Idealnie nieidealni. „Moja Lady Jane”



Gdy zamawiałam „Moją Lady Jane” autorstwa Cynthii Hand, Brodi Ashton oraz Jodi Meadows, nie spodziewałam się czegoś nadzwyczajnego. Wszystko wskazywało na to, że mam do czynienia z kolejną młodzieżową fantasy, która niczym mnie nie zaskoczy. Jeśli jesteście ciekawi tej nowości, która podbiła już serca wielu czytelników, to również mam teraz okazję sklecić na jej temat kilka zdań.
Trzy zaprzyjaźnione ze sobą autorki zabierają nas w podróż do XVI-wiecznej Anglii, ale nieco innej niż ta, o której możemy przeczytać w książkach historycznych. Moja Lady Jane to historyczna fantasy, rozgrywająca się w alternatywnej rzeczywistości, w której ludzie dzielą się na dwa rodzaje: tych, którzy posiadają dar przemiany w zwierzę oraz na tych zwyczajnych. Jak łatwo można się domyślić, taki stan rzeczy stwarza wiele napięcia między tymi dwoma grupami. Szesnastoletnia Lady Jane Grey zostaje zmuszona do ślubu z przystojnym, ale niesławnym Lordem Giffordem Dudleyem, a umierający kuzyn, zasiadający na tronie Anglii i nieposiadający potomstwa, zmienia linię sukcesji tak, aby to ona została królową po jego śmierci.

