do tej pory w fantastyce miałam styczność, nie dorównuje wielkością i szczegółami Śródziemiu. Warto przeczytać trylogię chociażby ze względu na to, że kiedyś była rzeczywiście czymś przełomowym i to właśnie ona spopularyzowała i mocno rozwinęła mój ukochany gatunek.
Szczególnie cenię ją za przesłanie (jedno z wielu) mówiące, że pozornie nawet najmniejsza i najmniej znacząca istota, może zmienić bieg historii świata, a walka dobra ze złem zaczyna się już w naszych własnych progach.
PS. Jeśli czytacie pierwszy raz, pamiętajcie o tym, żeby znaleźć w miarę świeży przekład! O tym bardzo trafnie kiedyś pisała Marta z bloga W sercu książki.


4. „Buszujący w zbożu” — J.D. Salinger

Źródło
Swego czasu mocno kontrowersyjna pozycja. Główny bohater, Holden, to sprawiający problemy nastolatek. Chłopak ma dość oryginalną osobowość i podejście do życia, dlatego czuje się niezrozumiany i samotny. Książka w dużym skrócie opowiada o jego poszukiwaniu bratniej duszy, jednak ma z tym spore problemy: zauważa, że wszyscy ludzie, z którymi próbuje nawiązać kontakt, są płytcy. Jak to się skończy? Sami zobaczcie. Książkę czytałam w gimnazjum, będąc na nią zdecydowanie za młoda, ale i tak pochłonęłam ją w jeden dzień, zafascynowana nietuzinkową postacią Holdena. Oczywiście nie wszystko byłam w stanie wtedy zrozumieć, dlatego muszę kiedyś przysiąść do niej jeszcze raz. A Wam bardzo polecam, jeśli jeszcze nie czytaliście. 



5. „Ferdydurke” — Witold Gombrowicz

 Źle się stało, że Ferdydurke trafiło do kanonu lektur. Nie rozumiejąc książki, łatwo się do niej zrazić. A proza Gombrowicza wymaga o wiele wyższych kompetencji czytelniczych, niż te, które nabywamy w szkole. Tak właśnie system oświaty zdołał obrzydzić bardzo dobrego autora całym pokoleniom Polaków (czyżby kolejny powód, dla którego w naszym kraju czyta się tak mało?).
Ja też nie za wiele rozumiałam z książki, gdy czytałam ją w liceum. Ale bardzo dobrze odczytałam tę część krytykującą instytucję szkoły i tym właśnie Ferdydurke mnie kupiło. Do tej pory polski system oświaty to dla mnie zło wcielone, a Gombrowicz bardzo trafnie wskazuje jego wady, których wciąż nie wypleniono. Teraz już, będąc nieco starszą, mając na koncie więcej przeczytanych książek i studia za sobą, rozumiem książkę o wiele lepiej i powiem Wam jedno: Gombrowicz, cholera jasna, miał rację!



Czytaliście którąś z tych pozycji? A może któraś z nich szczególnie Was zaciekawiła? Co jeszcze według Was powinno pojawić się na liście?
Isleen

Komentarze

  1. Kamerkę warto zaklejać, bo nawet w sieci można wygrzebać filmiki z kamerek nagrywających niczego nie świadomych ludzi xD Orwella znam, ale wole Zajdla :D A Gombrowicz chyba nigdy mnie nie kupi - absurd to nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie czytałam Zajdla ale mam w planach ;)

      Usuń
  2. Tak! Szkoła zniszczyła Gombrowicza! "Ferdydurke" jest niezrozumiane, a przez to znienawidzone przez wielu uczniów i dorosłych czytelników, którzy w szkole byli katowani tą lekturą. Ta książka jest trudna, tak jak trudny jest sam Gombro. Szkoda, że kojarzy się go tylko z niezrozumiałą "gębą".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie niestety jest z dużą częścią innych książek :( Niby dopuścili głos krytykujący oświatę, coś co pozwala z innej perspektywy na nią spojrzeć, a jednak tak to zrobili, że ludzie i tak nie traktują tej "wypowiedzi" Gombrowicza poważnie :( Ok, teraz doszukuję się spisku, ale tak mi to wygląda.

      Usuń
  3. Z wymienionych przez Ciebie czytalam dwie. Pozostale mnie ciagna do siebie ale czekam na swoje egzemplarze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłej lektury, jak już będziesz miała okazję przeczytać :)

      Usuń
  4. Czytałam wszystkie i zgadzam się, że z każdą warto się zapoznać. Szczególny sentyment mam do "Władcy pierścieni" i chciałabym przeczytać tę historię jeszcze raz, ale zgadzam się też co do "Roku 1984" - po tej lekturze czułam się bardzo nieswojo i długo nie mogłam przestać o niej myśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też będę musiała kiedyś przeczytać LOTR jeszcze raz :)

      Usuń
  5. Próbowałam swego czasu przeczytać Opowieści z Narnii i no... po prostu nie szło.Dla mnie trochę to nijakie, a czytałam w gimnazjum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pierwszy raz czytałam chyba w gimnazjum ale stwierdziłam wtedy, że film bardziej mi się podobał. Ale na trzecim roku studiów musiałam jeszcze raz przysiąść do całej serii i dopiero wtedy byłam w stanie w pełni docenić te książki :)

      Usuń
  6. Z wymienionych nie czytałam tylko "Roku 1984" robiłam już 2 podejścia i jakoś nie mogę przez nią przebrnąć ale wiem że chce ją przeczytać więc na pewno będzie podejście numer 3 :)
    Za to "Buszujący w zbożu" jest jedną z najgorszych książek jakie kiedykolwiek trafiły w moje ręce... Rozpuszczony dzieciak który wmówił sobie że ma ból egzystencjalny... do tego ludzie uznali że to jakieś arcydzieło. Nie znoszę Holdena z całego serca! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przebrnąć przez "Rok 1984", końcówka jest szczególnie ciekawa :)

