O wyborach, człowieczeństwie i sensie cierpienia. „Gar'Inagwi. Wyspa Szczęśliwa: Dzieje Taguna”.


„Gar'Ingawi. Wyspa Szczęśliwa: Dzieje Taguna” to już ostatni tom trylogii fantasy Anny Borkowskiej. Rozstrzygną się w nim losy tytułowej wyspy i jej mieszkańców, jak również znanych nam bohaterów. W tym świecie jedno jest pewne: los potrafi być niesamowicie przewrotny; a może to tylko złudzenie, że życiem kieruje ślepy traf?



W trzecim tomie serii autorka opowie więcej na temat tego, co dzieje się z Tagunem po wydarzeniach z Oczekiwania. Chociaż pokrótce przedstawiła jego losy w Dziejach Nulani, tutaj przekaże tę samą historię, lecz widzianą jego oczami, ze wszystkimi należytymi szczegółami. Jednak nie tylko Tagun jest ważnym elementem tej powieści. Jej dużą część zajmą znów rozgrywki polityczne oraz to, jak wpływają one na życie, które toczy się na Gar'Ingawi.
Ten tom osobiście odbieram jako opowieść o człowieczeństwie. Anna Borkowska zadaje w nim pytanie o to, co to znaczy być człowiekiem i jasno udziela odpowiedzi. O tym jednak za chwilę.
Nietypowość trylogii dopiero w tym tomie ukazuje się w swojej pełnej krasie. Przede wszystkim chodzi tutaj o jej konstrukcję, jeśli weźmiemy pod uwagę kwestię czasu i przestrzeni. W Dziejach Taguna cofamy się o wiele lat wstecz w stosunku do tego, w którym momencie skończyły się Dzieje Nulani. Historia zaczyna się bezpośrednio po tym, na czym stanęła w Oczekiwaniu. Wcale jednak nie jest to retrospekcja, akcja zaczyna toczyć się właśnie od tego momentu i po jakimś czasie naturalnie dociera do tego, który zwieńczył Dzieje Nulani. Wówczas wątek Taguna znów zostaje porzucony na rzecz wydarzeń mających miejsce na dworze Ungany. W przeciwieństwie zatem do wielu innych serii powieści, Gar'Ingawi nie jest opowiadana w sposób całkiem chronologiczny, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie książki wchodzące w skład trylogii.
W dalszym ciągu mocną stronę serii stanowią jej bohaterowie. Mój największy podziw nadal budzi sposób, w jaki Anna Borkowska napisała Unganę. To chyba najciekawsza i najdogłębniej skonstruowana postać. Reszta została opisana zbyt pobieżnie, bym mogła się nimi bardziej zainteresować. W Gar'Ingawi nie jest jednak najważniejsze to, jakimi dokładnie ludźmi są występujący w niej bohaterowie, ich życiorysy i czynniki wpływające na podejmowane przez nich decyzje, ale to, jakie archetypy realizują i jaka towarzyszy im symbolika. Tak więc na przykład Ungana stanowi tutaj figurę władcy absolutnego, który podbił połowę świata. Służy Borkowskiej jako ten bohater, który ukazuje to, co dzieje się z człowiekiem, który swoją wielkość zawdzięcza wątpliwym etycznie wyborom, a swoje życie podporządkowuje fałszywym wartościom. Wydawać by się mogło, że Unagana jako imperator ma wszytko, łącznie z tym, co zamierzał osiągnąć. Okazuje się jednak, że wcale nie jest człowiekiem szczęśliwym. Na własne życzenie traci swoją jedyną miłość i to ją właśnie o to obwinia, nie ma nikogo bliskiego — bo nie potrafi mieć. Własnych synów traktuje jak narzędzia do utrzymywania władzy, a z pierworodnym w pewnym sensie toczy wojnę. Na stare lata zaczyna popadać w obłęd, coraz większy. Wciąż szuka swojego miejsca w świecie, który podobno należy do niego i nie potrafi go odnaleźć. Podświadomie zaczyna odczuwać, że nie chce wieść życia, jakie sobie zafundował, więc próbuje na różne sposoby od niego uciec, chociaż nie do końca to sobie uświadamia. Zaczyna rozumieć w końcu, że sam siebie poprzez swoje wybory prowadzi do zguby. Tylko czy przypadkiem nie za późno? W każdym razie zyskałam dzięki temu bohaterowi pewną mądrość, mianowicie: za to, czy jesteśmy szczęśliwi, odpowiadamy my sami, a większość spotykających nas niepowodzeń wynika z naszej własnej krótkowzroczności.