Należy wspomnieć również, że Moja Lady Jane to nie tylko historyczna fantasy, ale też w dużej mierze komedia z pewną dozą romansu. Ma być to książka przede wszystkim zapewniająca rozrywkę. Czy spełnia swoje zadanie?
Przede wszystkim muszę zaznaczyć, że Moja Lady Jane okazała się dla mnie dużym zaskoczeniem. W ogóle nie spodziewałam się, że ta historia tak mnie wciągnie, a jej świat wchłonie; że będę tak dobrze bawić się, czytając. A co chyba najważniejsze, nie przypuszczałam, że okaże się tak dobrze napisana.
Książka sprawia wrażenie porządnie przemyślanej i dopracowanej pod wieloma względami. Humor, który odgrywa w niej bardzo ważną rolę, może nie sprawił, że tarzałam się ze śmiechu po podłodze, ale wcale nie był suchy. Nie należy on  do szczególnie wyszukanych, a w nielicznych momentach wydaje się delikatnie infantylny, ale i tak przypadł mi do gustu. Wcale nie wypada źle. Nieraz złapałam się na tym, że uśmiecham się pod nosem, a to już coś. Trzeba też zauważyć, że autorki z nim nie przeginają. Ogólny wydźwięk historii jest humorystyczny, ale w tych momentach, w których to nie pasuje, nie silą się na śmieszność i zachowują należytą powagę, uwiarygodniając troszkę w ten sposób i tak zamierzenie absurdalną historię.
Ważnym elementem humorystycznym tworzącym niepowtarzalny klimat Mojej Lady Jane jest połączenie nowoczesności z archaicznością, widoczne w języku oraz zachowaniach postaci. W jednej chwili potrafią wyrażać się jak członkowie najprawdziwszej, XVI-wiecznej arystokracji, w drugiej nie wahają się powiedzieć czegoś w stylu „nie ogarniam”. O dziwo, autorkom takie połączenie udało się. Podkreślają w ten sposób, że nie traktują stworzonej przez siebie historii całkiem serio. Potrafią przy tym zachować w tej kwestii umiar i smak. Czułam się trochę, jakbym oglądała film Monty Phytona albo Gwiezdny Pył.
Narracja nie należy do najbardziej tradycyjnych. Co prawda przez większość czasu jest to zwykła narracja trzecioosobowa, prowadzona z punktu widzenia Jane, Gifforda albo króla Edwarda, ale autorki wyraźnie stawiają same siebie w roli narratorek. Czasami zwracają się bezpośrednio do czytelnika (co wydaje mi się zabiegiem coraz rzadziej stosowanym) jeśli chcą przemycić pewne fakty historyczne, których nie dałoby się wpleść w fabułę lub zdarza im się komentować zachowania postaci, albo jakieś niewiarygodne sytuacje. Wychodzi im to zwykle sympatycznie i nieźle, choć zdarza im się popełniać przy tym pewne błędy, na przykład ekspozycja okazuje się zbyt wyraźna (np. w jednym z momentów, w których informują czytelnika, że nie gwarantują, że postacie przeżyją bo idą na wojnę, więc powinien się trochę zmartwić). Mam jednak świadomość, że przeprowadzenie takiego zabiegu mogło im wyjść naprawdę dużo gorzej, tu zaś nie wypada to źle, co trzeba docenić.
Jestem uprzedzona i do każdej młodzieżówki podchodzę podejrzliwie, jeśli chodzi o postacie, a zwłaszcza te damskie. Również w tej kwestii książka zdołała mnie zaskoczyć. Okazuje się, że bohaterowie Mojej Lady Jane są celowo do pewnego stopnia nie płaskie, a karykaturalne (jest to różnica). Widać gołym okiem, że jest to zamierzone i to kolejny zabieg, który sprawia, że powieść staje się bardziej humorystyczna. Ku mojemu zadowoleniu, autorki skonstruowały je bardzo dobrze, czyniąc je, mimo pozornej prostoty, wielowymiarowymi i nieidealnymi, ale w ten dobry sposób.
Jane to najlepsza postać występująca w powieści. To przeniesienie stereotypowego mola książkowego w realia XVI wieku. Podoba mi się w niej szczególnie to, że jest świetnie wyważona: to oczytana, piekielnie inteligentna i zaradna dziewczyna o wielu talentach, która nie pozwala sobie w kaszę pluć. Z drugiej strony jest tak arogancka, wyniosła i drażliwa, że aż czasem irytująca, ale to jeden z nielicznych przypadków, gdy działa to tylko na korzyść postaci, która inaczej byłaby zbyt wyidealizowana. Pod fasadą tego wszystkiego skrywa ogromną wrażliwość i altruistyczną naturę, co autorki również wykorzystują, aby uczynić postać nie tak idealną, bo lekkomyślną. Jane to jednak przykład naprawdę dobrze napisanej bohaterki, których w literaturze młodzieżowej ze świecą szukać. Jej wady nie są wadami konstrukcyjnymi i nie wynikają z głupoty i pomimo nich postać naprawdę da się lubić. Chociaż do pewnego stopnia jest karykaturą, to bije na głowę całe legiony nudnych, głupich lub przekombinowanych bohaterek. Wszystko jest w niej „w punkt” i autorkom za to należy się duże uznanie.
Najbardziej polubiłam króla Edwarda, którego wątek toczy się równie ciekawie, co Jane i Gifforda, ale to on ze wszystkich bohaterów rozwija się w największym stopniu, z rozpieszczonego paniczyka przeobrażając się, wcale nie tak raptownie, w zaradnego i dobrego króla. Również Gifford zyskał moje uznanie i on też się zmienia, ale nie jest to tak spektakularne, jak w przypadku Edwarda.
Fabuła również wypada naprawdę przyzwoicie. Autorki prowadzą akcję w dynamiczny, ale rozsądny sposób. Nie nudzą, a książka bardzo wciąga i pewnie gdyby nie forma elektroniczna, która mnie męczy, pochłonęłabym ją znacznie szybciej. Niestety, zakończenie udało mi się przewidzieć i to co do szczegółu, jednak nie zepsuło mi to bardzo przyjemności z czytania. Może to najbardziej pasujące zakończenie, a jednak dobrze by było, gdyby zaskakiwało chociaż jedną rzeczą. Ponadto wydaje mi się zbyt raptowne, wydarzenia za bardzo przyspieszają, a naszym bohaterom, w punkcie kulminacyjnym, pokonywanie przeciwności po prostu idzie zbyt gładko. Zupełnie, jakby autorkom już nie chciało się dalej pisać.
Chociaż zupełnie tego nie oczekiwałam, jestem bardzo zadowolona z lektury Mojej Lady Jane. To historia lekka, sympatyczna, przyjemna i zabawna, ale też dobrze napisana i dopracowana technicznie, a nieliczne wady nie rzucają się w oczy za bardzo. Uniwersum, chociaż na pierwszy rzut oka mało oryginalne, jest bardzo baśniowe i inspirujące. Dobra rozrywka na długie, jesienne wieczory i to nie tylko dla nastolatków.

