„Trylogia Pękniętej Ziemi: Piąta Pora Roku”. Górotwory, zjadacze kamieni i koniec świata.



O „Piątej Porze Roku”, pierwszej części „Trylogii Pękniętej Ziemii” autorstwa N.K. Jemisin dowiedziałam się na innych blogach i od razu wzbudziła moją ciekawość. Przy pierwszej nadarzającej się okazji postanowiłam zapoznać się z wciąż głośnym tytułem — głośnym tym bardziej, że w tym miesiącu pojawił się tom drugi zatytułowany „Wrota Obelisków”, który już zbiera fantastyczne recenzje.
Książka opowiada o perypetiach Essun — kobiety, która żyje na świecie zwanym Bezruchem. Jego nazwa brzmi bardzo ironicznie, gdyż jest to miejsce dość niegościnne ze względu na swoją wysoką aktywność sejsmiczną. Co jakiś czas świat ten nawiedza Piąta Pora Roku, inaczej zwana Sezonem, czyli globalny kataklizm, który niszczy życie na powierzchni planety oraz cywilizacje tworzone przez ludzi, których potem ocalali nie są w stanie przywrócić do dawnej świetności. Baliście się spełnienia przepowiedni na rok 2012? Na Bezruchu ludzkość widziała i przeżyła już nie jeden prawdziwy koniec świata.

