„Podróż autora. Struktury mityczne dla scenarzystów i pisarzy”. Campbellowska teoria w zastosowaniu.


Przepis na dobrą historię, na której kanwie można napisać powieść lub nakręcić film, nie istnieje — usłyszeć to można chyba od każdego, kto podejmuje się tego zadania. Nie oznacza to jednak, że młody autor, chcąc coś stworzyć, jest zdany wyłącznie na swoją erudycję i intuicję. Christopher Vogler, który napisał podręcznik „Podróż autora. Struktury mityczne dla scenarzystów i pisarzy” próbuje dać istotne wskazówki, które pomogą ułożyć spójną narrację.



Autor podręcznika opiera się przede wszystkim na monomicie, czyli teorii Josepha Campbella, według której wszystkie opowieści świata składają się z tych samych, charakterystycznych elementów, mogących jednak występować w przeróżnych konfiguracjach i postaciach. Podobnie jak badacz Vogler uważa, że wiedząc, co to za elementy i jak je sprawnie połączyć, można zbudować porywającą i pełnowartościową historię. Przybliża więc każdy z nich, szczegółowo go opisując i wyjaśniając jego potencjalne znaczenie dla naszej fabuły. Vogler jednak nie stawia sobie za cel nauczyć nas pisać, gdyż istotą jego książki jest inny aspekt tworzenia tego typu dzieł. Stara się wyjaśnić raczej, jaka wiedza jest niezbędna, gdy budujemy fabułę i ją nam przybliża. Warto zaznaczyć, że jego specjalnością są historie, które mają za zadnie odnieść sukces komercyjny. Zanim jednak zrazicie się przez to do podręcznika, musicie wiedzieć, że to tylko jeden z wielu obszarów, gdzie jak wykazuje, da się wykorzystać z powodzeniem monomit.
Podróż autora, w przeciwieństwie do np. omawianego wcześniej Kursu pisania powieści dla bystrzaków (artykuł tutaj) nie daje wielu wskazówek praktycznych. Wiedza w nim zawarta jest w przeważającej części ściśle teoretyczna i opiera się na badaniach Campbella. Wbrew pozorom to nie jest coś złego. Vogler nastawił się na napisanie podręcznika, który daje fantastyczne narzędzie pozwalające na analizowanie znanych nam już historii oraz wykorzystywanie zdobytej w ten sposób wiedzy, tworząc coś samodzielnie. Przecież zanim sami napiszemy jakąś fabułę, trzeba zapoznać się z tysiącami innych. Autor podręcznika doskonale zdaje sobie z tego sprawę i uczy, jak przy okazji poddać dane dzieło analizie, która pomoże nam zrozumieć, jakie środki wykorzystał jej twórca i jaką lekcję dał nam w ten sposób. Dla człowieka uczenie się poprzez obserwację (najlepiej świadomą) to przecież coś zupełnie naturalnego.
Pod koniec każdego rozdziału znajdziemy propozycje kilku ćwiczeń, które mają pomóc w odpowiednim przyswojeniu zawartych w nim informacji oraz stanowić próbę wykorzystania ich w praktyce. Przyznam, że wielu z nich jeszcze nie zrobiłam; również z tego względu, że nie zawsze dotyczyły fabuł, które są mi znane. Z jednej strony mogłabym skrytykować wiarę Voglera w to, że wszyscy czytali i oglądali dokładnie to co on, nie ważne, czy są to opowieści powszechnie znane. Z drugiej strony nie sądzę, by był jakiś problem w zastąpieniu jego propozycji tymi dziełami, które sami dobrze znamy i lubimy. Kilkakrotnie złapałam się na tym, że jeszcze będąc w trakcie lektury podręcznika, zaczynam zastanawiać się nad elementami podróży bohatera (to inna nazwa monomitu) w moich ulubionych historiach, takich jak potterowska saga, Hobbit, Władca Pierścieni, Gwiezdne Wojny, Czarnoksiężnik z Archipelagu a nawet w dotychczasowej trylogii Dragon Age. Już po skończeniu Podróży autora większą uwagę zwracam na konstrukcję fabuły w nowych dla mnie dziełach, staram się odgadnąć, czy scena, którą właśnie czytam lub oglądam to np. wezwanie do wyprawy, najgłębsza grota a może ostateczne starcie?
Co oczywiste, postacie występujące w każdej historii są równie ważne. W końcu to one popychają ją do przodu. Vogler pomaga zrozumieć rolę każdej z nich w naszej opowieści, przyporządkowując je konkretnym kategoriom. Zauważa jednak, że dość rzadko w dobrych tekstach kultury można je w ten sposób poszufladkować, ponieważ wiele z nich spełnia jednocześnie dwie lub więcej funkcji, lub zmieniają się one w trakcie rozwoju historii. Najważniejsze to zauważyć, że każda postać powinna mieć jakąś rolę do odegrania, podobnie jak wszystko, czemu stawia czoła główny bohater. Rzecz w zasadzie oczywista, ale chyba wciąż nie dla wszystkich, biorąc pod uwagę to, że nieraz zdarza mi się narzekać na nieprzemyślane powoływanie do życia bohaterów lub umieszczanie w fabule wydarzeń, które niczego do niej nie wnoszą.