kategoria: literatura młodzieżowa, historyczna fantasy, komedia
liczba stron: 432
wydawnictwo: SQN Imaginatio
 Książkę mogłam przeczytać dzięki
  Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl
Isleen

Komentarze

  1. Jest mocno promowana... i rozumiem, czemu może się podobać. tylko po prostu mnie takie lekkie i zabawne historyjki raczej nie interesują na tyle, bym się za nie zabrała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to u mnie takie książki może nie są tymi, które lubię najbardziej, ale od czasu do czasu fajnie przeczytać coś takiego ;)

      Usuń
  2. "Moja Lady Jane" leży u mnie na półce i czeka na swoją kolej!
    Jestem ciekawa, co skrywają w sobie jej karty. Czytałam dużo pozytywnych opinii o niej, ale chcę się sama przekonać o co tyle szumu wszędzie.
    Podziwiam, że przeczytałaś ją w elektronicznej formie! Ja tylko papierowe egzemplarze pochłaniam! :)

    pozdrawiam,

    Justyna z live-and-let-read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę miłej lektury :) Mam nadzieję, że będzie dla Ciebie równie przyjemna, co dla mnie. Może nie jest to arcydzieło, ale według mnie to przyzwoita książka ;)

      Usuń
  3. O proszę, czyli jednak można napisać dobrą lekką książkę ;). Wiesz, że to zupełnie nie moja bajka (młodzieżowa i jeszcze z elementami romansu, fe), ale cieszy mnie, że czytało Ci się ją dobrze. Szkoda, że przewidziałaś zakończenie, ale kiedy ma się już na koncie masę przeczytanych książek, trudno, by było inaczej ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko to zakończenie jest naprawdę przewidywalne i dość tendencyjne, więc stanowi najsłabszy punkt książki, a naprawdę dałoby się tego uniknąć. Ale jeśli nie oczekuje się jakichś wyżyn literackich, to da się przy tej książce dobrze bawić :)

      Usuń
  4. Czytam i czytam Twoją recenzję i dopiero przy zakończeniu byłaś rozczarowana, co na tle tych dopracowanych elementów nie jest jakimś odstraszającym minusem. Bardzo łatwo było chyba nie podołać temu tematowi, a autorki dały radę unieść i karykaturę, i fajnie stworzyć główną bohaterkę, i nie przesadziły z humorystycznymi wstawkami - bardzo to fajnie się wszystko prezentuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na tego typu książkę naprawdę nie jest źle :)

      Usuń
  5. nie chcę wiedzieć, dlaczego myślałam, że to biografia jednej z królowych XDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie bardzo się nie pomyliłaś, bo Jane jest postacią historyczną i rzeczywiście sprawowała władzę przez całe dziewięć dni, po czym niestety została obalona i ścięto jej głowę :(

      Usuń
  6. Przyznam szczerze, że kompletnie nie ciągnęło mnie do tej książki, a wszelkie pozytywne opinie nie sprawiły, abym nabrała na nią ochoty. Jednak kiedy ten tytuł przestał wyskakiwać z każdego bloga, to zaczęłam zastanawiać się, czy nie dać mu szansy... Może dam, co mi szkodzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, najwyżej Ci się nie spodoba, a i takich książek potrzebujemy, żeby wiedzieć, które z pewnością są dobre :) Mam jednak nadzieję, że "Moja Lady Jane" nie będzie dla Ciebie stratą czasu ;)

      Usuń
  7. Powiem Ci... jestem w szoku, że Ci się to podobało xD Wchodzę tu i patrzę, oooo, pewnie pojedzie, a tu tak miło i teletubisiowo xD Ale super <3
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z niekulturalnie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też nie jest jakaś literatura wysokich lotów ani coś, co zostanie ze mną na dłużej, ale ja tam dobrze się bawiłam i nie chce mi się jakoś szczególnie czepiać, bo przecież o to chodziło :D Książka miała być lekka, zabawna, niezobowiązująca i autorki nie próbują udawać, że jest inaczej, więc moim zdaniem wyszło :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

„Wszystkie kwiaty Alice Hart”. Piękna na zewnątrz, banalna w środku.