Książkowy stos #9


Tym razem udało mi się uzbierać nieco większą ilość książek, niż zazwyczaj. Niektórych z nich w ogóle nie planowałam, ale tym bardziej jestem nimi zaintrygowana. O czym będzie mowa na blogu w najbliższym czasie? Myślę, że może być dość ciekawie :)



1. Dygot — Jakub Małecki



Zupełnie przypadkiem trafiłam na wydanie kieszonkowe w Tesco i zapłaciłam za nie 10 zł. Co prawda z powieściami Jakuba Małeckiego już od jakiegoś czasu chciałam się zapoznać, jednak planowałam to na trochę późniejszy czas i wolałam zacząć od Rdzy. Tej co prawda nie widziałam nigdzie na półkach, ale natknęłam się na Dygot, a szkoda mi przepuszczać okazję, gdy potencjalnie dobrą książkę mogę kupić po tak niskiej cenie.

2. Zastępy Anielskie: Bramy Światłości tom 2. — Maja Lidia Kossakowska



Kto od dłuższego czasu śledzi moje wypociny, ten wie, jak uwielbiam cykl Zastępy Anielskie. Książki z tej serii jak dotąd mnie nie zawiodły (obym nie wykrakała!). Lubię styl Kossakowskiej, jej umiejętność czerpania z mitologii całego świata i przekształcania w coś, czego jeszcze nie było. Ogromnie się cieszę, że autorka wciąż rozwija świat Zastępów i mam nadzieję, że to nie ostatni tom tej serii. Naturalnie, wobec kolejnych Bram Światłości mam ogromne oczekiwania. Może nie powinnam, żeby się nie rozczarować, ale czuję też, że spodziewanie się jak najlepszej lektury w tym przypadku jest uzasadnione.
Jeśli jesteście ciekawi, tutaj możecie przeczytać moją opinię o wcześniejszym Siewcy Wiatru, a tutaj o pierwszym tomie Bram Światłości.

3. Temeraire: Wojna prochowa — Naomi Novik



Temeraire to już chyba moja guilty pleasure. Zdaję sobie sprawę z tego, że pierwsze dwa tomy cyklu pod względem warsztatu pozostawiają wiele do życzenia, a mimo to miały w sobie coś, co nie pozwoliło mi ani na chwilę oderwać się od lektury. Wydaje mi się, że mimo wielu wad, książki Novik mają w sobie więcej potencjału, niż niejedno wylansowane, ale wątpliwe pod względem jakości czytadło. Myślę jednak, że przy trzeciej odsłonie cyklu trudniej będzie mi przymknąć oko na ewentualne niedociągnięcia, bo po prostu po pewnym czasie oczekuje się, że pisarz czegoś nauczył się dzięki praktyce.
Dość trudno było znaleźć ten tom. W końcu kupiłam na Allegro używany egzemplarz.
Moje teksty na temat wcześniejszych części cyklu przeczytacie tutaj i tutaj.

4. Kartoflada — Tomasz Piątek



Kartoflada to prezent urodzinowy od mojej kochanej przyjaciółki Alicji — dziękuję Ci! Zgodnie z jej słowami, opis na rewersie okładki jest naprawdę obiecujący. Czuję, że ten tytuł położy mnie na łopatki — w pozytywnym sensie.

5. Gar'Ingawi Wyspa Szczęśliwa: tom 1. Oczekiwanie, tom 2. Dzieje Nulani, tom 3. Dzieje Taguna — Anna Borkowska



Ta trylogia to dalszy ciąg prezentu od Alicji (ale się wykosztowałaś, dziewczyno!). A prezent jest przemyślany, bo okazuje się, że ten cykl fantasy napisała polska zakonnica, w dodatku w stanie wojennym. Kiedyś chyba rzeczywiście odniósł sukces i miał pewien wkład w rozwój polskiej fantastyki, chociaż dziś wydaje się zapomniany. Wyobrażam sobie, że czeka na mnie kawał dobrej literatury, w dodatku bliski memu sercu pod względem treści. Apologetów nie mieliśmy w naszym kraju zbyt wielu i wciąż nie mamy i Borkowska, jako zakonnica, może okazać się należeć do tej garstki. A nawet jeśli nie, to nic nie szkodzi :)

6. Trylogia Pękniętej Ziemi: Kamienne Niebo — N.K. Jemisin



Ostatni, trzeci tom rewelacyjnej Pękniętej Ziemi. Zdradzę Wam, że wobec tego tytułu mam pewne obawy, ponieważ jak dotąd słyszałam wiele opinii, jakoby książka była bardzo rozczarowująca i kiepsko wieńczyła trylogię. Mimo to nie zrezygnowałam, bo naprawdę chciałabym wiedzieć, jak to wszystko się skończy i być może mi powieść spodoba się bardziej, niż innym czytelnikom. Mimo to, na wszelki wypadek nie oczekuję zbyt wiele.
Moją opinię na temat poprzednich dwóch tomów możecie znaleźć kolejno tutaj i tutaj.

7. Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości. — Swietłana Aleksijewicz



Katastrofa elektrowni w Czarnobylu to temat, który w makabryczny sposób mnie fascynuje. To, jak to wydarzenie wraz z całą polityczną grą ZSRR wpłynęło na życie mieszkańców Czarnobyla i pobliskich miejscowości, uważam za ważne i pouczające. Z reportażem Aleksijewicz miałam już styczność na studiach (czytaliśmy fragmenty innej jej książki zatytułowanej Wojna nie ma w sobie nic z kobiety). Bardzo do mnie przemówił sposób, w jaki pisze oraz poruszane przez noblistkę problemy.

