Dlaczego ja — stary koń — lubię „Krainę Lodu”

UWAGA SPOILERY! 
Artykuł zawiera szczegóły fabuły i aluzje do jej zakończenia


Po wysłuchaniu komentarzy znajomych oraz zapoznaniu się z niektórymi opiniami w Internecie doszłam do wniosku, że widzowie „Krainy Lodu” wykazują tendencję do przynależenia do jednej z dwóch grup: do tych, którzy ten film pokochali oraz tych, którzy go nienawidzą. Mam na myśli oczywiście osoby, które są mniej więcej w moim wieku lub w ogóle takie, które już dawno przestały być targetem tej animacji. Jak wiemy, disneyowska wersja „Królowej Śniegu” do tej pory bije rekordy popularności nie tylko wśród dzieci. 
Spotkałam się z niejedną negatywną opinią na temat Krainy Lodu, jednak, co ciekawe, nie usłyszałam jeszcze jej konstruktywnej krytyki (a zapewne, jak zdążyliście zauważyć, bardzo ją cenię). Niemal zawsze stykam się z opiniami, że ten film jest infantylny, ma nieoryginalną, prostą fabułę, że klasyki Disneya są dużo lepsze, że wcale nie jest to coś lepszego od serwowanego na kanałach dla dzieci mordobicia i pustoty (sic!). Do tej pory żadna z osób, których opinie słyszałam, a które podawały jeden z tych powodów, nie umie jakoś dobrze uargumentować swojego stanowiska lub po prostu się przed tym powstrzymuje. Pomyślałam zatem, że spróbuję szczegółowo wytłumaczyć, dlaczego akurat mi ten film się podobał oraz przedstawić kontrargumenty dla powyżej wymienionych.
1. Kraina Lodu to film DLA DZIECI
Co zapewne zdziwi niektórych, ale wyobraźcie sobie, że naprawdę tak jest. Niestety, muszę rozczarować niektórych z Państwa — twórcy nie brali pod uwagę Waszej percepcji ani upodobań pod uwagę. Dlaczego? A no dlatego, że nie chcieli z tym filmem trafić akurat do Was, tylko do Waszych dzieci, rodzeństwa, siostrzeńców i innych najmłodszych członków Waszych rodzin. Należy zwrócić uwagę, że Kraina Lodu kierowana jest do dzieci naprawdę małych. To ich gust i sposób postrzegania miał być priorytetem podczas tworzenia animacji. Skoro to nie Wy zostaliście targetem Krainy Lodu, nie ma nic dziwnego w tym, że nie trafiła w Wasze preferencje. I uwierzcie, naprawdę nie było to jej celem. Nie chcę przez to powiedzieć, że właśnie dlatego nie spodoba się dorosłym — okazała się na tyle przykuwającym uwagę i ujmującym filmem, że wielu z nas nie tylko mile wspomina seans, ale często do niego wraca. Najważniejsze jednak tutaj jest to, że w zetknięciu z owym faktem argument o zbyt prostej, niewyszukanej fabule po prostu wydaje się być nie na miejscu, tym bardziej, że tak naprawdę nie przypominam sobie ani jednej z najbardziej cenionych bajek Disneya, w których fabuła byłaby bardziej skomplikowana. Myślę jednak, że odbiorcy narzekający na nią błędnie interpretują problem, gdyż wydaje mi się, że leży on bardziej w sentymencie do starych bajek, a nie w samej historii. Ale o tym w następnym punkcie. W każdym razie złożoność fabuły i jej dojrzałość w filmie musi odpowiadać kompetencjom poznawczym widza, czyli w tym wypadku dziecka. Nie może ich przekraczać, ponieważ byłaby niezrozumiała. Pamiętam, jak mama opowiadała mi, kiedy jako mała dziewczynka oglądała ekranizację Małego Księcia. Nic z niego nie zrozumiała, bo nie była w odpowiednim wieku. Zrozumienie tej książki przyszło z biegiem lat. Dlatego właśnie Małego Księcia nie omawia się w podstawówce lecz w gimnazjum, ponieważ mimo, że książka pozornie skierowana do dzieci, w rzeczywistości została zaadresowana do nieco starszego czytelnika. Niestety (a może stety) Kraina Lodu to nie Shrek czy Epoka Lodowcowa, która miała trafić zarówno do dzieci jak i dorosłych (choć do wielu trafiła). Targetem Krainy Lodu jest dziecko, najlepiej dziewczynka (ale też chłopiec) na przełomie zerówki i podstawówki, bez uwzględnienia starszych członków jej rodziny. I kropka.
