„Harry Potter i przeklęte dziecko”, czyli o tym, jak się udał powrót do dzieciństwa.
Pogodziłam się z myślą, że „Insygnia śmierci” to koniec serii o Harry'm Potterze, co tylko podkreśliła ostatnia ekranizacja. Zdążyłam zamknąć tą historię w mentalnej szufladce z uroczymi sentymentami i prawie wybaczyć Poczcie Polskiej to, że wciąż nie doszedł mój list z Hogwartu. Aż tu nagle pojawia się informacja, że szykuje się następna książka! Co więc robię? Po kilku miesiącach czekam trzy godziny pod Empikiem na nocną premierę nowego „Harry'ego Pottera”, otoczona zewsząd tłumem jedenastolatków oraz takich samych jak ja dziwaków po dwudziestce.