Innym ciekawym bohaterem jest również Delu Chwan, reprezentujący lud pokrojem ciała przypominający małpy. Chwan to mędrzec i mistrz filozofii. Jego małpopodobny wygląd nie jest przypadkowy, ponieważ mimo bystrości umysłu to kolejna postać, której postępowanie należy uznać za moralnie wątpliwe — po prostu w pełni podporządkowane logice, która z kolei nie zawsze każe mu postąpić dobrze. Dość łatwo przychodzi nam odczytać wysłaną za jego pośrednictwem wiadomość: nie ważne, jak bardzo jesteś mądry, wykształcony, oczytany, inteligentny, bo jeśli nie masz w sercu dobra, nie jesteś niczym więcej, niż zwykłą, sprytną małpą. W końcu zwierzęta też potrafią przejawiać inteligencję, zatem czemu właśnie ona ma czynić człowieka wyjątkowym? Borkowska daje więc do zrozumienia, że istotę człowieczeństwa stanowi przede wszystkim zdolność do szlachetnych zachowań, które nie zawsze stoją w zgodzie z logiką. Małpi lud w Gar'Ingawi w ogóle odgrywa w pewnym sensie rolę podobną do świń u Orwella. Zepsucie charakteryzuje wszystkich jej przedstawicieli. Zastanawiam się, na ile ta społeczność była inspirowana komunistami, którzy w czasie tworzenia Gar'Ingawi trzęśli Polską. Przywodzą mi ich na myśl przede wszystkim dlatego, że autorka opisuje ich domy jako brzydkie, bezbarwne, podobne do siebie bryły, w których licznie się gnieżdżą (od razu stanęła mi przed oczami wielka płyta), ale to tylko luźne skojarzenie.
Tagun to w dalszym ciągu postać, która własnym działaniem nic nie wnosi do fabuły. W każdym innym przypadku ostro bym to skrytykowała, bo w końcu w pewnej mierze pełni on rolę głównego bohatera. Tutaj jednak widać, że jego „pasywność” to w pełni przemyślany zabieg. To postać, która poprzez samą swoją nieustępliwą postawę skłania innych do podjęcia Oczekiwania, dzięki czemu nie zostaje ono całkowicie zapomniane. Docenić trzeba to, że również on miewa chwile słabości. W każdym razie sądzę, że stanowi on alegorię idealnego chrześcijanina (Borkowska to zakonnica, dlatego w Gar'Ingawi da się zauważyć wiele elementów filozofii chrześcijańskiej). Uważam tak dlatego, że Tagun po prostu zamiast potępiać ludzi, własnym postępowaniem daje im przykład, który ich do niego przyciąga. Z ufnością przyjmuje mądrość, której nauczono go na Wyspie Szczęśliwej mówiącą, że aż do powrotu Ora nie wydarzy się nic istotnego. To z kolei kojarzy mi się z tym, co zakłada chrześcijaństwo: doczesność jest niczym w porównaniu z wiecznością, więc nawet, jeśli teraz cierpisz, to się skończy, a z perspektywy życia wiecznego w Niebie, trwa ono tylko przez ułamek czasu. Trzeba tylko znieść je z pokorą. Również Tagun cierpi, ale z wyjątkową cierpliwością. Po prostu czeka na Ora, tak jak każdy chrześcijanin czeka na zbawienie.
Tagun nie jest bohaterem, który wraca z leczniczym eliksirem. To raczej on jest tym skarbem, który ma moc uzdrawiania, narzędziem Jasnego Brata. Bardzo podoba mi się w Dziejach Taguna przesłanie mówiące, że nie ważne, jak wiele zła uczyni człowiek — Bóg i tak w końcu oczyści i naprawi świat. Dobro zwycięży zawsze, nawet w chwili, w której wydaje się, że ludzkość całkowicie zatraciła się w ciemności (pamiętacie, jak depresyjny wydźwięk miały Dzieje Nulani?).



