„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.


„Intruz” to już ostatnie DLC do „Dragon Age: Inkwizycji”. Ciężko mi było pożegnać się z tą odsłoną serii, bo wbrew początkowym oczekiwaniom, bardzo mnie wciągnęła i mocno zaangażowałam się w tę historię. BioWare zamknęło dzieje Inkwizycji w dość rozbudowanym dodatku, w dużym stopniu nastawionym na fabułę.


Linki do artykułów na temat pozostałych DLC, Szczęk Hakkona i Zstąpienia, znajdziecie kolejno tutaj i tutaj.

Akcja Intruza rozpoczyna się dwa lata po zakończeniu wątku głównego „trójki”. W znanym nam z podstawy Pałacu Zimowym ma odbyć się Święta Rada pod przewodnictwem nowej Boskiej. Celem szczytu jest podjęcie decyzji co do dalszych losów Inkwizycji — pokonała już zagrożenie, przed którym miała chronić i niektórzy uważają, że powinna zostać rozwiązana. Inni zaś chcieliby wykorzystać ją dla własnych, politycznych korzyści. Tylko czy rzeczywiście ta nowa siła militarna zakończyła swoją misję, skoro porządek negocjacji zostaje zakłócony przez odnalezienie w pałacu zwłok Qunari, a Znamię Inkwizytora znów wykazuje coraz bardziej niepokojącą aktywność?
Intruz to bez bicia najlepsze DLC do Dragon Age, w jakie grałam. W większym stopniu nawet niż podstawa sprawił, że na przemian śmiałam się i płakałam przed monitorem, a do tego wciąż nie opuszczała mnie ekscytacja i napięcie związane z niepewnością tego, co tym razem podało BioWare. Ten dodatek, który można przejść w zaledwie jeden dzień, wzbudza całą gamę emocji.

To tak, coby nikt nie miał wątpliwości, na którym koniu jedzie wszechpotężny i przerażający Inkwizytor. Arrr!

Jak już wcześniej wspominałam, Intruz skupia się w dużej mierze na fabule, która okazała się naprawdę dobra. Chyba nie przesadzę stwierdzeniem, że to jedna z najlepszych w całej trylogii. Zaczyna się dość niewinnie, by za chwilę nabrać tępa, a sytuacja nagle znacznie się komplikuje. Sprawy w końcu przybierają niespodziewanie dramatyczny obrót, a niepewność losu Inkwizycji jak i samego przewodzącego jej Herolda Andrasty, będzie nam towarzyszyć do ostatniej sceny.
Mimo to na samym początku absolutnie nie jest nudno. Poza tym, że zostajemy poinformowani o naszym obecnym położeniu, będziemy mogli porozmawiać ze starymi przyjaciółmi. Chociaż to tylko opcjonalne, to nie warto tego pomijać. Wiele cutcenek, w których Inkwizytor spotyka się z kumplami jest tak zabawnych, że kilka razy prawie spadłam z krzesła ze śmiechu. Z resztą zaraz potem zaczyna się robić o wiele bardziej poważnie i mrocznie.

Kiedy w sumie to uratowałeś świat, ale i tak wylądowałeś na dywaniku u Boskiej i gęsto się tłumaczysz. A twoja ambasadorka musi ci robić za adwokata.

