Artyści w krainie cesarza Tyberiusza. „Polacy na Capri”.
Wakacje szkolne skończyły się
dosłownie kilka dni temu i chociaż studenci ze swoich mogą korzystać jeszcze
przez prawie cały miesiąc, nie da się ukryć, że lato zbliża się niestety do
swego kresu. Co warto przeczytać w ciągu tych ostatnich tygodni i przy okazji
trochę wydłużyć uczucie ciepłych promieni słońca padających na skórę? Książka
Józefa Dużyka, „Polacy na Capri” z pewnością się do tego nadaje.

Z pewnym trudem przychodzi mi
napisanie czegoś konkretnego na temat publikacji Dużyka, głównie dlatego, że
ciężko mi jakoś ją sobie sklasyfikować. Książka oscyluje gdzieś pomiędzy
literaturą podróżniczą, historyczną oraz zbiorem anegdot i esejów. Sam autor raczej
nie opisuje swoich wrażeń z pobytu na wyspie, lub robi to bardzo lakonicznie. Głos
oddaje wszystkim innym podróżnikom, o których pisze.
Zaskoczył mnie przede wszystkim
gawędziarski, lekki i przejrzysty styl autora. Spodziewałam się pióra nieco
trudniejszego, o bardziej akademickim charakterze. Tymczasem Polaków na Capri czyta się bardzo
przyjemnie i szybko. Książka z pewnych względów co prawda przypominała mi jedną
z tych, które zadawano mi na studiach w ramach lektur obowiązkowych, jednak
jest ona na tyle wciągająca, że to wrażenie jedynie gdzieś tam mi majaczyło i
nie przeszkadzało w odbiorze. Nie trzeba zatem obawiać się, że pozycja okaże
się zbyt ciężka lub, cokolwiek miałoby to znaczyć, „bezduszna”. Momentami wręcz
to, w jaki sposób została skonstruowana, przywodziło mi na myśl sposób narracji
w serialach dokumentalnych — sympatyczny, spójny i klarowny; zrozumiały dla
każdego. Nie oznacza to jednak, że styl Dużyka jest jakiś prostacki lub
przeciętny. Poza tym, że używa przystępnego języka, dba o formę swojego tekstu,
który jest napisany naprawdę bardzo dobrze. Wielce plastyczny i w jakiś sposób
„żywy”, bo czuć w nim samego autora.
Nie można też książki Dużyka określić
jako nudnej. Autor potrafi zainteresować tematem, przytaczając różne anegdoty i
konstruując pełne uroku opisy. Spodziewałam się w każdym razie o wiele
mniejszego zaangażowania z mojej, czyli czytelnika, strony. Okazało się jednak,
że z zainteresowaniem wczytywałam się w historie przeróżnych ludzi, którzy
odwiedzili to miejsce i zostawili na nim swój ślad, lub to ono jakoś wpłynęło
na nich i ich twórczość.
Niemniejszą rolę gra wyspa sama w
sobie. Capri ukazywana jest tu jako raj dla artystów i pisarzy
ściągających na nią tłumnie ze wszystkich stron świata. Jej krajobrazy
opisywane na kartach książki wręcz się widzi, bo Dużyk ma dar pobudzania
wyobraźni. W zaprezentowanych relacjach wyspa jawi się wprost jako
najpiękniejsze miejsce na ziemi, a wrażenia z pobytu na niej pozostają w
ludziach do końca życia. W większości przypadków piękno tego miejsca ukazywane
jest jako wręcz porażające. Tylko kilka opisów brzmi chłodno, jakby Capri nie
wywarła na ich autorach większego wrażenia. Jednocześnie zdaje się, że stała
się małą stolicą sztuki, miejscem, do którego artyści do tej pory udają się w poszukiwaniu
wielkich duchowych przeżyć i inspiracji i w którym wciąż żyją liczne
cienie przeszłości.
Książka została podzielona na
rozdziały, z których większość to dosyć krótkie, raptem kilkustronicowe teksty.
Dłuższe z nich znajdziemy jedynie na początku. Wydaje mi się to trochę
nieproporcjonalne, zwłaszcza, że np. ten wprowadzający ma naprawdę, szczególnie
w stosunku do pozostałych, pokaźną objętość. Brak jakichś podtytułów
wewnątrz sprawiał, że zróżnicowana tematycznie treść w końcu zaczynała mi się
zlewać i kilkukrotnie łapałam się na tym, że nie pamiętam, o czym przeczytałam
ostatnią stronę. To już jednak czepianie się i przy okazji przyznawanie do
nie dość uważnego czytania. Nie ukrywam jednak, że jakieś podzielenie treści
naprawdę pomogłoby uporządkować przyswajane informacje w głowie,
a przynajmniej w mojej. Biorąc jednak pod uwagę, że jest to esej, nie mam
w ogóle zamiaru tego w jakiś sposób potępiać (nie czuję się z resztą na tyle
kompetentna; to tylko skromne uwagi trochę nieogarniętej czytelniczki).
Publikacja została wzbogacona o
liczne fotografie, czasami nawet te z dawnych widokówek lub szkice. Szkoda, że
wszystkie są czarno-białe i naprawdę niewiele na nich widać. Rozumiem jednak,
że Dużyk pisał Polaków na Capri już
dość dawno i zapewne to najlepsze, na co mógł sobie w tamtych czasach pozwolić.
Nawet się nie obejrzałam a
zorientowałam się, że w trakcie lektury dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, co
stanowi jej kolejny walor. O ile portretowane osobistości okazywały się mniej
lub bardziej interesujące, to wyspa sama w sobie jak i jej bogata historia są
naprawdę ciekawe.
Nie wiem, jak długo w pamięci
pozostanie mi książka Józefa Dużyka, ale z pewnością w mojej wyobraźni utkwiły
słoneczne, kolorowe krajobrazy Capri. Publikację polecam miłośnikom historii,
Włoch oraz literatury podróżniczej a także tym wszystkim, którzy lubią ciekawe
historie. Ja dopisuję Capri i zjawiskową Lazurową Grotę do swojej listy
podróżniczych marzeń, chociaż obawiam się, że dzisiejsze tłumy turystów
odbierają częściowo ich urok.
Isleen
Takie książki to nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńRozumiem, chociaż sama przed przeczytaniem miałam podobne wrażenie ;)
UsuńA ja chętnie bym się z nią zapoznała, może jeszcze nie teraz, kiedy stos książek czeka, ale za jakiś czas, jak najbardziej tak. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
O ile dobrze się orientuję, myślę, że może Ci się spodobać :)
UsuńPrzypuszczam, że tak, dlatego dopisałam ją do czytelniczej listy. :)
UsuńBrzmi absolutnie czarująco i urzekająco, ale artystyczne tony w takich ilościach chyba by mnie jednak zagięły. :D Dobrze, że złapałaś trochę książkowych promieni słońca, bo mam wrażenie, że wrzesień zalał nas deszczem!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że słońce pokaże się jeszcze chociaż jeden raz na naszym polskim podwórku w tym roku! Co do samej książki to przyznam, że o wiele bardziej interesowała mnie wyspa sama w sobie niż ludzie, którzy ją odwiedzili ;)
Usuń