„Deadpool”, czyli Marvel wersja hard
Były
żołnierz, Wade Wilson, dowiaduje się, że dopadł go złośliwy nowotwór.
Przekonany, że choroba go zabije, w desperacji zgadza się na przeprowadzenie
zabiegu, który ma nie tylko całkowicie go wyleczyć, ale nadać jego ciału
niesamowite właściwości, takie jak nieśmiertelność i nadludzka siła. Brzmi
znajomo? Wiele opowieści o superbohaterach zaczyna się mniej więcej w ten
sposób. Ale „Deadpool” to nie jest typowa, marvelowska produkcja. To
groteskowa, czarna komedia obiecująca prawdziwą jazdę bez trzymanki, ociekająca
ironią, obsceną i brutalnością. To jedna wielka parodia kina
superbohaterskiego, która łamie wszelkie zasady, a swoją szczerością powala na
kolana.
Premierę Deadpoola mieliśmy już jakieś dwa
tygodnie temu, jednak mi udało się wyjść do kina dopiero wczoraj. I muszę to
przyznać — już dawno nie wydałam siedemnastu złotych tak dobrze. Zazdroszczę
tym, którzy seans mają dopiero przed sobą. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji
wybrać się na ten film, lub wciąż nie wiecie, czy w ogóle na niego iść, to
gorąco zachęcam. Dlaczego?
Transformacja w superbohatera
nie przebiega do końca po myśli Wade'a. Cóż, szczerze mówiąc, zamiast zażegnać
kryzys, niszczy całe jego życie. Co prawda jego ciało zmienia się, ale w nie do
końca pożądany sposób. Poza zdolnością do całkowitego regenerowania się, a co
za tym idzie nieśmiertelnością , doskonałym refleksem i ogromną siłą, dostaje
koszmarny wygląd, zupełnie jakby zostało ciężko poparzone. Niegdyś przystojny
mężczyzna jest pewien, że jego narzeczona, jego oczko w głowie, odrzuci go i ta
perspektywa go przeraża. Postanawia więc wcisnąć się we własnoręcznie uszyte, obcisłe
wdzianko i zemścić się na odpowiedzialnym za to Ajaxie oraz zmusić go do
przywrócenia mu dawnej urody, zanim znów zobaczy się z ukochaną.
To, co w Deadpoolu najlepsze, to sposób przekazania nam tej opowieści. Gdyby
obrać fabułę z wszelkich zabiegów narracyjnych, dostalibyśmy nieskomplikowaną
historyjkę o pościgu i zemście. Jednak prosta, przewidywalna fabuła to
tylko jedna z metod, jakimi twórcy posłużyli się do stworzenia okrutnej parodii
tego typu filmów. Deadpool bowiem
nabija się z każdego poruszanego przez scenariusz aspektu. Dosłownie każdego.
Nie ma w tej produkcji wątku pozostawionego bez ironicznego komentarza
wygłoszonego przez samego bohatera filmu, czy przez jakikolwiek sposób
przedstawienia fabuły, nawet jeśli są to sprawy bardzo poważne. Twórcy poprzez
swoje dzieło żartują nie tylko z filmów o superbohaterach (a z serii o X-manach
w szczególności), ale też z samych siebie, z wytwórni, producentów, z
nastolatków, celebrytów, kultury masowej, komercji, mainstreamu i każdego
innego tematu, jaki się po drodze nawinie. Humor dosłownie rozkłada na łopatki.
Przez cały film płakałam ze śmiechu, a wierzcie mi, bardzo trudno doprowadzić
mnie do takiego stanu. Film jest naprawdę ordynarny i pozbawiony
zahamowań, zarówno jeśli chodzi o dowcip, jak i o sceny przemocy, które
wypełniają jakieś osiemdziesiąt procent jego zawartości.