Tak czy inaczej, Essun jest górotworem, to znaczy posiada zdolność wpływania na aktywność sejsmiczną ziemi, na której żyje, za pomocą własnego umysłu czy raczej specjalnych organów w mózgu... cóż, to dość skomplikowane. Musicie po prostu wiedzieć, że raczej nie jest kimś w rodzaju maga, chociaż ma paranormalne umiejętności — za które, jak wszystkie inne górotwory, płaci szykanowaniem i odłączeniem od większości społeczności ludzkich, gdzie nie jest uznawana nawet za człowieka. Zbliżająca się Piąta Pora Roku nie robi na niej wrażenia. Mimo tego, że nadchodzi, decyduje się wyruszyć w podróż w celu zabicia swojego męża, który niedawno uśmiercił jedno z jej dzieci, a drugie porwał.
Niestety, jestem trochę do tyłu. Jak wiecie, tą pozycję miałam w planach już chyba od pół roku, jednak moje studia skutecznie uniemożliwiły mi w tym semestrze czytanie innych rzeczy niż te, które były mi potrzebne w ramach licencjatu i innych zaliczeń. Skończyło się na tym, że Piątą Porę Roku czytałam przez chyba dwa miesiące, z dużymi przerwami, kiedy akurat mogłam sobie pozwolić na jakąś inną książkę. Ale przejdźmy już do sedna. Czy według mnie pozycja jest warta takiego rozgłosu, jaki zdobyła? Czy rzeczywiście jest się czym tak ekscytować?
Otóż...
...tak.
Cholera, tak.
Chyba największym atutem tej książki jest jej uniwersum, które okazuje się niesamowicie oryginalne. Oczywiście, wątki końca świata lub prześladowania osób o ponadnaturalnych zdolnościach znajdziemy dziś wszędzie, gdyż nie brakuje dystopii, prozy postapokaliptycznej lub utworów opowiadających o apokalipsie samej w sobie, a stygmatyzacja innego to zjawisko stare jak świat i opisane wzdłuż i wrzesz, również często w fantastyce. Jednak Jemisin zdołała ująć te dwie kategorie w sposób tak oryginalny, że zdaje się, że stworzyła coś zupełnie nowego i zapewniającego powiew świeżości. Bezruch, zamieszkujące go społeczeństwa, ich organizacja, górotwory a nawet inne rasy (np. zjadacze kamieni) są po prostu fascynujące. Świat jest bardzo rozbudowany, a autorka nie jeden raz uraczy nas informacjami na temat ludzi z różnych części świata i tego, jak ogólnie rzecz biorąc, ten świat wygląda. I pisze o całym globie, a nie o jednym kraju lub kilku krainach, zaledwie częściach dużo szerszej rzeczywistości. W Piątej Porze Roku rolę jednego z bohaterów zdaje się odgrywać planeta sama w sobie. Ostatni raz spotkałam się z czymś podobnym przy okazji czytania Solaris Stanisława Lema.
Nie wszystko jest jednak do końca dopowiedziane. O ile dowiadujemy się wystarczająco dużo o tym, jacy ludzie zamieszkują najbliższe otoczenie Essun, jak żyją, jak myślą i jakiemu prawu są podporządkowani, jakie miejsce zajmują górotwory i jak organizują własną społeczność itp. to dość trudno wyobrazić sobie wizualny kształt tej cywilizacji. Bardzo archaiczne rozwiązania przeplatają się z tymi wciąż będącymi domeną fantastyki naukowej albo z tymi zupełnie współczesnymi. Trudno wyobrazić sobie ulice, domy, ubrania, sprzęty... Mimo to i tak dostajemy ogrom ważniejszych informacji, a chociaż w przeróżnych, specyficznych terminach można się pogubić, to normalne, gdy mamy do czynienia z dziełem o takim rozmachu. Sprawę ułatwia spis różnych funkcjonujących w powieści słów wraz z wyjaśnieniem ich znaczeń na końcu książki. W powieści pojawia się bowiem wiele takich, których nie dało się w konstrukcji fabuły wytłumaczyć. Jak już wspominałam, uniwersum jest naprawdę rozbudowane i wzbogacone o wiele szczegółów. Pewne niedopowiedzenia finalnie i tak wychodzą pozycji na dobre, bo zachęcają do głębszego zapoznania się z tym światem i do przeczytania następnych tomów.
Skoro już mowa o spisie pojęć, który autorka umieściła na końcu, warto wspomnieć także o liście wszystkich zanotowanych Sezonów, które niszczyły Bezruch. Zastanawia mnie jedna rzecz: przyczyną większości z nich był wybuch wulkanu. Tylko, że co to musiały być za wulkany, skoro pojedyncze z nich wygenerowały tyle pyłu, że przysłonił on całą planetę grubą warstwą na dobre lata? Z tego co wiem, coś takiego jest w stanie zrobić superwulkan, a ten został wymieniony jako przyczyna chyba tylko raz.
Fabuła także nie zawodzi. Książka bardzo wciąga i naprawdę potrafi pochłonąć. W dodatku w trakcie czytania wiele rzeczy nas zaskoczy. Z pewnością nie jest przewidywalnie lub banalnie. Ani zbyt cukierkowo. Piąta Pora Roku to książka pełna brutalności i smutnego realizmu. Porusza cały wachlarz zagadnień, od człowieczeństwa po problemy takie, jak samotność, strach, odrzucenie, ludzka niedoskonałość lub krzywda i wiele innych. Nie mówi o rzeczach łatwych, Jemisin próbuje rozprawić się z przewinieniami ludzkości.
Chociaż targetem utworów fantastycznych w dużej mierze są ludzie młodzi (nastolatkowie i młodzi dorośli), to wydaje mi się, że Piąta Pora Roku skierowana została raczej do nieco dojrzalszych czytelników. Wiele doświadczeń przeżywanych przez występujących w niej bohaterów nie należy do tych bliskich młodym ludziom. Myślę też, że opowiada o problemach, które są jeszcze dla nich trochę odległe, choć nie za każdym razem.
Bohaterowie raczej nie budzą moich zastrzeżeń. Chociaż Essun wydaje się typem biernej postaci, rzucanej z miejsca w miejsce i z wydarzenia w wydarzenie przez różne okoliczności, w jakich przychodzi jej się znaleźć, to jednak nie denerwowało mnie to. Z resztą we wszystkich przedstawionych sytuacjach nie ma ona tak naprawdę zbyt dużego pola manewru (trochę szkoda, jednak rozumiem to — chyba wiem też, dlaczego autorka zdecydowała się na taki a nie inny sposób prowadzenia akcji). Mimo wszystko pojawia się kilka sytuacji, w których coś tam próbuje zdziałać, z różnym skutkiem. Ratuje ją też to, że jest dobrze skonstruowaną postacią, ciekawą pod względem psychologicznym.
Warto wspomnieć o tym, że rozdziały jej poświęcone pisane są narracją drugoosobową, to znaczy narrator zwraca się bezpośrednio do czytelnika, jakby to on był bohaterką. Czasami robi tak też Kossakowska w swoich Zastępach Anielskich, u niej jednak taka narracja nigdy nie wypełnia fragmentów o danej postaci całkowicie.
Bohaterem, który najbardziej przykuł moją uwagę, jest Alabaster. To tajemnicza, pełna niespodzianek postać, która do samego końca nie daje się poznać, a zaskakuje również pod koniec książki. To kreacja bardzo złożona i wielopoziomowa, co da się odczuć, chociaż autorka oszczędnie dawkuje informacje na jego temat. To też chyba mój ulubiony bohater Piątej Pory Roku. Chętnie przeczytałabym coś z jego punktu widzenia.
Książka N.K. Jemisin łączy w sobie zarówno niebanalną koncepcję, jak i porządne, pozbawione grafomaństwa pisarstwo — wydaje mi się, że to już niestety rzadkość wśród utworów fantastycznych ostatniej dekady. Jednak Piąta Pora Roku to dowód na to, że fantastyka jeszcze nie umarła, a wręcz mimo wszystko ma się dobrze. Najlepiej chyba określić ją jako oryginalną na każdej płaszczyźnie, intrygującą, wciągającą, brutalną i angażującą. Podobne doświadczenie czytelnicze miałam tylko z jedną serią, Wskrzeszeniem Magii Kathleen Duey (recenzje obu tomów możecie przeczytać tutaj i tutaj). Piąta Pora Roku to jedna z najlepszych książek, jakie czytałam od dłuższego czasu i szczerze mówiąc, Trylogia Pękniętej Ziemi ma szansę znaleźć się w moim top 3 najlepszych serii fantastycznych XXI wieku. Z niecierpliwością czekam, aż w moje ręce wpadnie następny tom, Wrota Obelisków. Z wielką chęcią również zapoznam się z inną twórczością N.K. Jemisin.
Isleen