2. A za moich czasów...
Jak już wcześniej zauważyłam, problem z odbiorem Krainy Lodu może polegać głównie na tym, że została stworzona już po latach dziewięćdziesiątych. Ośmielę się ostrożnie stwierdzić, że pokolenie wychowane na klasycznych bajkach Disneya po prostu nie poczuło w niej ich atmosfery. Zauważmy jednak, że Disney podbił tym filmem serca dzieciaków, tak samo, jak robi to od kiedy tylko zaczął tworzyć dla nich. Właściwie nic się nie zmieniło, dzieci szaleją na punkcie nowych produkcji, ale dorośli są już na nie... zbyt dorośli. Dlatego właśnie Kraina Lodu określana jest przez wielu jako pusta. W rzeczywistości, gdyby porównać jakikolwiek klasyczny film Disneya z Krainą Lodu, zauważylibyśmy wiele podobieństw. Weźmy na przykład Króla Lwa. Nie ma co się oszukiwać, motyw wygnanego księcia, który po latach wraca, aby odzyskać królestwo to coś, co pojawiło się na długo przed tym filmem, chociażby u Tolkiena czy C.S. Lewisa. Król Lew jest niewątpliwie piękny i wzruszający, ale przy tym bardzo prosty w odbiorze i pod względem złożoności fabuły, która, zauważmy, wcale nie jest wyszukana. Została po prostu ukazana w interesujący, trafny, genialny sposób (i mówi Wam to osoba, która na dobre zapoznała się z tym filmem dopiero jako nastolatka!). Sprawa wygląda identycznie z Krainą Lodu. Poza tym, zapewne pamiętacie, jak na przełomie XX i XXI wieku na naszych podwórkach królowały pokemony, Dragon Ball i inne seriale, których nasi rodzice nie znosili, ponieważ dostrzegali w nich tylko przemoc. A jednak już jako dorośli jesteśmy skłonni podchodzić do tych dzieł z sentymentem, a nie tak, jak nasi rodzice. Tak było i tak będzie zawsze, bo mamy wrodzoną skłonność do idealizowania okresu dzieciństwa oraz składających się na niego elementów. Kiedy to nasze dzieci dorosną, będą krytykować nowe filmy Disneya i porównywać je z Krainą Lodu, chociaż zapewne wiele się w nich nie zmieni. Wniosek: gdybyście oglądnęli Krainę Lodu mając osiem lat, przeżylibyście ją zupełnie inaczej, niezależnie od tego, jaką wyrobiliście sobie o niej opinię.
3. Wcale nie taka pusta
Mimo prostoty fabuły, Kraina Lodu to piękna i mądra historia. Nareszcie Disney przestał wciskać dzieciom kit o księżniczce na wieży, księciu na białym koniu i natychmiastowej, wielkiej miłości. Tym razem miłość została pokazana w sposób na tyle prawdziwy, na ile pozwala na to percepcja dziecka. Zaprezentowano w niej model miłości siostrzanej, czyli najbliższej wielu dzieciom. Twórcy świetnie ukazali, że w rzeczywistości to uczucie rzadko wygląda tak, jakbyśmy tego chcieli czy oczekiwali. Że czasem możemy nie rozumieć lub nie dostrzegać wyrazów miłości innej osoby. Kraina Lodu nawet dorosłych poucza, że nie należy sprowadzać tego pojęcia jedynie do relacji z partnerem, ale przede wszystkim powinna zagościć w każdej rodzinie. Film pokazuje również, że to ona daje nam siłę, by stać murem za naszymi najbliższymi, nawet w najgorszych sytuacjach, oraz że to ona zmienia ludzi na lepsze i pozwala im przetrwać najgorsze. Zupełnie odrzucono tutaj mit księcia na białym koniu, a nawet go wyśmiano. Dzięki temu dzieci, a zwłaszcza dziewczynki, nauczyły się, że znalezienie ukochanego wcale nie jest najważniejsze. Że czas na taką miłość przychodzi w najbardziej odpowiednim dla nas momencie i nie należy tego momentu sztucznie przyspieszać. Nie mówiąc już o tym, że powinniśmy umieć rozróżnić zauroczenie od miłości i nie dać się mu zaślepić.
