Klasyki, które warto przeczytać #3
Dziś kolejny raz zaproponuję Wam pięć
klasycznych pozycji, które moim zdaniem z jakiegoś powodu warto znać. Może
czytaliście już którąś z nich i chcecie podzielić się własnymi wrażeniami z
lektury?
Jeśli jesteście ciekawi, poprzednie
wpisy z serii możecie znaleźć kolejno tutaj i tutaj. Uważam, że od czasu do
czasu warto przeczytać coś starszego, może nawet trudniejszego. Tak dla
poszerzenia swojej erudycji. A oto, co dziś dla Was przygotowałam:
1. Opowieść wigilijna — Charles
Dickens
Co prawda okres Bożego Narodzenia już
minął i teraz szykujemy się na Wielkanoc, ale co stoi na przeszkodzie, żeby
odświeżyć sobie tą świetną, szkolną lekturę? Zawsze przecież można ją sobie
zaplanować na następny adwent ;) Opowieść
wigilijna to genialna książka, której głównym bohaterem jest zgorzkniały
samotnik o lodowatym sercu. Scrooge, oschły wobec innych ludzi, nie ma
przyjaciół ani rodziny, a swoją osobowością potrafi zrazić do siebie niemal
każdego. Jedna z nocy poprzedzających Boże Narodzenie wnosi do jego życia radykalne
zmiany. Odwiedzają go bowiem trzy duchy, które ukazują mu pewne wydarzenia
dziejące się w czasie przeszłych, teraźniejszych oraz przyszłych świąt. Motyw
ten przywarł już do popkultury i powtarza się co jakiś czas w różnych dziełach.
Główny bohater, wyposażony w nową perspektywę i spojrzenie na
rzeczywistość, musi przemyśleć to, co zobaczył i dokonać
przewartościowania swojego dotychczasowego, dość nędznego życia.
Autor Opowieści wigilijnej, choć stworzył powieść prostą i dość
tendencyjną, trafnie ujął problemy, których dotyczy. Przypomina o tym, co w życiu najważniejsze
oraz daje przestrogę. Jak często nam samym zdarza się zachowywać jak główny
bohater tej książki? Powieść Dickensa może nam uświadomić, ile przez to tracimy
i że nawet najgorsi z nas mogą się zmienić, jeśli tylko chcą.
2. Znachor — Tadeusz
Dołęga-Mostowicz
Ten klasyk możecie kojarzyć głównie z
ekranizacji, która co jakiś czas (zwłaszcza w okresie świąt) jest emitowana w
telewizji. Rafał Wilczur to profesor medycyny, znany na całym świecie. Żyje
szczęśliwie, wraz z żoną i malutką córeczką. Pewnego dnia jednak okazuje się,
że jego ukochana zdradziła go i uciekła wraz z dzieckiem. Załamany lekarz upija
się i w wyniku napadu rabusiów, zostaje ranny w głowę i traci pamięć.
Zaczyna się błąkać i trafia do wsi pod Warszawą. Nie ma pojęcia kim jest i co
wcześniej robił, jednak wciąż pamięta tajniki sztuki lekarskiej. Przez wiele
lat świadczy więc usługi medyczne dla mieszkańców wioski. W końcu dowiaduje się
o tym młody, lokalny lekarz, który zaczyna czuć, że znachor zagraża jego
pozycji i poważaniu.
Tadeusz Dołęga-Mostowicz snuje
opowieść o wielu społecznych przywarach, ale przede wszystkim o zawiści i
uprzedzeniach. Chociaż pisze na początku XX wieku, porusza tematy wciąż bardzo
aktualne. Zwraca uwagę na opresyjność społeczeństwa, które jest w stanie
wykluczyć i zgnębić nawet najbardziej wartościowych jego członków — wystarczy
mu do tego choćby plotka rozsiana przez kogoś nam nieprzychylnego, aby narazić
nas na społeczny ostracyzm. Problem ten wciąż pozostaje szczególnie widoczny w
małych społecznościach, gdzie „każdy każdego zna”. Z łatwością przychodzi nam
osądzanie innych ludzi, chociaż często nie dysponujemy potwierdzonymi
informacjami na ich temat ani nie znamy ich historii lub motywacji. Nie zdajemy
sobie sprawy, jak dużą cenę może płacić ktoś za bycie obiektem naszych kpin. Autor
na tym jednak nie poprzestaje. Pisze również o absurdalnych kryteriach, wedle
których przypisujemy ludziom wartość, takich jak wielkość posiadanego majątku,
dobre nazwisko lub powszechna opinia na ich temat.