Skoro o przemocy mowa, sceny
walki nakręcono naprawdę dobrze. Są bardzo dynamiczne, a ujęcia wprost
genialne. Oczywiście, większość brawurowych elementów, jak to w kinie
superbohaterskim bywa, zdaje się łamać wszelkie prawa fizyki i zdrowego rozsądku,
ale ogląda się je doskonale, w dodatku ze świadomością, że i one w jakiś sposób
oddają atmosferę i absurd tego rodzaju filmów. Efekty specjalne są świetne,
chociaż pojawiają się trochę na wyrost. Mam na myśli to, że istnieją raczej po
to, aby istnieć i doprowadzający do nich związek przyczynowo-skutkowy jest
bardzo luźny, jednak taki właśnie urok X-manów,
Avengersów i innych tego typu
tytułów, a twórcy Deadpoola
korzystają z tego bardzo świadomie, budując ten typowy dla nich klimat.
Dosłownie wszystko w Deadpoolu jest przerysowane, zarówno
fabuła jak i bohaterowie. Tworzy nam to atmosferę kompletnego absurdu, ale mówi
dużo prawdy o tego typu produkcjach. Jednak to nie do końca szyderstwo. Prawda
jest taka, że to raczej serdeczny ukłon w stronę tego gatunku, gdyż w Deadpoolu wciąż czuje się pewnego
rodzaju sentyment, film ewidentnie gra na tym, co w filmach o superbohaterach
kochamy i bardzo to uwidacznia. To pastisz, ale powstały z czułości i przeznaczony
specjalnie dla fanów uniwersum Marvela, którzy wychodzą z kina zarówno
rozbawieni jak i usatysfakcjonowani — to zupełnie inna sytuacja niż np. z Przebudzeniem Mocy, gdzie nastawiono się
na nowego, młodego odbiorcę, a kompletnie zapomniano o tych, którzy wraz z tą
sagą dorastali. Deadpool to film dla
dziś dorosłych już geeków, którzy zafascynowali się Marvelem jeszcze jako
dzieci. I za to naprawdę trzeba go pochwalić.
Sam Wade Wilson vel Deadpool
jako postać wyszedł znakomicie mimo komicznego i lekko groteskowego
przedstawienia go. Poza tym, że sypie czarnymi i nierzadko bezczelnymi żartami
potrafi też poruszać i wzbudzać sympatię swoją osobą. Ma mnóstwo charyzmy. To
nie jest typowy superbohater — właściwie wcale się za niego nie uważa. To
łajdak zabijający za pieniądze, wyrzutek społeczny. W głębi serca to nieuleczalny
romantyk, co cały ten film podkreśla. Chociaż brakuje mu wielu zasad moralnych,
często mnie po prostu rozczulał swoim oddaniem dla Vanessy i tym, jak bardzo
przejmował się, co ona sobie o nim pomyśli. I chociaż film konsekwentnie trzyma
się konwencji czarnej komedii, Wade ma kilka naprawdę poruszających scen,
chociaż krótkich — a są nimi wszystkie te, w których ukazano jego emocje nie
powstałe z cynizmu. Ujawnia to też talent wcielającego się w niego Ryana
Reynoldsa.
Wątek miłosny w Deadpoolu to jeden z lepiej zrobionych,
z jakimi miałam do czynienia. Mimo atmosfery pełnej ironii, wyszedł bardzo
dojrzale. Wpisał się moim zdaniem dokładnie w złoty środek. Twórcy go nie
przesłodzili, ale ukazali czułość i oddanie. Chociaż jest dość prosto
skonstruowany, a Vanessa raczej nie należy do najbardziej rozbudowanych
postaci, został napisany porządnie, tak jak należy. Nie przytłacza widza, ale
potrafi go wzruszyć i rzeczywiście pod płaszczykiem żartu kryje się coś, co ma
do przekazania. Najciekawsze jest to, że Wade i Vanessa to osoby z marginesu
społecznego, a mimo to ich relacja przewyższa swoim poziomem wiele związków
ludzi w powszechnym pojęciu „porządnych”, a z pewnością cechuje go ogromna
dojrzałość i wzajemne oddanie. Miłość po prostu się czuje. To właśnie ona
stanowi siłę napędową Wade'a i ukazuje jego ludzką twarz, doskonale dopełniając
jego kreację.