W Dziejach Taguna został również poruszony motyw przebaczenia i odkupienia. Wiele postaci, które w poprzednich tomach odgrywało rolę czarnych charakterów, w tym zrozumie swoje błędy i wkroczy na właściwą ścieżkę. Spotyka to również tego bohatera, który jest jednym z tych ludzi, którzy uczynili poprzednio najwięcej zła. Możemy dostrzec więc kolejne przesłanie: każdy, nawet najgorszy człowiek może zmienić się na lepsze.
Następną puentą, którą udało mi się odczytać jest coś, czego i tak już dość łatwo się domyślić po sposobie, w jaki Borkowska kreuje większość władców występujących w trylogii: ostatni będą pierwszymi.
Wracając do czysto technicznych spraw muszę zauważyć, że Dzieje Taguna zestawione wraz z resztą książek z serii, tworzą bardzo zgrabną, „zapętlającą się” kompozycję. Chodzi mi głównie o symboliczne zakończenie, które spina wszystko w harmonijną, liryczną wręcz całość.
Po przeczytaniu Gar'Ingawi doszłam do wniosku, że jeśli chcemy zabierać się za tę lekturę, to zapoznanie się z tylko jednym tomem i porzucenie serii mija się z celem, ponieważ zawarta w niej historia jest pełna tylko w całościowym zestawieniu. Wydaje mi się, że nie trzeba było nawet dzielić utworu na pojedyncze tomy. Wystarczyło ewentualnie wyodrębnić w jednej książce trzy części, aby ułatwić czytelnikowi orientację w treści.
Nawet nie domyślacie się, z jakim trudem pisałam ten tekst tak, aby nie zdradzić żadnych ważnych elementów fabuły, chociaż akurat Gar'Ingawi nie należy do literatury rozrywkowej, która ma zaskakiwać zwrotami akcji. W niej to właśnie one mają największe symboliczne znaczenie, o którym chciałoby się tyle napisać! Może jednak nie będę odczytywać całej trylogii za Was — jeśli tylko lubicie dobrą literaturę (taką pisaną wielką „L”), to po prostu gorąco zachęcam do przeczytania, natomiast jeśli jesteście ciekawi artykułów na temat poprzednich tomów, zajrzyjcie tutaj i tutaj.

kategoria: fantastyka, fantasy
liczba stron: 288
cena okładkowa: 29,90 zł
wydawnictwo: Zona Zero
Isleen

Komentarze

  1. Powiem krótko - czuję się przekonana. Idę upolować ebooka. :D

    PS Chwilami obawiałam się czy nie zdradzisz czegoś z treści - czułam Twój trud. :D Dlatego dziękuję, że udało Ci się tego uniknąć. Wiem, że czasami jest strasznie ciężko nie opowiedzieć za dużo, sama mam tak całkiem często. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że "Gar'Ingawi" trafi również w Twój gust :) Kolejna nietypowa książka, ale tym razem ta nietypowość jest o wiele przyjemniejsza ;)

      Usuń
  2. O kurde ale się opisałaś! Bardzo mnie zaciekawiłaś, chociaż nie widziałam poprzednich recenzji. Poza tym książki wyglądają pięknie, więc idę ich szukać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, wydanie jest śliczne :) Warto się zapoznać, zwłaszcza, że nie jest to szczególnie znana seria :)

      Usuń
  3. Musiałabym zacząć od tomu pierwszego, ale nie mówię nie :) Ostatnio sięgam po każdy gatunek literacki więc może i na tą serię znajdę kiedyś czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, jeśli kiedyś będziesz mieć ochotę na taką fantastykę, to jak najbardziej :) Nie wiem co prawda, czy ta seria jest w Twoim guście, ale przecież kto wie, gust też się zmienia i rozwija z czasem ;) Ja jako nastolatka chyba bym jej nie zdzierżyła, ale teraz zwracam uwagę na trochę inne aspekty książek.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

„Wszystkie kwiaty Alice Hart”. Piękna na zewnątrz, banalna w środku.