3. Silmarillion — J.R.R.
Tolkien
Silmarillion to
zbiór opowieści dotyczących czasów od samego stworzenia Ardy, aż po powstanie
pierścieni władzy. Skupia się przede wszystkim na dziejach elfów żyjących
jeszcze przed pojawieniem się w Śródziemiu ludzi.
Ta książka pod względem konstrukcji
przypomina nieco Biblię. Myślę, że rzeczywiście była nią inspirowana. Jest to
przede wszystkim wybitne dzieło literackie, pozycja obowiązkowa dla każdego,
kto uważa się za znawcę fantastyki. Uzupełnia również wiedzę na temat uniwersum
tworzonego przez Tolkiena. Rozumiem, dlaczego wielu uważa Silmarillion za książkę lepszą od trylogii. W wielu aspektach
rzeczywiście prezentuje się lepiej, np. jego bohaterowie są o wiele mniej
jednoznaczni moralnie. Elfowie, chociaż z natury dobrzy, okazują się w porównaniu
z postaciami spotykanymi we Władcy
Pierścieni, znacznie mniej kryształowi, a wręcz całkowicie ludzcy.
Autor z jednej strony ukazuje ich moc i potęgę, a z drugiej słabości (nawet te
cielesne!), konstruując ich pełnowymiarowy portret, piękny, ale niepozbawiony
skaz. Na ich przykładzie obrazuje również proces upadania wielkich i wspaniałych
imperiów, a ich przyczyn doszukuje się między innymi w pazerności i chorej
ambicji ich władców. Oczywiście, wszystko w oparciu o zasady etyczne wyznawane
przez autora.
Po przeczytaniu i przeanalizowaniu Silmarillionu doszłam do wniosku, że
prezentuje on zupełnie inny obraz tolkienowskich elfów, niż ten powszechnie
przyjęty w popkulturze i zaadaptowany do filmów Petera Jacksona, nawet
jeśli weźmiemy pod uwagę ich wygląd zewnętrzny. Myślę, że mogłabym skroić jakiś
artykulik na ten temat. Co Wy na to? Czytalibyście?
4. Frankenstein — Mary Shelley
![]() |
Źródło |
Ten klasyk z okresu romantyzmu przez
niektórych uważany jest za pierwszą w dziejach powieść science fiction. Czy
zetknęliście się z kultową postacią potwora stworzonego przez tytułowego
bohatera, na pewno nie muszę pytać. Młody uczony — Frankenstein — w naukowym
szale przekracza granice i z wykopanych na cmentarzu szczątek tworzy nową, żywą
istotę. Niestety, gdy ta zaczyna przejawiać pierwsze oznaki życia, przerażony
doktor ucieka, zostawiając ją samą sobie. Od tej pory potwór musi sobie radzić
na nieznanym świecie sam. W jaki sposób ukształtuje go rzeczywistość w której
się znalazł i co się stanie, gdy odnajdzie swojego stwórcę — tego musicie się
dowiedzieć, czytając.
Początkowo, po przeczytaniu książki,
nie byłam nią szczególnie zachwycona. Rozumiałam, skąd jej popularność, ale
odniosłam wrażenie, że bardzo się zestarzała. Dopiero po jakimś czasie dotarło
do mnie, że porusza ponadczasowe problemy, które dziś mogą być bardziej
aktualne, niż za czasów Mary Shelley. Przede wszystkim ważnym zagadnieniem
będzie tutaj obraz człowieka-stwórcy. Co się stanie, jeśli stworzymy żywą, a do
tego inteligentną istotę? Czy weźmiemy za nią odpowiedzialność? A może
przestraszymy się jej, niczym Frankenstein i ją skrzywdzimy? Inną ważną
kwestię stanowi również piętno potwora — kto tak naprawdę nim jest i w jaki
sposób się nim staje? Czy to możliwe, że sami powołujemy do życia „potwory”,
gdy nie panujemy nad swoimi słabościami?
Frankenstein rzeczywiście
trochę się już zestarzał, ale głównie jeśli chodzi o samego potwora i sposób, w
jaki powołano go do życia. Dziś, gdy wiemy, że życie powstaje w nieco inny
sposób, pomysł Shelley może wydawać się nazbyt fantastyczny i śmieszny. Jednak
nie warto spłycać książki do samej kwestii naukowego eksperymentu (tak, jak to
zrobiło Hollywood), ponieważ Frankenstein
dysponuje o wiele głębszym przekazem, dla którego fikcyjny eksperyment ma
służyć w charakterze katalizatora. Kiedyś przecież musiał wydawać się
bardziej wiarygodny.
