Introwersja. Co to za stwór i jak go pogłaskać? #3



Jak już wcześniej pisałam, przy okazji wypowiadania się na temat introwersji, poszukując informacji w Internecie, trafiałam na wiele trafnych spostrzeżeń, jak i zupełnych bzdur. Zaciekawiło mnie jednak, co te najmniej zgodne z prawdą opinie mówią o tym, jak introwertycy są postrzegani przez nasze społeczeństwo.
Jakiś czas temu trafiłam na artykuł na stronie Filing.pl, do którego tutaj zamieszczam link. Pomyślałam, że chętnie skonfrontuję informacje w nim zawarte nie tylko z moim osobistym postrzeganiem introwersji, ale również z tym, czego udało mi się o niej dowiedzieć. Następnie, jako że dość często natykam się na średnio przemyślane wypowiedzi, wpadłam na pomysł, aby co jakiś czas pokazywać Wam kilka takich internetowych „mądrości” i trochę z nimi podyskutować. Tak więc dziś zaczynamy od tekstu (czy też zbioru podpisanych gifów, sami oceńcie, co to jest) zatytułowanego 10 powodów dla których każdy introwertyk powinien przyjaźnić się z ekstrawertykiem.
Internetowe bzdury #1
Weźmy pod lupę główną część artykułu, czyli te dziesięć powodów, o których traktuje.

 1. Ekstrawertyk daje introwertykowi możliwość uczestniczenia w swoim bogatym życiu towarzyskim.


Rozmowy z obcymi stają się w jego towarzystwie łatwiejsze i bardziej naturalne. Okazuje się, że ludzie wcale nie są tacy straszni, jacy mogą wydawać się z zewnątrz.


Trzy zarzuty:

1. Już sam podtytuł sugeruje, że wszyscy uwielbiają mieć bogate życie towarzyskie, ale nie wszyscy potrafią. Problem w tym, że introwertycy na ogół nie uważają tej aktywności za atrakcyjną, tak więc stawianie tego w tym kontekście jako zalety to strzał w kolano.

2. Nie, rozmowy nie stają się łatwiejsze i bardziej naturalne. Jeśli nie przepadasz za rozmawianiem z obcymi, to fakt, że masz u boku kumpla, nie pomoże. Co więcej, w grupie introwertykowi dużo trudniej zabrać głos, a co za tym idzie, zintegrować się z nią. Nie ważne, czy jest z przyjacielem, czy sam.

3. Sugestia, że introwertyk rzadko z kimś rozmawia, bo uważa ludzi za strasznych jest zwyczajnie naiwna i po prostu mija się z prawdą. Jeśli czytaliście moje poprzednie teksty to wiecie, dlaczego tak uważam.


2. Otwarty przyjaciel nie boi się prawdy.


W skomplikowanych relacjach najważniejsza jest szczerość – bez niej trudno byłoby dojść do porozumienia. Dzięki doświadczeniu w tej kwestii nikt nie ma wątpliwości, że przyjaciel nie zawiedzie, gdy będzie potrzebna jego szczera opinia.


To wpychanie wszystkich ekstrawertyków do jednego wora z napisem „szczery”. Z resztą, wydaje mi się, że szczerość rzadko ma coś wspólnego z typem osobowości. Myślę, że jest bardziej kwestią dojrzałości naszej relacji. Na to czy wobec kogoś jesteśmy szczerzy, wpływa wiele czynników. Nawet introwertyk może być szczery, jeśli ufa osobie, z którą rozmawia i wie, że może sobie na mówienie całkowitej prawdy pozwolić.

Z resztą, sama mam ekstrawertyczną przyjaciółkę i jakoś trudno mi nazwać naszą relację skomplikowaną (chociaż nie wiem, co ona na to ;) ).


 3. Introwertyk zyskuje niespotykaną na co dzień okazję poznawania nowych ludzi.


Ktoś, kto nie miałby na to szans polegając na własnej inicjatywie, dostaje tę możliwość w pakiecie z ekstrawertycznym przyjacielem.