      Usuń
  7. Tak zawsze się zastanawiam bo napisane jest, że Twoje blogi to ta strona i niekulturalnie.pl, którą prowadzi Kasia i myślałam, że może to Ty jesteś Kasia tu i masz dwa blogi, ale chyba nie komenowałabyś sama u siebie więc już nie wiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko współpracuję z blogiem Kasi, jestem kimś w rodzaju redaktora, dlatego na niekulturalnie.pl czasem można znaleźć moje teksty ;) Nie jestem administratorem niekulturalnie.pl ale ponieważ mogę tam zamieszczać swoje recenzje, nazwa bloga mi wyskakuje w profilu :)

      Usuń
    2. Ah, teraz już rozumiem i nie muszę się główkować :D

      Usuń
  8. To ja inaczej chyba niż wszyscy - nie czytałam ani "Buszującego w zbożu", ani "Roku 1984" choć przynajmniej na tą drugą mam chęć od dawna. Za to uwielbiam "Władcę pierścieni" - Tolkien urzekł mnie i trafił do mojego serca najgłębiej jak się da i zostanie po wsze czasy. Szczęśliwie miałam wspaniałe polonistki i "Ferdydurke", które wspaniale trafia w punkt problemów polskości, młodzieży i szkolnictwa. :) Jeśli jednak chodzi o "Narnię" to pierwsze trzy części mnie oczarowały, jednak późniejsze już jakoś znacznie mniej. Nie potrafię powiedzieć dlaczego, ale chyba sięgnę po ten cykl jeszcze raz żeby się sprawdzić. Jak tylko znajdę je w pudłach. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie z "Narnii" też najbardziej lubię pierwsze trzy części i ostatnią, reszta jest dobra, ale jakoś przy pozostałych trochę blednie :) Mimo to jak się spojrzy na ogół cyklu, to jako całość opowiada bardzo fajną historię i trochę trudno sobie wyobrazić go bez tych "słabszych" części.

      Dziękujmy Niebiosom, że są jeszcze na tym świecie dobre polonistki!

      Koniecznie przeczytaj "Rok 1984", naprawdę warto! :D

      Usuń
  9. Wszystkie kojarzę, czytałam Buszujący w zbożu oraz Ferdydurke. Z chęcią ponownie przeczytam Buszujący w zbożu. Nie wiele już z niej pamiętam, a wiem, że bardzo mi się podobała. Czas nadrobić!

    Będę wpadać!

    Pozdrawiam
    #Paula
    http://zniewolone-trescia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też już niewiele pamiętam, może kiedyś znajdę czas, żeby sobie przypomnieć Buszującego i zweryfikować swoją opinię :)

      Zapraszam, zapraszam :)

      Usuń
  10. Dobrze wiedzieć, że się nie szanuję, bo nie czytałem jakiejś książki. Może jako dziecko, nie wiem, ale nie przypominam sobie bym to czytał. Jeszcze jakieś mądrości w stylu szantażu emocjonalnego, które mają mnie zachęcić do przeczytania czegoś, czego nie chcę czytać? Właśnie przez te nawiązania chrześcijańskie. Tolkien to samo, chociaż czytałem w podstawówce.

    Brak szacunku to jest zmuszanie do czytania czegokolwiek. A tym bardziej towarzyszący temu szantaż emocjonalny.

    Nie będę mówić za innych ani posługiwać się generalizacjami typu "szkoła zohydziła pokoleniom książkę". Mi nie zohydziła. Miałem świetną polonistkę, dziennikarkę, i sam wybrałem tę książkę na maturę próbną. Czemu konkretny nauczyciel rzutuje od razu nie tylko na całą szkołę, ale i edukację?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szantaż emocjonalny? Zmuszanie? Skąd. Ja nikogo nie chcę zmuszać. Chcę tylko zachęcić kogoś do przeczytania czegoś, co moim zdaniem jest w jakiś sposób wartościowe. Przecież na tym między innymi polega prowadzenie takiego jak mój bloga. Nikt nie musi sugerować się tą listą ani tym bardziej traktować jej jak jakiegoś "rozkazu". Wcale nie uważam kogoś za gorszego tylko dlatego, że nie przeczytał danej książki. Nigdzie niczego takiego nie napisałam, zupełnie źle interpretujesz moje słowa, czy wręcz je nadinterpretujesz. Po prostu wydaje mi się, że mało się słyszy/mówi o/ czyta klasyków, a szkoda, bo warto. Co czytelnik z tą propozycją zrobi, to już jego sprawa. Bo może akurat czegoś takiego szuka do przeczytania, bo dlaczego nie?

      Usuń
    2. Jeśli zaś chodzi o szkołę, to ja również omawiałam "Ferdydurke" ze świetną polonistką, chyba najlepszą, jaką kiedykolwiek miałam. Chodzi mi raczej o to, co obserwuję w społeczeństwie. Gombrowicz jest moim zdaniem za trudny dla większości licealistów, a jeśli jeszcze nauczyciel ma problem z wytłumaczeniem im, o co w książce chodzi, trudno się dziwić, że późniejsi absolwenci źle ją wspominają.

      Usuń
  11. Zgadzam się z przedmówcami, lektury są znienawidzone i nawet na stare lata człowiek nie ma ochoty sięgnąć po książkę, która była obowiązkowa w szkole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie lektury, które nieźle mi w szkole zbrzydły i do nich nie wrócę, ale niektóre wspominam też dobrze.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

Introwersja. Co to za stwór i jak go pogłaskać? #2