5. Solaris — Stanisław Lem
![]() |
Źródło |
Skrupulatnie badamy przestrzeń
kosmiczną w poszukiwaniu żywych organizmów na obcych światach. Stanisław Lem
wziął jednak pod uwagę coś, co nie wpadło do głowy chyba żadnemu innemu pisarzowi
science fiction: co, jeśli napotkamy formę życia tak odmienną od naszej, że
zrozumienie jej czy chociażby próba komunikacji okaże się niemożliwa? W jego
powieści obcy to ocean pokrywający planetę Solaris. Budzi on ogromne emocje
pośród ziemskich badaczy nie tylko ze względu na to, że żyje, ale również
dlatego, że kompletnie nie potrafią zbadać jego natury ani nawiązać z nim
kontaktu, a na samej powierzchni tego dziwnego świata napotykają niezrozumiałe
zjawiska.
Chociaż nie zgadzam się z częścią
poglądów zaprezentowaną przez autora, muszę przyznać, że Solaris wywiera ogromne wrażenie. Jest nie tylko bogaty w ciekawe,
wręcz filozoficzne rozważania pod przybraniem fantastyki naukowej, ale odnosi
się również do tego, co dzieje się w psychice człowieka. Lem kładzie duży
nacisk na rolę wspomnień i przeżytych traum, oraz na zagubienie człowieka w
niezrozumiałym dla siebie wszechświecie. Wcale nie musimy lądować na Solaris,
by poczuć, że nie jesteśmy w stanie objąć rozumem otaczającej nas
rzeczywistości, a z każdą uzyskaną z trudem odpowiedzią, mnożą się kolejne
pytania.
Isleen
Żadnej z tej listy nie czytałam, ale Znachora mogłabym sobie sprawić :)
OdpowiedzUsuńW moim mieście ostatnio często widuję "Znachora" w salonikach prasowych, może w Twojej miejscowości również jest ;) Przeważnie to taniej.
UsuńOoo jest i mój ukochany "Znachor" <3 Do tej powieści odwoływałam się na pisemnej maturze z j. polskiego. Również powtarzam każdemu, że chociaż książka została napisana spory czas temu, to tematy w niej poruszone są wciąż aktualne. Uwielbiam przedstawione w książce różnice między poszczególnymi klasami i wzajemnych stosunkach między nimi... To smutne, co stało się z Wilczurem przez amnezję. Jestem pełna podziwu dla pisarza, który tak rewelacyjnie napisał tę powieść. Wspaniały pomysł, doskonałe wykonanie - klasyk!
OdpowiedzUsuńEkranizacja chociaż nieco różni się od książkowego pierwowzoru, też jest godna podziwu. Czytając książkę przed oczami miałam właśnie aktorów z filmu. Według mnie są świetnymi odtwórcami ról.
Pozdrawiam serdecznie! Dolina Książek ♥
Ja najpierw oglądałam ekranizację i to ona skłoniła mnie do przeczytania książki :) Byłam trochę zdziwiona różnicami, ale oba sposoby opowiedzenia tej historii bardzo przypadły mi do gustu.
UsuńPodziwiam, ja nie dałabym rady przeczytać tego typu książek ;) Znachora już w zupełności- mam dosyć filmu bo mama uwielbia i ogląda zawsze jak tylko leci w telewizji :D
OdpowiedzUsuńPodzielam więc uznanie Twojej mamy dla tej historii :) A jeśli chodzi o resztę, to naprawdę warto chociaż spróbować. Można się zdziwić, jak dobrze czyta się niektóre z tych pozycji. Ja np. miałam szczęście trafić na bardzo lekki i przystępny przekład "Frankensteina".
UsuńNigdy nie udało mi się przejść przez całość Silmarillionu. Czytałam fragmenty, ale nigdy od deski do deski. Wiem, że to dzieło życia Tolkiena, ale jeszcze nie nadszedł czas, żebym się z nim zapoznała. A Opowieść Wigilijną uważam jednak za jedno z gorszych dzieł Dickensa, za bardzo maralizatorskie. Aczkolwiek jego wpływ na kulturę jest nie do przecenienia i po prostu wypada je znać.