8. Podróż autora. Struktury mityczne dla scenarzystów i pisarzy. — Christopher Vogler



Książka, którą polecała mi Alicja (jesteś normalnie gwiazdą dzisiejszego wpisu! :D). Poszukuję tego typu podręczników, bo zamierzam zrobić z nich użytek ;) Ten wygląda przyzwoicie, mam nadzieję, że okaże się przydatny. Jeśli znacie jeszcze jakieś publikacje na temat kreatywnego pisania, to będę ogromnie wdzięczna, jeśli napiszecie mi o nich w komentarzu lub nawet w prywatnej wiadomości na Facebooku.

A tak poza tym...
Mogę Wam obiecać również recenzję pierwszego sezonu serialu Ania, nie Anna w najbliższym czasie. Myślę, że najnowsza adaptacja Ani z Zielonego Wzgórza wzbudzi zainteresowanie wielu moli książkowych. Na mnie produkcja Netflixa wywarła wrażenie — ale czy dobre, zdradzę już niebawem.
Isleen

Komentarze

  1. Jestem bardzo ciekawa jak spodoba Ci się "Dygot", ja poznałam tego autora dzięki "Rdzy" która kompletnie nie przypadła mi do gustu... Myślałam, żeby dać mu jeszcze jedną szansę właśnie z "Dygotem" - czekam więc na recenzje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa. Zaczęłam już czytać, ale wciąż nie mam nawet wstępnej, konkretnej opinii.

      Usuń
  2. Same świetne książki. Szczególnie ciekawa jestem Twojej opinii o "Czarnobylskiej modlitwie" Aleksijewicz. Od dawna zbieram się by ją przeczytać, bo i ja mam to makabryczne zainteresowanie (chociaż nie, ja w ogóle mam katastroficzne zainteresowania :D). Oprócz tego pierwszy raz widzę Gar'Ingawi! Zaciekawiłaś mnie! O "Wojnie prochowej" dużo słyszałam, ale jakoś nie przekonała mnie do siebie... Może to kwestia rzeczywiście podejścia, bo od guilty pleasure mam nieco inne oczekiwania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zupełnie nie kojarzę Gar'Ingawi i to dla mnie jedna z najbardziej interesujących pozycji w stosiku :) Ja z kolei nie mam jakichś sprecyzowanych oczekiwań względem guilty pleasure, ale jakoś intuicyjnie przypisuję Temeraire'a do tej kategorii ;)

      Usuń
    2. Wcale sie nie wykosztowałam, po prostu zainwestowałam w moja ulubiona blogerkę ;) Gar'Ingawi chętnie pożyczę, jeśli okaże się tak dobra, jak ją opisują. Kossakowską też :D "Podróż autora" to jedyna wartościowa rzecz, którą podsunięto mi na pewnych bezwartościowych zajęciach na naszej kochanej alma mater. Oby była przydatna ;) A tak w ogóle to się zarumieniłam od tego słodzenia i proszę go natychmiast zaprzestać! (aczkolwiek nie powiem, bycie gwiazdą łechta moją próżność, także ten)

      Usuń
    3. Dorzucę Ci jeszcze Pękniętą Ziemię, bo to piekielnie dobre uniwersum (co jest przecież dla nas ważne) i myślę, że po prostu Ci się spodoba :D Muszę Ci jeszcze oddać kilka książek i pożyczyć jeszcze kilka, których chciałaś, więc zatachasz do domu całą walizkę XD

      Usuń
  3. Dygot Ci się spodoba, tak myślę:)
    A Czarnobylskiej modlitwy Ci strasznie zazdroszczę, bardzo chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, czemu tak długo zwlekałam z Czarnobylską modlitwą, ale cieszę się, że w końcu ją mam :) Nie mogę się doczekać.

      Usuń
  4. Ojoj, Temeraire to guilty pleasure? Naprawdę? Znaczy ja tego jeszcze nie czytałam, ale słyszałam, że bardzo warto. Mam w planach i pewnie i tak przeczytam. Teraz jestem naprawdę ciekawa. :)
    Gar'Ingawi pojawia mi się przed oczami już od jakiegoś czasu, ale nie ciągnie mnie do tego. Ale zobaczymy, jak będziesz bardzo chwalić, to się zastanowię. :)
    W kwestii Kamiennego Nieba dołączam do głosów zawodu i twierdzę, że końcówka rozczarowuje, niestety. A taka dobra seria. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba zależy od Twojej definicji guilty pleasure, bo chociaż Temeraire naprawdę bardzo mnie wciągnął i przemówił do mnie, to mam świadomość, że pod względem technicznym naprawdę dużo dałoby się w nim poprawić. Nie ma też co liczyć na lekturę wysokich lotów, jednak w tym przypadku absolutnie mi to nie przeszkadzało.

      Chyba każdemu pisarzowi zdarza się jedna słabsza książka i szkoda, że w przypadku "Kamiennego Nieba" padło (prawdopodobnie) na ostatnią część. Ale zobaczymy, może pozytywnie się zaskoczę, staram się nic nie zakładać z góry ;)

      Usuń
  5. O, jestem ciekawa jak Ci się spodoba Małecki i Aleksijewicz. Zwłaszcza nad noblistką warto się pochylić. Ja czytałam tylko "Cynkowych chłopców", ale wspominam to... jako wydarzenie wręcz traumatyczne. Straszna lektura, ale Aleksijewicz doskonała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda dużo tej autorki nie czytałam, ale zauważyłam, że wiele kwestii ujmuje z nieoczywistej strony, co zapewne pomoże ujrzeć dramat katastrofy w Czarnobylu w innym, nieoczekiwanym świetle.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

„Wszystkie kwiaty Alice Hart”. Piękna na zewnątrz, banalna w środku.