Inną zaletą Podróży autora jest dość przyjemny styl i to, że Vogler pisze bardzo przystępnie. Najważniejsze informacje w podręczniku dość łatwo dzięki temu zapamiętać, jednak pomaga w tym również dobre rozplanowanie treści i rozdzielenie jej na poszczególne części. Początkowo ilustracje poprzedzające każdy rozdział wydawały mi się miłą, acz niepotrzebną ozdobą, jednak teraz zauważyłam, że one również w jakiś sposób pomagają przyswoić wiedzę. Chcąc przypomnieć sobie to, o czym autor pisze, stają mi przed oczami, ułatwiając przeszukiwanie pamięci. Działają trochę jak zakreślacze. Dla wzrokowca to świetne rozwiązanie. Nie wspominając o tym, że druk jest dzięki nim bardziej estetyczny. 
Zaintrygowało mnie to, jak często Vogler powołuje się na teorie psychoanalityczne. Co prawda zwykle do psychoanalizy zachowuję raczej dystans, ale okazuje się, że przełożona na grunt literacki, staje się naprawdę dobrym narzędziem służącym nie tylko do analizy fabuły i postaci, ale też do tworzenia ich. Byłam zachwycona, mogąc się zapoznać z tym, jak Vogler, połączywszy teorie Campbella i Junga, rozkłada na czynniki pierwsze Czarnoksiężnika z krainy Oz. Tym jednym zabiegiem dał mi wiele do myślenia. Sama nigdy nie wpadłabym na to, że zarówno fabuła jak i pojawiające się w niej postacie, mogą stanowić odbicie wnętrza bohatera i symbolizować jego walkę z samym sobą, jego stopniowe dojrzewanie i osiąganie przez niego duchowej równowagi. Nauczyło mnie to, że w fabule niekoniecznie najważniejsza jest historia sama w sobie, ale proces dojrzewania bohatera i to, kim się staje, gdy dobiega on końca.
Podróż bohatera to dość stara koncepcja, a jak każda stara rzecz, doczekała się grona zagorzałych... wrogów. Często bywa atakowana za to, że przez nią twórcy piszą scenariusze i powieści schematycznie, wręcz hurtowo. Czy więc właśnie tego uczy Podróż autora? Cóż, jeśli jesteśmy dobrymi twórcami, wcale nie. Możliwość wykorzystania schematu zawsze będzie powodować, że ludzie wyręczą się nim, zamiast na jego bazie spróbować stworzyć coś oryginalnego. Nie zawsze tak musi być. Vogler zachęca do łamania zasad, szukania nowych ścieżek, eksperymentowania, jednak aby to zrobić z powodzeniem, musimy dobrze znać i rozumieć te zasady. Analizuje za pomocą monomitu np. film Pulp Fiction, który przecież pozornie nie ma z tą teorią nic wspólnego.
Jako osoba aspirująca do pisania beletrystyki, jestem bardzo zadowolona z podręcznika, chociaż chwilami wydawał się lekko przeładowany informacjami. Wciąż jednak pozostaje czytelny, zrozumiały i naprawdę użyteczny. Myślę, że jest tak samo dobry, jak Kurs pisania powieści dla bystrzaków, ale okazał się skoncentrowany na innym, bardziej skonkretyzowanym aspekcie pisarstwa, który Vogler wielce wnikliwie opisuje. Ponieważ obie książki mówią o trochę innych rzeczach, dobrze się uzupełniają.

kategoria: podręcznik
liczba stron: 488
tłumaczenie: Karolina Kosińska
cena okładkowa: 59,00 zł
wydawnictwo: Wojciech Marzec
Isleen

Komentarze

  1. A to ciekawa pozycja! Pewnie odłożę ją na trochę inny etap życia, ale jak najbardziej trafia na listę "chcę przeczytać", zwłaszcza, że jak wiesz "Kurs pisania powieści dla bystrzaków" bardzo mi się podobał i chętnie uzupełnię swoją wiedzę!

    PS Drobna literówka w zdaniu w pierwszym akapicie "Wato zaznaczyć, że jego specjalnością są historie, które mają za zadnie odnieść sukces komercyjny."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki, już poprawiam! <3

      Usuń
    2. A wiesz co jest bardzo zabawne? Spojrzałam teraz na to co napisałam w komentarzu i zobaczyłam, że w tym zdaniu były dwie literówki. :D Obie znalazłyśmy tą z watą, a to ta druga jest śmieszniejsza - "zadnie". :D

      Usuń
    3. Masz do tego niezłe oko, bo ja jej nie zauważyłam :D Ale tak jest, że od razu po napisaniu błędów tak nie widać, dopiero jak się wróci do tekstu po jakimś czasie to widzi się wszystko ;)

      Usuń
    4. Nie no coś Ty - ja wiem, że samemu we własnych tekstach naprawdę ciężko takie rzeczy wyłapać, zwłaszcza, że pierwszeństwo mają błędy ortograficzne itd. ;) Ale rozbawiło mnie, że przeoczyłam takie cudowne zadnie. ;)

      Usuń
  2. Pierwsze słyszę o tej książce, a wygląda bardzo interesująco i mądrze :) Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Nawet jeśli nie planuje się tworzyć żadnych dzieł to i tak są to rzeczy, które warto wiedzieć :)

      Usuń
  3. Takie podręczniki zdecydowanie są i pomocne, i inspirujące. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wspomniałam o tym w tekście, ale rzeczywiście, z taką wiedzą od razu chce się ją wypróbować :) Więc polecam, gdyby ktoś szukał inspiracji.

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa publikacja. Choć raczej odpuściłam już próby pisania, to wydaje mi się, że może być równie przydatna pod kątem recenzenckim. Dlatego mogłabym się na nią skusić. Zaintrygowało mnie też to, co napisałaś o psychoanalizie - już mam w głowie kilka pistaci, które chętnie bym jej poddała;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jest to wiedza cenna również dla recenzenta. Można nie tylko sprawdzić, czy w danej książce dobrze wykorzystano wszystkie elementy fabuły, ale też pokazuje, jak inaczej można rozumieć takie historie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

„Wszystkie kwiaty Alice Hart”. Piękna na zewnątrz, banalna w środku.