1. Sytuacja podobna do punktu 1. — po co przedstawiać jako zaletę coś, co dla introwertyka zwyczajnie nie jest atrakcyjne?
2. Okay, nawet jeśli przyjmiemy, że poznawanie nowych ludzi rozwija, nie oznacza to jeszcze, że wszystkim taka forma rozwoju jest potrzebna. Introwertykowi do szczęścia naprawdę wystarczy 1-2 przyjaciół. Po co mu tabun znajomych, z którymi nawet nie będzie utrzymywał kontaktu?
3. I znów ta retoryka pod tytułem „Introwertycy to takie społecznie upośledzone ciapy, które nie potrafią znaleźć sobie znajomych”. Ech, serio, autorze/rko? Jakoś nie garnę się do ludzi jak mucha do lepu a i tak na brak znajomych nie narzekam.

4. Ekstrawertyk zawsze staje w obronie swojego najlepszego przyjaciela.


Przy takim wygadanym adwokacie każdy nieśmiałek czuje się znacznie bezpieczniej.


1. Znowu generalizowanie: że jak ekstrawertyk, to zawsze obroni przyjaciela. A ludzie są przecież różni. Jeden go obroni, drugi ucieknie. Tak wygląda rzeczywistość. Zarówno w przypadku ekstrawertyków, jak i introwertyków. Z resztą, wydaje mi się, że stanąć w obronie najlepszego przyjaciela powinien zawsze umieć ten, kto sam tym dumnym mianem może się pochwalić. Niezależnie od swojego typu osobowości.

2. Po raz kolejny autor/ka utożsamia introwertyków z osobami nieśmiałymi i nieporadnymi życiowo, co zaczyna mnie powoli wpieniać.


5. Przebojowy kumpel z pewnością zyska sympatię całej rodziny introwertyka.


A także miłość jego nielicznych znajomych.


A to akurat prawda. Przebojowi ludzie potrafią zrobić wrażenie. Tylko, że niestety, nie każdy ekstrawertyk jest przebojowy.


6. Ekstrawertyczny przyjaciel gwarantuje dobrą zabawę.


Bardzo możliwe, że to jedyna osoba, która nie zmęczy introwertyka, a nawet wzbudzi w nim żądzę przygód.


1. Problem w tym, że zazwyczaj za dobrą zabawę ekstrawertycy i introwertycy uznają zgoła odmienne rzeczy. Dobrą zabawę więc gwarantuje pokrywanie się ze sobą zainteresowań, a nie sam fakt, że dana aktywność, jaką wykonuje introwertyk razem ze swoim przyjacielem, uznawana jest za tą bardziej „ekstrawertyczną”.

2. Cooo? Jeśli introwertyk za długo przebywa w towarzystwie, to wszyscy go zmęczą. Nawet najlepszy przyjaciel. Introwertyk po prostu nie zawsze wprost pokaże, że jest zmęczony i ma dość. Poza tym, jakie było moje zdumienie, gdy odkryłam, że istnieją tak nadaktywni ekstrawertycy, że potrafią zmęczyć sobą nawet innych ekstrawertyków. Mózg rozwalony.

3. Faktycznie ekstrawertycy potrafią dodać sił, ale nie wszyscy. Miałam do czynienia w życiu z naprawdę wieloma ekstrawertykami, ale tylko nieliczni mogą pochwalić się taką umiejętnością. W czerpaniu ochoty na przygodę natomiast u introwertyka dużo lepiej sprawdza się solidny odpoczynek i inspiracja, a nie wpływ innej osoby.


7. Przebojowy przyjaciel zawsze zna najnowsze plotki.


To niezawodna przepustka do wielkiego świata pełnego niesamowitych wydarzeń towarzyskich.


No i powtarzam po raz kolejny: życie towarzyskie interesuje introwertyków rzadko i nigdy w takim stopniu, jak ekstrawertyków. Ono nie jest dla nich niesamowite. Plotki też na ogół nie wydają się im interesujące, jeśli nie dotyczą tego, co ich naprawdę ciekawi. 


