W poszukiwaniu wolności. „Życie i czasy Michaela K.”



„Życie i czasy Michaela K.” autorstwa J.M. Coetzee'go przeczytałam kilka miesięcy temu, ale ta książka wciąż po części pozostaje dla mnie zagadką. Nie dlatego, że została napisana trudnym językiem lub wyposażona w zbyt skomplikowaną fabułę. Wręcz przeciwnie: autor mówi w niej niemal wprost i to zadziwia. Mimo to, chociaż wydaje mi się, że zrozumiałam jej główne przesłanie wciąż mam wrażenie, że dotąd wielu jej aspektów nie udało mi się rozszyfrować.
                John Maxwell Coetze, laureat nagrody Nobla z 2003 roku, za powyższy tytuł zdobył prestiżową Nagrodę Bookera. Akcję Życia i czasów Michaela K. osadził w południowej Afryce, gdzie się wychowywał. Książka opowiada historię Michaela, zwykłego ogrodnika — prostego, mało inteligentnego, przeciętnego człowieka. Kiedy w jego kraju wybucha wojna domowa, wraz ze schorowaną matką wyrusza w podróż, na farmę, którą kobieta pamięta z dzieciństwa. Wędrówka nie jest łatwa ze względu na ich niewielki majątek oraz walki toczące się wokół nich. Życie i czasy Michaela K. to obraz przedstawiający wojnę, jednak z perspektywy cywili, a nie żołnierzy. I chociaż nie wszyscy uczestniczą w starciach, losy wszystkich nimi dotkniętych są równie burzliwe, a doświadczenia równie traumatyczne.
                Jeśli macie ochotę na literaturę pisaną od wielkiej L, to ta pozycja z pewnością spełni Wasze oczekiwania. Chociaż dobrze i szybko się ją czyta, została napisana naprawdę dojrzale i kunsztownie. Z resztą nie ma się co dziwić. To nie czasozabijacz skierowany do mas, ale naprawdę porządna literatura, po którą jednak bez problemu może sięgnąć każdy, kto ma ochotę na coś bardziej wyrafinowanego. W rzeczywistości nie trudno ją przyswoić i mimo powolnej, spokojnej akcji, kontrastującej z sytuacją rozgrywającą się w tle, czyta się ją bez znużenia.
                Powieść Coetzee'go porusza wiele problemów, takich jak cierpienie, wojna lub brak poszanowania dla ludzkiego życia, jednak najważniejszym z nich wydają się rozważania na temat wolności. Miachael K. właśnie jej poszukuje. Chociaż to prosty, wycofany człowiek, jest fascynującą postacią. Staje w opozycji do sytuacji, w jakiej znalazł się jego kraj i w ogóle do całego społeczeństwa. Podczas gdy chce go ono wciągnąć do siebie i w jakiś sposób uczynić uczestnikiem wszechobecnej masakry, Michael próbuje żyć po swojemu i w sposób całkowicie niezależny od innych ludzi. Nie chce brać udziału w walkach ani chronić się w obozach wraz z innymi cywilami. Ucieka na łono natury i chce żyć w równowadze z nią, aby uwolnić się od ograniczeń, jakie narzucają mu kultura i społeczność. To zwykły mężczyzna, który nie posiada tak naprawdę żadnych unikalnych cech. Może wydawać się z początku wręcz głupi, jednak w miarę podążania za jego tokiem myślenia, zaczynałam go coraz lepiej rozumieć i życzyłam mu, aby znalazł to, co daje mu szczęście. Michael na swój sposób wykazuje się wielką mądrością i z uporem na pozór nieprzemyślanym, przypominającym ten prosty, „ośli” upór, staje się postacią niezwykle oryginalną, wyróżniającą się spośród miliona innych postaci literackich. Jego kreacja to prawdziwy majstersztyk i to właśnie ona nadaje powieści takiej wartości. Jeśli ktoś dobrze rozumie, czym jest wolność i szacunek, to właśnie on.
                Michael reprezentuje z pewnością figurę pustelnika, któremu w miarę rozwoju cywilizacji coraz trudniej znaleźć swoją jaskinię. Obnaża też wiele absurdów, które sami wytwarzamy i nawet nie zdajemy sobie w tego sprawy. Uważa na przykład, że ziemia oraz jej dary należą tak naprawdę do wszystkich, podczas gdy człowiek z reguły próbuje wszystko wokół uczynić swoim, nawet jeśli tak naprawdę nie ma do tego prawa lub jest to po prostu bezcelowe. Wpadliśmy w tę manię tak głęboko, że często uważamy, że mamy prawo szafować życiem innej osoby oraz nakazać jej żyć tak, jak my uważamy za słuszne, a jeśli ona się temu sprzeciwia, uważamy ją za głupią lub szaloną. Wydaje nam się, że wiemy, co dla kogoś jest najlepsze, nie zwracając uwagi na jej rzeczywiste motywy, potrzeby i uczucia. Dla własnej wygody lub z źle pojętej troski zaczynamy kontrolować światopogląd ludzi, którzy nas otaczają, próbować podejmować za nich decyzje, narzucać swoją wolę i przekonania, zmuszać ich do robienia i myślenia tego, czego chcemy. Wydaje się nam, że wszystko wiemy najlepiej i często nie myślimy nawet o tym, aby spróbować wczuć się w sytuację innego człowieka lub wysnuć refleksję, że być może kto inny ma rację, nawet jeśli nie potrafi lub nie chce wytłumaczyć nam swojego stanowiska.