Kraina Lodu może przywodzić na myśl wartości feministyczne, jednak moim zdaniem ukazuje nie tyle wartości feministyczne, co najzwyklejszą prawdę: kobieta jest zdolna do podejmowania wyzwań i ochrony bliskich, może być inteligentna, zdeterminowana, silna. Nie może wiecznie czekać na rycerza, który wyciągnie ją z opresji, ale powinna potrafić samodzielnie stawić czoło przeciwnościom, nie tracąc przy tym swojego wdzięku i kobiecości. Nie oznacza to też, że nie potrzebuje pomocy kogoś innego. Myślę, że z postawy Anny (ale Elsy także) każdy może się czegoś nauczyć, już bez tego usilnego rozdzielania na płeć. Zarówno chłopcy jak i dziewczynki znajdą w tym filmie uniwersalny wzorzec wartości i zachowań. To też zupełnie co innego, niż to, co do tej pory mówiły nam bajki Disneya.
W przeciwieństwie do wielu innych animowanych filmów, w przypadku bohaterek Krainy Lodu mamy podstawy, by posilić się na pogłębioną analizę psychologiczną księżniczek. Zarówno Elsa jak i Anna to bardzo dobrze zbudowane postacie. Ich kreacje psychologiczne nie ograniczają się do tego, czego oczekuje się od kandydatek na miss świata. Z jednej strony są dobre i szlachetne, tak jak to mają w zwyczaju księżniczki Disneya, ale z drugiej strony każda z nich posiada swój własny, wyrazisty temperament, którego kształtowanie się jesteśmy niemal w stanie obserwować. Pod tym względem obie są niezwykle ciekawymi przypadkami (może kiedyś poświęcę na ten temat osobny artykuł?).
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Kraina Lodu niesie pewną przestrogę również dla rodziców. Rodzice Elsy, gdy tylko ujawnił się negatywny aspekt jej mocy, błędnie interpretując poradę mądrego trolla, zamknęli ją przed całym światem, łącznie przed młodszą siostrą, nieświadomie wyrządzając jej przy tym ogromną krzywdę. Starali się jak mogli, aby pomóc Elsie opanować moc, jednak zabrakło im pomyślunku i empatii. Po prostu spanikowali. Nie twierdzę, że nie kierowali się miłością, próbując zaradzić „problemowi”. Myślę jednak, że zapomnieli o tym, że miłość oznacza również akceptację kogoś takim, jakim jest. Dlatego zamiast pomóc Elsie się rozwijać, nie pozwolili jej zmierzyć się z problemem, co poskutkowało całkowitą utratą kontroli w przyszłości i brakiem umiejętności radzenia sobie w życiu. Nie trzeba chyba wspominać, że ich decyzja odbiła się rykoszetem również na Bogu ducha winnej Annie.