8. Introwertyk zostaje wyciągnięty ze swojej strefy komfortu.


Przyjaciel zawsze chce jak najlepiej. Nawet jeżeli ktoś będzie musiał przełamać kilka barier, nowe osiągnięcia są tego warte.


Strefa komfortu to drażliwy temat, w sposób podobny, co tolerancja. Wszyscy myślą, że wyjście z niej jest dobre, tymczasem przekroczenie granic strefy komfortu to jak dla mnie pojęcie neutralne. Niesie szanse, ale też zagrożenia. Jeśli wyjdziesz raz i coś Ci się uda, nie oznacza to, że uda się również następnym razem. Niby każde doświadczenie, dobre lub złe, czegoś uczy — zastanawiam się tylko, na ile jest to popularny slogan, a na ile prawda. Nie wiem, serio, ale to wszechobecne przekonanie, że wyjście ze strefy komfortu zawsze jest dobre wydaje mi się nierozważne. Choćby dlatego, że to, co jednych wzmocni, innych zniszczy. Nikt nie udźwignie wszystkiego.

Ktoś tu chyba nie wziął pod uwagę, że introwertyk wcale nie potrzebuje ekstrawertyka do wyjścia ze sfery komfortu. W rzeczywistości nasze społeczeństwo wymaga od introwertyka ciągłego przekraczania tej granicy. Naprawdę, robimy to każdego dnia od nowa. Serio. Inaczej byśmy sczeźli. Przykłady? Proszę bardzo: telefonowanie (większość z nas nienawidzi tego robić, ja np. bardzo się stresuję przed wykonaniem telefonu, zwłaszcza do osoby, której nie znam), załatwianie spraw urzędowych, wyjścia na imprezę (tak, zdarza się nam), jazda komunikacją miejską (a zwłaszcza w godzinach szczytu, brrr...), podejmowanie wyzwań związanych ze szkołą, uczelnią, pracą itp., praca w grupie, poznawanie nowych rzeczy i ludzi, i tak dalej, i tak dalej. Może to wszystko nie brzmi strasznie, ale pod koniec dnia daje się we znaki. Uwierzcie.

Naszła mnie taka myśl: namowy do wyjścia ze strefy komfortu do tej pory słyszałam głównie od ekstrawertyków. Zastanawiam się, czy najbardziej zwyczajny człowiek, będący ekstrawertykiem i robiący najbardziej zwyczajne rzeczy, rzeczywiście przekracza strefę komfortu tak często, jak introwertyk. Czy przypadkiem to nie introwertycy w tym przodują, ale nikt tego nie dostrzega, bo to wszystko, co robią, wydaje się takie zwyczajne i powszednie? Jak często przeciętny ekstrawertyk przekracza swoją strefę komfortu tak na serio? Trudno mi to oceniać, po prostu zastanawiam się. Może Wy znacie odpowiedź? Piszcie proszę o swoich doświadczeniach w komentarzach. Może po prostu pierniczę głupoty w tym momencie, chętnie poznam inny punkt widzenia.

Wracając do tematu: strefę komfortu każdy ma swoją i każdy sam decyduje, kiedy z niej wyjść. Tak myślę. W przypadku introwertyków, pozostanie w niej zwykle daje sporo korzyści.


9. Przyjaźń pełna odmienności sprzyja poznawaniu świata.


Świadomość i akceptacja różnic to droga rozwoju, na której niejednokrotnie można przekonać się do wielu rzeczy, których wcześniej nawet byśmy nie spróbowali.


Z tym akurat trudno się spierać. Zauważę tylko, że ten rozwój dotyczy obydwu stron. Introwertyk może się nauczyć czegoś od ekstrawertyka, ale ekstrawertyk może nauczyć się czegoś od introwertyka. To wcale nie jest tak, że jeden typ osobowości jest lepszy od drugiego. I jedni i drudzy mają swoje wady i zalety.