                Coetzee ukazuje to za pomocą dwóch sposobów narracji. Ta główna, dominująca w książce, to narracja trzecioosobowa, przybliżająca nam światopogląd Michaela. Jednak przez niewielką część powieści narracja prowadzona jest przez jednego z lekarzy polowych mających kontakt z głównym bohaterem. Dzięki rozdziałom pisanym z punktu widzenia Michaela, łatwo przychodzi nam go zrozumieć, niezależnie od tego, jak w istocie ekscentrycznie się zachowuje. Natomiast fragmenty z narracją lekarza mówią nam, jak bardzo niezrozumiałe jest zachowanie Michaela dla obserwujących go ludzi, którzy nie mając dostępu do jego sposobu rozumowania, z łatwością i bezmyślnie przyszywają mu łatkę dziwaka, głupca i wariata. Uświadamia to nam też, że gdybyśmy sami go spotkali w prawdziwym życiu, najprawdopodobniej automatycznie patrzylibyśmy na niego tak samo.
                Co prawda Życie i czasy Michaela K. to zupełnie odrębna powieść, jednak Michael z pewnością należy do postaci nieprzystosowanych społecznie ale posiadających swoją własną mądrość, takich jak na przykład Forrest Gump. Może na pierwszy rzut oka są to postacie niemające ze sobą zupełnie nic wspólnego, ale gdyby się nad tym głębiej zastanowić, można znaleźć w nich kilka podobieństw.
                Dzieło Coetzee'go wzbudza też emocje. Jest poruszające i z pewnością zmusza do pewnych refleksji. Głównemu bohaterowi współczuje się położenia, w jakim się znajduje. Książka ta nie jest z pewnością lekką, przyjemną lekturą. Wiele mówi o cierpieniu i bardzo dobrze je obrazuje i co niezwykłe, autor nie musi w tym celu sięgać po brutalne sceny. Opis nędzy, w jakiej znalazło się tylu ludzi w przytoczonej sytuacji historycznej, wszechobecnego poczucia beznadziei oraz desperackich prób Michaela wyrwania się ze świata opresji sprawia, że obok tego tytułu praktycznie nie da się przejść obojętnie. Poza tym wszystkim, przez całą długość powieści nie mogłam pozbyć się uczucia jakiejś dziwnej pustki i samotności. Optymistycznych aspektów w fabule właściwie nie ma co szukać, chociaż wiele jej elementów jest dość niejednoznacznych. Czasami nie miałam pewności, czy Michael, znajdując kolejne miejsce, w którym może swobodnie żyć, rzeczywiście zaznaje szczęścia. Postać przez dużą część powieści znajduje się w stanie, który umiem nazwać jedynie emocjonalnym letargiem, to znaczy miałam wrażenie, że w pewnym sensie jest wyprany z uczuć. Tym mocniej przeżywałam momenty, w których wyraźnie czuł radość, a znacznie częstsze chwile smutku również mnie napawały smutkiem.
                Jednocześnie nie czułam się przytłoczona cierpieniem bohatera, jednak i tak sprawia ono, że trzeba mieć nastrój na czytanie tej właśnie książki. Nie da się jej przeczytać bez pewnego intelektualnego zaangażowania i tak po prostu jej odłożyć po zakończeniu lektury. Nie potrafiłam w pełni jej docenić, dopóki nie zaczęłam głębiej zastanawiać się nad jej treścią, która wciąż nie do końca wydaje mi się zrozumiała. Jednak im więcej o niej myślę, tym więcej, jak mi się zdaje, rozumiem. Na pewno to nie jedna z tych książek, które kończą zapomniane w pudle na strychu. Będąc świeżo po przeczytaniu i mało jeszcze z niej rozumiejąc, jakoś instynktownie przyjęłam, że będę do tej powieści powracać w moich myślach i że zawsze gdzieś tam w pobliżu, w zasięgu mojej dłoni, na półce na której trzymam najlepsze moim zdaniem książki, jakie posiadam, powinna się znajdować.
                Z pewnością jest to pozycja bardzo frapująca, przejmująca i niebanalna. Dopiero teraz tak naprawdę dociera do mnie, że to jeden z najniezwyklejszych tytułów, z jakim miałam do czynienia. Jeśli kiedyś się na niego natkniecie, naprawdę smutno by było, gdyby umknął Waszej uwadze. W moim przypadku na pewno tak by się stało, gdyby nie mój przyjaciel, który sprawił, że go zauważyłam i postanowiłam dać mu szansę, chociaż nigdy wcześniej nie słyszałam o jego autorze. I jeśli będziecie w nastroju na głęboką, dobrą literaturę, koniecznie po niego sięgnijcie. Myślę, że go docenicie, chociaż może nie od razu.
Isleen

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

„Wszystkie kwiaty Alice Hart”. Piękna na zewnątrz, banalna w środku.