4. Czy rzeczywiście banalna?
To chyba rzadkość, by Królowa Śniegu nie została w popkulturze ukazana jako ta zła. Mam wrażenie, że Krainę Lodu można potraktować jako alternatywną wersję zdarzeń sprzed Królowej Śniegu Andersena. Twórcy postanowili stworzyć historię, w której bohaterka ma jednak kogoś, kto ją kocha i kto nie dopuści, by zamknęła się całkowicie w sobie i w konsekwencji utraciła jakiekolwiek uczucia. Bardzo możliwe, że gdyby nie młodsza siostra, Elsa skończyłaby jak jej andersenowski pierwowzór. Myślę, że już poprzez to Kraina Lodu zrywa z pewną przewidywalnością. Tak samo dzieje się w przypadku kreacji Hansa, mającego grać rolę szlachetnego księcia, a który okazuje się oszustem desperacko próbującym objąć tron. To, o czym wcześniej wspomniałam, czyli zupełnie inny sposób przedstawienia podstawowych wartości, takich jak miłość, rodzina i poświęcenie również czyni Krainę Lodu czymś wyjątkowym. Mimo wszystko bazuje na pewnej konwencji, tego nie da się nie zauważyć. Buduje z tego jednak coś nowego i nie powiela bezmyślnie starego, nieco zwietrzałego modelu.
5. A jednak to wciąż Disney!
Moim zdaniem Kraina Lodu ma jednak niepowtarzalny, disneyowski charakter. Po części musicalowy sposób opowiadania historii to znak firmowy tej wytwórni. Muzyka jest naprawdę nie byle jaka i świetnie oddaje emocje bohaterów. Jakkolwiek Mam tę moc uwielbiam, to sądzę, że dopiero słuchając jej po angielsku jesteśmy w stanie zrozumieć, o co w niej tak naprawdę chodzi. Niestety polski przekład nie oddał w należytym stopniu sensu tej piosenki. Świetnie wyszedł też utwór Ulepimy dziś bałwana?, który mimo, że jest prosty, to w sposób niebanalny ukazuje dorastanie bohaterek. Z radosnej dziecięcej piosenki wyrasta, wraz ze swoją wykonawczynią, co czyni go intrygującym utworem, pełnym kontrastów. Wesoła prośba dziecka o spędzenie czasu zmienia się w błaganie zrozpaczonej dziewczyny o jakiekolwiek wsparcie. To naprawdę poruszające. I trochę też teatralne, nie sądzicie?
Animacja jest nowoczesna i bardzo dopracowana pod względem estetycznym. Ta nowoczesność jednak nie przeszkodziła w stworzeniu typowo disneyowskiej atmosfery. Jeśli o to chodzi, pierwsze, co przychodzi mi na myśl, to sceny, w których Anna i Hans tańczą ze sobą śpiewając Miłość stanęła w drzwiach. Stylistyka tych scen bardzo przypomina klasycznego Disneya. Bajkowa sceneria, cienie tańczące na oświetlonym żaglu, taniec sam w sobie i towarzysząca mu dynamika — oglądając to naprawdę czułam się, jakby pokazano mi film, który powstał dużo wcześniej. To moje subiektywne odczucie, że jednak w tym przypadku twórcy powrócili do stylistyki klasycznej i typowej dla tej wytwórni, jednak zapewne nie wzięło się znikąd.
Akcja nie ma nudnych fragmentów, występują zarówno wesołe, urocze i zabawne sytuacje jak i bardzo poważne i poruszające. Mało który film przykuwa moją uwagę na całe jego trwanie, a jeśli tak się dzieje, to po prostu musi być dobry.
No i oczywiście, opowieść niesie wyraźną pointę!

Nie miałabym żadnych oporów, żeby pokazać ten film dziecku, a wręcz chciałabym, żeby go obejrzało (nie mówiąc już o tym, że chętnie obejrzałabym go razem z nim). Do tej pory nikt mi nie przedstawił dość mocnych argumentów przeciwko Krainie Lodu i uważam, że myśląc zdroworozsądkowo, w rzeczywistości dość trudno takie znaleźć. Mimo to wciąż spotykam się ze stwierdzeniami typu Jak ja nienawidzę Krainy Lodu. Wtedy jednak przypominają mi się słowa mojej mamy, że jeśli chce się psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie. Wcale nie mam na myśli, że to fanaberia osób deklarujących brak sympatii do tej produkcji. Gusty są różne. Mimo to myślę, że argument Nie lubię tego filmu, bo zwyczajnie do mnie nie trafił/nie przekonuje mnie jest o wiele lepszym i dojrzalszym niż Bo ta bajka jest głupia.
Isleen


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

Introwersja. Co to za stwór i jak go pogłaskać? #2