OdpowiedzUsuńIleż dobra... Nie znam "Znachora", a "Opowieść wigilijna" wciąż czeka na moją uwagę, ale pozostałe znam bardzo dobrze. Kiedy dosyć dawno temu recenzowałam "Solaris" też bez wahania nazwałam ją jedną z najważniejszych książek, które warto poznać i w zasadzie też powinno się poznać. Bo zgadzam się po stokroć, że klasykę można lubić lub nie, ale znać naprawdę wypada. "Frankenstein" był... Niezwykły. Mam z tej lektury wiele mieszanych odczuć, ale jedno jest klarowne - ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Co do "Silmarilionu" wydaje mi się, że rzecz nie jest tak oczywista, bo choć książka jest niezwykłą to na pewno, to jednak można się pogubić lub znudzić jesli ktoś nie jest pasjonatem tego klimatu. Ja jestem, a i tak dosyć długo to czytałam, ale doceniam tę książkę ogromnie, tyle, że ja jestem fanką pana Tolkiena. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego "Silmarillion" jest w trzeciej liście, tak na zakończenie. :) Moim zdaniem Tolkiena najlepiej zaczynać od "Hobbita".
UsuńA i owszem, zgadzamy się! <3
UsuńWszystkie zaliczone☺ Jak najbardziej warto się z nimi zapoznać.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem gdy wchodzę na taką listę, mam nadzieję, ze tym razem może znajdę czytelnika (blogera), który rozumie, że swoją klasykę ma każdy kraj na świecie, każdy gatunek i każda odmiana. A potem się okazuje, że dostaję praktycznie te same nazwiska... Niby książki rozszeerzają horyzonty, ale na listach blogerów, nijak tego nie widać.
OdpowiedzUsuńPlus za Solaris, polecam zawsze, ale jednak Kongres futurologiczny bardziej. Silmarillionu nie mogłem wymęczyć. Opowieść wigilijna... bleh. Pozostałych nie pamiętam.
Dziękuję za opinię. W każdym razie wybacz mi, że nie czytałam jeszcze klasyki z każdego kraju, gatunku i odmiany. Piszę o tym, co już czytałam. Może to dość banalne zestawienie, ale staram się wciąż poszerzać swoją listę. Liczę na to, że wkrótce pojawią się na niej bardziej zróżnicowane tytuły. A o tym, że podobał mi się jakiś znany klasyk... nie wolno mi napisać?
UsuńNiemniej, postaram się następnym razem pokazać coś mniej oczywistego.
"Opowieść wigilijną" czytałam, ale chyba drugi raz jej nie dziabnę.
OdpowiedzUsuń"Silmarillion" mnie przeraża, więc podziękuję, ale za to właśnie wzięłam się za "Hobbita". Trzeci raz będę czytać <3
Pozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Ja też chyba już nie wrócę do "Opowieści wigilijnej", ale wspominam ją ciepło. "Silmarillion" nie jest taki straszny przy odpowiednim podejściu ;) A "Hobbit" jest świetny, bo niby prosty, bajkowy i przyjemny, a jednak jest to literatura wysokiej klasy. Chyba trzeba dużych umiejętności żeby stworzyć coś takiego — przystępnego, ale naprawdę z klasą.
UsuńSilmarillion. <3 Absolutnie go pokochałam. I zgadzam się, że elfy tam i elfy w ekranizacji Władcy są inne. Nie wiem jak z książką, bo czytałam dawno i nie pamiętam. Ale chętnie przeczytałabym taki artykuł. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie postaram się kiedyś coś skrobnąć :)
Usuń"Frankensteina" uwielbiam. Służył mi przy pisaniu pracy magisterskiej. :)
OdpowiedzUsuńJa potrzebowałam czasu, żeby się przekonać, bo zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam przed przeczytaniem. Ale teraz wspominam go dobrze :)
UsuńMoże to dziwne ale geneza uniwersum Tolkiena, wciągnęła mnie w zupełności . Przeczytałam jednym tchem i wyjaśniła mi np . możliwość wyboru życia jako elf lub człowiek przez Arwenę. Trylogii nie udało mi się ukończyć i stąd moje zdziwienie , w większości przypadków silmarilion czyta się trudniej . Fajne zestawienie klasyków 😀
OdpowiedzUsuń"Silmarilion" pomimo tego, że to wymagająca lektura, rzeczywiście potrafi być wciągający, zwłaszcza dla sympatyków Śródziemia i różnych mitologi. W końcu to taka Biblia czy mitologia świata Tolkiena :D Mnie najbardziej interesował przedstawiany świat elfów ;)
Usuń