Niełatwo być księżną. „Diana. Moja historia”.
Chcąc powiedzieć coś na temat książki
zatytułowanej „Diana. Moja historia”, aż kusi, żeby odwołać się do słynnego
stereotypu o tym, że każda mała dziewczynka marzy, aby zostać prawdziwą
księżniczką. Popkultura wpoiła nam jakże mylne przekonanie, że bycie członkiem
rodziny królewskiej albo celebrytą, to jak wygrana w totka. Nie zdajemy sobie sprawy
z tego, że tak wiedzione życie ma nie tylko zalety, ale może dostarczyć również
wielu utrapień. I to nie jakichś tam codziennych bolączek, a tak, jak w
przypadku księżnej Diany, poważnych utrudnień w czerpaniu satysfakcji ze swojej
egzystencji.
Diana. Moja historia to biografia księżnej Walii, którą napisał Andrew Morton. Na jej temat
powstało bardzo dużo książek, więc dlaczego akurat ta jest wyjątkowa? Ponieważ
w sekrecie pracowała nad nią również sama jej bohaterka, nagrywając odpowiedzi
na pytania autora na kasety magnetofonowe. Ta pozycja miała być szczerym głosem
księżnej, za pomocą którego sama chciała opowiedzieć swoją historię i odnieść
się do swojego wizerunku w opinii publicznej, natomiast ze względu na
okoliczności, potrzebowała pośrednika, jakim stał się Andrew Morton.
Każdy, kto choć raz słyszał o Dianie
Spencer rozumie zapewne, dlaczego ogromna sława może stać się przyczyną
ogromnych problemów. Księżna żyła nieustannie ścigana przez dziennikarzy i
fotoreporterów, od kiedy tylko brano ją pod uwagę jako przyszłą małżonkę
księcia Karola. Flesze aparatów towarzyszyły jej również w chwili tragicznej
śmierci, a wielu jest przekonanych, że to właśnie maniakalna chęć zdobycia jej zdjęcia,
doprowadziła do wypadku samochodowego, w którym zginęła. Ale nie tylko obsesja
mediów z całego świata na jej punkcie przysporzyła jej niemałych cierpień. Diana. Moja historia to pierwsza
publikacja, która ukazała kulisy jej tragicznego małżeństwa i życia w rodzinie
królewskiej i która nie tylko wywołała kontrowersje, ale również pokazała
skostniałość i odrealnienie brytyjskiej monarchii.
Niech nie odstraszy Was transkrypcja (w
pigułce) słów Diany wypowiedzianych do dyktafonu, stanowiąca pierwszy rozdział
książki. Ponieważ wiernie oddaje styl jej wypowiedzi, które konstruuje w sposób
swobodny, potoczny, po prostu prowadząc zwykły, powszedni dialog, dość trudno
się ją czyta. Co innego słyszeć żywą mowę potoczną, a co innego czytać jej
zapis.
Na szczęście dalsza część książki,
czyli właściwa biografia, została napisana bardzo zgrabnie. Morton konstruuje
opowieść w porządku chronologicznym, zaczynając od dziecięcych lat i najwcześniejszych
wspomnień księżnej i kończąc gwałtowną reakcją świata na jej śmierć (w wydaniu
uzupełnionym po jej wypadku, czyli tym, które ja mam). Jeśli musi czasem oderwać
się od kolei wydarzeń, aby np. coś wyjaśnić, robi to w sposób logiczny, nie
zaburzający płynności lektury. Polski przekład jest bardzo przyjemny i dobrze
się go czyta. W tekście występuje też wiele słów, które nie mają swojego
odpowiednika w języku polskim, dlatego tłumaczka ze zrozumiałych względów
darowała sobie ich tłumaczenie, umieszczając na końcu książki spis tych wyrażeń
wraz z ich definicją. Czasami jednak odnosiłam wrażenie, że lekko nadużywa tego
sposobu, ponieważ niektóre słowa jak najbardziej da się przetłumaczyć na
polski, tymczasem pozostawia te angielskie.
Czy Diana. Moja historia to wiarygodne źródło informacji? Nie mam na
tyle tupetu, aby zarzucić biografii, przy której pracowała sama jej bohaterka
tego, że jest nierzetelna. Księżna Walii raczej nie kłamie, mówiąc o swoich
odczuciach związanych z pewnymi sytuacjami, a więc dzieli się z
czytelnikiem tym, co dla niej jest prawdą, chociaż z różnych punktów widzenia
wszystko może wyglądać nieco inaczej. Siłą rzeczy biografia okazuje się jednak
zdecydowanie stronnicza, a Morton pisze o Dianie z nieskrywaną sympatią. Mimo
to książka nie jest na tyle podkolorowana, aby uważny czytelnik nie zauważył
wad charakteru księżnej, jej naiwności i popełnianych błędów. Chociaż autor
próbuje przekonać nas do tej postaci, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyrobić
sobie o niej swoją własną opinię, ponieważ jej zachowania próbuje zrozumieć i
wyjaśnić, a nie zatuszować. Ponadto tłumaczka w posiadanym przeze mnie
wydaniu, zamieściła krótkie posłowie, w którym próbuje nieco zrównoważyć
wydźwięk książki, zwracając uwagę nie tylko na trudne położenie Diany, ale wyraźniej
wyszczególniając jej niezbyt chwalebne momenty. Nie usprawiedliwiając
oziębłości rodziny królewskiej, odpowiada na te zarzuty wobec niej, które da
się łatwo obalić, a także zauważa, że z tragicznego epizodu z księżną nie
wyszła bez wyciągnięcia dla siebie ważnej nauki, która pozwoliła jej odbudować
swój dobry wizerunek. Przyznam, że bez tego trochę bardziej obiektywnego
spojrzenia, pozycja byłaby zdecydowanie uboższa.