10. Równowaga w przyrodzie zostaje zachowana.


Wzajemne dopełnianie się pomaga zrozumieć świat, co ostatecznie potwierdza, że odmienność przyjaciół powinna wyjść im na dobre.


To skrótowe powtórzenie punktu dziewiątego, tak, żeby wyszła okrągła dziesiątka. Ten podtytuł jest moim zdaniem głupi, ale nie tego miałam się czepiać.

Tutaj posłużono się już tylko sloganem, a nie rzeczywistym argumentem. Przecież wszyscy wiemy, że różnice nie zawsze budują. Jesteśmy tylko ludźmi, a akceptowanie różnic wcale nie przychodzi nam tak łatwo, jakbyśmy tego chcieli. Jasne, że jeśli postaramy się je zrozumieć, mogą nam wyjść na dobre, ale miejmy świadomość, że do tego trzeba najpierw dojrzeć. I zrozumieć, że czasami, mimo naszych największych starań, nie jesteśmy w stanie przeskoczyć zbyt szerokiej przepaści między nami. Dlatego jednych ludzi jesteśmy w stanie polubić i pokochać, a innych co najwyżej tolerować, a i z tym czasem ciężko. Tak mi się przynajmniej wydaje.

 

Ten artykuł napisała osoba, która, jak sądzę, gdzieś tam kiedyś usłyszała te dwa hasła: introwertyk i ekstrawertyk, ale nie zadała sobie większego trudu, aby przyjrzeć się im bliżej, trochę poczytać, zrozumieć. Myli nieśmiałość z introwersją, a ekstrawersję z przebojowością i bezrefleksyjnie skupia się tylko na rzeczach, które jej (najprawdopodobniej ekstrawertykowi) się podobają. 

Moim celem nie jest podważanie założenia, że introwertyk powinien przyjaźnić się z ekstrawertykiem. Chciałam po prostu zwrócić uwagę na pewne błędy w rozumowaniu. 

Możemy w tym tekście zauważyć przede wszystkim dość typowy schemat patrzenia na introwertyków, jako na tych nieśmiałych, zahukanych, którzy „chcieliby, ale nie umieją” i trzeba im pomóc. Spotykam się z tym naprawdę bardzo często, co tylko potwierdza duże braki w edukacji w tym zakresie. Niby dzisiaj wszyscy wiemy, że zrozumienie różnic pozwala jednocześnie na zrozumienie innego człowieka i w ogóle świata, ale jakże często okazuje się, że tylko powtarzamy bez zrozumienia zasłyszane slogany, nie uświadamiając sobie, że inny człowiek ma inne niż my potrzeby i spojrzenie na świat.

Isleen

PS. Wybaczcie tą dziwną zmianę fontu. Blogger dziś nie che mnie słuchać :(

Komentarze

  1. jestem introwertykiem i... wcale nie potrzebuję ekstrawertyka przyjaciela żeby dobrze mi się żyło :D co oni za bzdury wypisują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po prostu pokutuje to popularne, choć mylne przekonanie, że ekstrawertyk ma ciekawsze i lepsze życie :)

      Usuń
  2. Polecam ciekawy wpis pewnej polskiej pisarki http://www.agnhalas.pl/2017/01/sama-z-wasnymi-myslami-czyli-monolog-o.html

    Powiem tak - uwielbiam pracować sama, spędzać czas z własnymi myślami, ale spotkania towarzyskie również są mi potrzebne. Raz na parę miesięcy... Lubię też rozmawiać z ludźmi, byleby nie byli nachalni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za link, chętnie zajrzę :)

      Oczywiście, każdy człowiek potrzebuje kontaktów towarzyskich. Introwertycy również lubią rozmawiać. Nie jesteśmy przecież kosmitami :) Po prostu nie potrzebujemy tego tak dużo jak ekstrawertycy.