Chociaż DLC stoi przede wszystkim fabułą, nie oznacza to, że nie ma w nim miejsca na porządną potyczkę. Wiele razy będziemy mieli okazję stoczyć dobrą walkę. Intruz to najłatwiejszy dodatek w Inkwizycji i nie ma wielkiego problemu, aby poradzić sobie z przeciwnikami, jednak nie oznacza to, że walki nie dają satysfakcji. Twórcom udało się dobrze wyważyć poziom trudności. Chociaż nie spotkamy już przeciwników, którzy będą dla nas równie dużym wyzwaniem jak bossowie ze Szczęk Hakkona albo Zstąpienia, to i tak starcia wymagają jako takiej wprawy i skupienia, zwłaszcza przy liczebności stworzeń, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć.
Jedną z najciekawszych rzeczy, pomijając fabułę, jest rozwój Kotwicy na inkwizytorskiej dłoni. W pewnym momencie otrzymujemy nową jej zdolność, czyli Wyładowanie Kotwicy. Początkowo nie na wiele nam się przyda poza tym, że może ewentualnie posłużyć jako latarka w co ciemniejszych zakamarkach (o wiele bardziej by się to przydało w Zstąpieniu, gdzie musieliśmy chodzić po zupełnie ciemnych korytarzach) albo tarcza chroniąca przed obrażeniami. Taka zdolność w ogóle może wydawać się wręcz bez sensu, bo jak sama nazwa wskazuje, służy do wyładowywania, w tym przypadku nagromadzonej energii, a mówiąc po ludzku, użycie jej zeruje nam punkty skupienia. Dopiero w czasie ostatnich walk dowiemy się, dlaczego tak naprawdę potrzebujemy tej zdolności. A będziemy jej potrzebować rozpaczliwie, żeby przejść grę. Swoją drogą, dzięki temu ostatnie starcia stają się jeszcze bardziej ekscytujące, bo musimy dbać o coś więcej, niż o zabicie wylewających się na nas oddziałów wroga. Kotwica zamienia się w tym momencie zarówno w nasze błogosławieństwo, jak i przekleństwo zarazem. Bardzo dobry pomysł.

Na samym końcu pasku szybkiego dostępu ikonka Wyładowania Kotwicy.

Chociaż dodatek z samej definicji jest dość krótki, to i tak okazał się bardzo naładowany treścią. Znów obserwujemy rozwój różnych postaci, a nawet dostajemy szczegółowe informacje o tym, co robiły przez ostatnie dwa lata. Zarysowano wyraźnie relacje między nimi, ich stosunek do obecnej sytuacji oraz emocje. Głównym bohaterem DLC jest jednak bez wątpienia Inkwizytor, który musi się zmierzyć z szeregiem trudności. To na niego oraz jego — uwaga, uwaga — uczucia, zostanie położony największy nacisk. Pamiętacie, jak w recenzji podstawy Inkwizycji narzekałam, że idzie mu za łatwo (jeśli nie, to zapraszam tutaj)? Tym razem będzie miał nieźle pod górkę, co znacznie pogłębi i uwiarygodni jego postać, a także pozwoli mu na to, aby rzeczywiście zasłużyć na miano bohatera. Nie wszystko mu się uda, nie zawsze wyląduje na cztery łapy, tak jak do tej pory. Gracze, którzy tak jak ja są przywiązani do swojego Inkwizytora emocjonalnie, będą mogli cieszyć się znacznie większą immersją na płaszczyźnie emocji w czasie rozgrywki. Najgorsze ciosy padają z tej strony, z której nikt, kto dobrze zna uniwersum, by się nie spodziewał. Sam Herold Andrasty tym razem będzie wyraźnie się wkurzał, smucił i martwił  (jak mi się zdaje, również trochę poza naszą kontrolą), a nawet przez dobre pół gry zwijał się z bólu po podłodze. Tego właśnie mu brakowało aby gracz odczuł, że jest pełnokrwistą postacią, która też czasem odczuwa frustrację i którą też czasem boli.

Could one thing in this fucking world just stay fixed?! Polskie tłumaczenie u góry często pomija wulgaryzmy. Nie wiedzieć czemu, ta kwestia została ocenzurowana w europejskim trailerze Intruza. Na szczęście nie będzie to zbyt przeszkadzać tym, którzy znają angielski ;)