Komentarze

  1. Początkowo myślałam, że jednak Ci się nie podobała, skoro zeszło ci dwa miesiące mimo studiów. Potem pomyślałam, ze gdyby była słaba, to byś tyle czasu jej nie poświęciła :p

    Nie czytam fantastyki, i tej książki też nie będę czytać,bale to już któraś recenzja mówiąca o narracji drugoosobowej, a ja nie czytałam chyba jeszcze niczego podobnego i nie mogę sobie nawet do końca wyobrazić, jakby to miało brzmieć:) muszę z ciekawości kiedyś jakaś w ten sposób książkę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie studia to bym ją pochłonęła, serio! :) A to rozwiązanie z narracją drugoosobową jest ciekawe i na początku może odrzucać, jednak ja się szybko przyzwyczaiłam i nawet przestałam zauważać po pewnym czasie ;)

      Usuń
  2. widzę, że duże zmiany u Ciebie :D oczywiście oceniam je bardzo pozytywnie :D Piątą Porę Roku mam w planach ale szczerze mówiąc nie wiem, czy i kiedy uda mi się ją przeczytać. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli uda Ci się przeczytać, to czekam na Twoją opinię ;)

      Usuń
  3. Ile pięknych zmian u Ciebie, bardzo mi się podoba nowa odsłona bloga. :)
    Już nie mogę się doczekać trzeciej odsłony serii, pierwszy tom zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, zakochałam się w klimacie powieści, podobnie było z drugim tomem. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele osób recenzowało już tę książkę, ale ja jakoś kompletnie nie jestem co do niej przekonana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak. Ja ze swojej strony polecam i mam nadzieję, że kiedyś dasz jej szansę. :)

      Usuń
  5. Nie ma innej opcji, muszę koniecznie sięgnąć po tę serię, tak mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem życzę miłej lektury :) Mam nadzieję, że nie zmarnujesz czasu!

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

Introwersja. Co to za stwór i jak go pogłaskać? #2