      Usuń
  3. Jak ja kocham te stereotypowe toki myślenia.. ahhh

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy temat tutaj poruszyłaś.
    Ja nie orientuję się w tych wszystkich intro, ekstra itd. zawsze myliłam te wszystkie pojęcia haha dlatego też nie zawracam sobie nimi głowy. Przynajmniej stereotypy mnie omijają :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko się wzajemnie przeplata, w jednych sprawach jestem wycofana, zamknięta w swoich myślach, a w innych niczym gorąca lawa z wulkanu wybucham, i jakże dużo zależy od mojego samopoczucia w danym momencie. :) Pewne typy można ustalić, ale na szczęście ludzie świetnie się w nich miksują, dzięki czemu świat wydaje się ciekawy i intrygujący. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet dla mnie, ekstrawertyka, ten artykuł to same bzdury. Tak jak napisałaś, autor/ka myli pojęcia introwersji z nieśmiałością, a także otwartości ze szczerością. Sama mam ekstrawertczną, otwartą przyjaciółkę, i wiem, że nie zawsze jest szczera z ludźmi. Otwartość nie ma nic wspólnego ze szczerością, a poza tym ludzie wybierają, wobec kogo są szczerzy bez względu na to, czy są ekstra- czy introwertykami.
    Kiedy rozwodziłaś się nad strefą komfortu, uświadomiłam sobie, że introwertycy naprawdę robią to cały czas. To, co dla mnie jest całkowicie naturalne - jak jazda autobusem czy dzwonienie (chociaż ja rzadko dzwonię czy choćby odbieram, częściej po prostu piszę) - dla Was jest swojego rodzaju wyzwaniem. W takim razie, co jest strefą komfortu ekstrawertyków i kiedy ją przekraczamy? Dobre pytanie, ja nie znam odpowiedzi.
    Życie towarzyskie to indywidualna sprawa każdego człowieka. Niektórzy potrzebują go więcej, inni mniej - ale introwertycy często doskonale potrafią się w nim odnaleźć. Sami potrafią nawiązywać przyjaźnie, prawdopodobnie trwalsze i głębsze niż ekstrawertycy.

    Przyjaźń ekstrawertyka i introwertyka ma wiele plusów, ale zupełnie innych od wypisanych w tym artykule. Oboje mogą wiele się od siebie nawzajem nauczyć i wymieniać różnymi, ciekawymi poglądami na świat. Introwertyk może nauczyć się pokonać barierę pomiędzy nim a społeczeństwem, co może wpłynąć na jego samopoczucie w tłumie, a ekstrawertyk tego, jak zająć się samemu, co robić żeby się nie nudzić, jak wykorzystywać własną energię i cierpliwości.
    Dobra, na tym skończę moją litanię ;D Zresztą, to chyba wszystko, co chciałam powiedzieć~
    Do następnego postu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, uwielbiam Twoje długie komentarze :)

      Dokładnie, wydaje mi się, że nie da się być całkowicie szczerym w stosunku do każdego i w każdej sytuacji. Szczerość to na ogół poważana cecha, ale zauważmy, jak często ludzie najpierw mówią, że cenią szczerość, a gdy ktoś szczerze ich skrytykuje, nazywają to hejtem. :) Z resztą, może to oczywiste, ale przecież nie powiemy np. koleżance na imprezie, że źle wygląda, bo to by już było chamstwo a nie szczerość.

      Ja właśnie np. bardzo dużo nauczyłam się od mojej ekstrawertycznej przyjaciółki. Również tego, że nawet jako ekstrawertyczka ma ona swoje granice, nie zawsze czuje się komfortowo, że jest zdolna do przypisywanym ekstrawertykom przemyśleń i zachowań.

      Usuń
    2. Haha, dobrze że je lubisz, bo od tej pory zamierzam komentować w miarę regularnie ;)

      Fakt. Szczerość to po prostu wartość zależna, a ludzie prawdopodobnie nigdy nie chcą tak naprawdę poznać jej całej - tak jak w Twoim przykładzie z imprezą. Nikt nie chce słyszeć, że wyglądają źle albo że coś im nie wyszło, prawda?

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

Introwersja. Co to za stwór i jak go pogłaskać? #2