Ciekawe jest to, że chociaż jego charakter i poczynania zależą przede wszystkim od gracza, wciąż wykazuje nieco własnego rozumu. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że mój Inkwizytor wie coś, czego ja jeszcze się nie domyślam, chociaż do tej pory dowiadywał się o bieżących sprawach razem ze mną. Z drugiej strony myślę teraz, że w przeciwieństwie do niego po zakończeniu podstawy wiedziałam już o tym, kim Solas jest w rzeczywistości, podczas gdy dla niego stanowiło to kompletne zaskoczenie. W każdym razie to zawsze dość dziwne uczucie, co jednak nie oznacza, że złe.
DLC bardzo poszerza uniwersum, a przede wszystkim historię elfów. Znów, jak w każdym poprzednim dodatku, dowiadujemy się rzeczy zapomnianych, a szokujących. Tym razem jednak nowe informacje sprawiły, że naprawdę opadła mi szczęka. Teraz już nie dziwię się, jak to się stało, że tak potężna i zaawansowana cywilizacja została zniszczona do tego stopnia, że niemal nie ma po niej śladu, zwłaszcza w postaci kultury. Zdumiewa raczej to, że cokolwiek pozostało, a elfy jakoś jednak radzą sobie w jak się okazuje, zupełnie innym środowisku, niż są przystosowane. Warto wspomnieć, że rzeczone fakty historyczne odgrywają ogromną rolę w dziejach Thedas, a właściwie w dużej mierze wyjaśniają, w jaki sposób powstało.

Takie tam, z Cullenem.

Intruza trzeba pochwalić również za dużą ilość dobrze zrobionych cutscenek, które jednak okazały się nieco zbyt ciężkie dla mojego komputera, przez co wyświetlały się mało płynnie i nieraz się zacinały. Nie wiem jednak czy przyczyną nie były przypadkiem ogromne upały, które wówczas panowały. Również soundtrack wypada świetnie, a zwłaszcza theme — bardzo klimatyczne i zapadające w pamięć.
Chociaż zakończenie podstawy jest dość słabe, to zwieńczenie Intruza całkowicie to wynagradza. To właśnie ten finał, który wbija w fotel, trzyma nas za gardło, wzbudza natłok przeróżnych emocji i w końcu satysfakcjonuje. Twórcy dość zdecydowanie stawiają kropkę nad i, podkreślają nieodwołalność końca przygody z Inkwizycją, chociaż nam wciąż nie chce się odchodzić od komputera i pragniemy, aby mimo wszystko trwała jak najdłużej.
Zaczęłam mimowolnie znów porównywać Początek z Inkwizycją i doszłam do wniosku, że chociaż podstawa pierwszej części Dragon Age jest jednak lepsza od podstawy „trójki”, to sprawa wygląda prawie zupełnie odwrotnie, jeśli chodzi o dodatki. Zstąpienie podobało mi się o wiele bardziej, niż Golemy Amgarraku, a niesłusznie niedoceniane Polowanie na czarownicę jednak nie dorasta Intruzowi do pięt. Jedynym dodatkiem z Początku, który naprawdę ciężko pobić, jest Przebudzenie.

Intruz po prostu zniszczył mnie psychicznie. Już dawno żaden tekst kultury nie miotał tak moimi uczuciami i nie zostawił mnie z tak długo trwającym kacem. Zupełnie nie spodziewałam się, że zaledwie DLC zaserwuje tak mocną i pełnowartościową historię. Jest mi okropnie smutno, że to już koniec Inkwizycji i gorąco trzymam kciuki za to, aby prace nad czwartą częścią Dragon Age zakończyły się sukcesem (jak również za to, abym już wtedy dysponowała odpowiednim sprzętem i odpowiednią ilością czasu, aby móc wrócić do Thedas). Ależ będę się męczyć do czasu premiery.

Solas, ty dupku!

Isleen

Komentarze

  1. Fantastyka to nie moja bajka kocham naturę tą realną i ten nasz prosty świat. Widac że kochasz świat gier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej świat książek, szczerze mówiąc, no chyba, że gra przebija fabułą wiele książek, tak jak w tym przypadku :) Natura jest spoko, ale bardzo cenię również podróże do wewnątrz siebie i chyba tego właśnie szukam w opowieściach — nie ważne, w jakiej formie podanych. :)

      Usuń
  2. Lubię zanurzać się w klimatach fantastyki, zwłaszcza fantasy sprawia mi wiele frajdy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że BioWare stawia na tak wysoką identyfikację gracza z wybraną postacią, albo chociaż umożliwia stworzenie jej w sposób odpowiadający naszym upodobaniom :) Dzięki temu zanurzanie się w świat jest jeszcze przyjemniejsze i łatwiejsze.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Wszystkie kwiaty Alice Hart”. Piękna na zewnątrz, banalna w środku.