Myślę, że stronniczość biografii
działa na jej korzyść. Ostatnio lubię czytać tego typu pozycje, ale
zdecydowanie wolę, gdy nie są tylko bezdusznym, nudnym, konwencjonalnym opisem
czyjegoś życia, jakby wyjętym ze szkolnego podręcznika. Chociaż książka Mortona
to nie beletrystyka, z jej kart przebijają emocje. Łatwiej dzięki temu
zrozumieć bohaterkę i jej postępowanie. Taki sposób opisania tej historii nie
tylko sprawia, że czyta się ją z większym zainteresowaniem, ale też pozwala
wyobrazić sobie, jak trudnym przeżyciem musi być nagłe przeistoczenie się ze
zwykłej dziewczyny w prawdziwą księżną. Gdy z dnia na dzień zaczyna po
ulicach nas gonić prasa, gdy przekonujemy się na własnej skórze, że książęta
rzadko żenią się z miłości, gdy nikt nie daje nam czasu, aby przystosować się
do diametralnie innej sytuacji życiowej, niż dotychczas, ani żadnych wskazówek,
jak sobie z tym poradzić. Podnosi nas na duchu, gdy czytamy, że z tak
długiej, nierównej batalii, toczonej przede wszystkim z samym sobą, ktoś
wychodzi zwycięsko.
Chociaż tekst Diany. Mojej historii stoi po stronie księżnej, skłania do
zastanowienia się nad wieloma problemami. Jak daleko media są w stanie
przekroczyć granice moralności po to tylko, aby zarobić na jednym dobrym
ujęciu? Dlaczego tak bardzo potrzebujemy celebrytów i dlaczego tak często
zapominamy o tym, że to też ludzie? Czy w ogóle da się osądzać księżnę Dianę
wiedząc, jak złe było jej położenie? Cenną nauką płynącą z lektury książki
Mortona jest z pewnością fakt, że nie wszystko jest takie, jakim wydaje się na
pierwszy rzut oka oraz to, że przyczynę wielu problemów stanowi po prostu brak
empatii, równie niszczycielski dla zwykłego człowieka jak i dla osoby z
wyższych sfer.
Jeśli lubicie biografie, to Diana. Moja historia może być dla Was
ciekawą, choć dość rzewną lekturą. Cieszę się, że mogłam zapoznać się z książką
Mortona. Nie tylko dlatego, że dowiedziałam się czegoś więcej, ale też dlatego,
że jest ona dla mnie zarówno przestrogą, jak i małym promyczkiem nadziei. Bo
historia chociaż smutna, to wcale nie pesymistyczna.
Isleen
Lubię biografie, zwłaszcza dobrze napisane. Chętnie poznam i tę, bo postać Diany, jej historię, znam tylko pobieżnie.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to bardzo inspirująca postać :) Jestem ciekawa Twojej opinii ;)
UsuńMnie brytyjska rodzina królewska ciekawiła zawsze, ale brakowało mi samozaparcia żeby ten temat zgłębić. W dodatku wydawało mi się, że biografie muszą być suche i nudne, a tu dziewczyny poleciły mi "Elżbietę II, O czym nie mówi królowa" i przyznam szczerze - temat mnie trochę oczarował. ;) Z przyjemnością przeczytam i tę pozycję jeśli uda mi się ją gdzieś upolować! ;)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury i czekam na Twoją opinię! A sama planuję przeczytać "Elżbietę II O czym nie mówi królowa" jeśli uda mi się ją gdzieś znaleźć :)
UsuńMam na swoim koncie kilka książek dotyczących brytyjskiej rodziny królewskiej, bo z jakiś niewyjaśnionych przyczyn całkiem mnie ona interesuje (czekam na nowy sezon "The Crown <3). Historia Diany zawsze wydawała mi się taka smutna... Pokazuje że nawet jak się tego wymarzonego księcia nie ma sie gwarancji na szczęście :(
OdpowiedzUsuńNiestety, ten książę nie był jak z bajki :( Też czekam na nowe odcinki "The Crown" <3
Usuń