Scenariusz to kolejna bardzo
mocna strona Deadpoola. Rzadko
spotykam się z równie dopracowanym scenariuszem. Deadpool został przemyślany bardzo dokładnie i każdy szczegół
dopięto na ostatni guzik. Nawet napisy początkowe i końcowe trzymają się
przyjętej konwencji, już w czasie czołówki ledwo hamowałam śmiech. Adaptację
słynnego komiksu dopieszczono od A do Z. Dosłownie każdy element gra jakąś
rolę, nie ma tu przypadkowości. A mogłoby się wydawać, że to taki luźny film
dla „beki”.
Muszę przyznać, że jest w nim
coś artystycznego, coś wyrafinowanego, chociaż w czasie seansu czy tuż po nim
jeszcze tego nie odczuwałam. Ale gdy zastanowiłam się głębiej chcąc ułożyć
sobie w głowie to, co chcę napisać w recenzji i pomyślałam o tych wszystkich,
niby konwencjonalnych zabiegach, dokładnym rozplanowaniu i sposobie
przedstawienia popkultury w sposób przeznaczony specjalnie dla jej świadomych
odbiorców, doszłam do wniosku, że tak właśnie tworzy się sztukę. Deadpool szokuje i wzbudza pewne
uczucia, coś ukazuje i nad czymś każe się zastanowić, ale też coś przemyca. Z jednej
strony wygląda jak typowa, komercyjna produkcja mająca przyciągnąć na seans jak
największą liczbę ludzi. I tak też prowadzono jego promocję. A z drugiej strony
tą komercyjność bierze pod lupę i trochę też wyśmiewa. W rzeczywistości Deadpool to nie jest do końca film dla
mas. Nie spodoba się też zapewne dużej części odbiorców. Humor balansujący na
granicy dobrego smaku i przyzwoitości z pewnością skutecznie odstraszy od
niego osoby zbyt wrażliwe, pruderyjne, czy po prostu niegustujące w tego typu
komediach. Jeśli ktoś przynajmniej w małym stopniu interesuje się uniwersum
Marvela lub popkulturą, dostrzeże w nim wiele perełek, czy to w dialogach czy
w monologach Wade'a, czy w samych scenach. Jeśli ktoś nie ma jednak z
tym nic do czynienia, niektórych żartów po prostu nie zrozumie, a sam film może
mu dać niepełny obraz tego gatunku, zakrzywiony i karykaturalny. Nie jest też,
w przeciwieństwie do innych filmów o superbohaterach, przeznaczony dla
stosunkowo młodej grupy wiekowej. To produkcja dla ludzi dorosłych. I nie
chodzi już o same sceny z tryskającą krwią, seksem, przekleństwami czy nieprzyzwoitymi
żartami. Chodzi o to, że wartości przekazywane przez ten film są naprawdę dobrze
ukryte i trzeba dysponować odpowiednim aparatem percepcyjnym, aby wszystkie
wyłowić. Natomiast osoba po prostu nie dojrzała nie odróżni, kiedy Deadpool
czyni dobrze, a kiedy źle, odbierze jedynie najbardziej powierzchowną warstwę,
która ukazuje nam cwaniaczka z satysfakcją siejącego śmierć wśród osób, które
tak naprawdę w niczym mu nie zawiniły. Zauważy jedynie nabijanie się z frazesów
Kapitana Ameryki czy doktora Xaviera i może jej to po prostu namieszać w
głowie. Dlatego nawet nie próbujcie zabierać na ten seans swoich
zafascynowanych Marvelem dwunastolatków czy nawet siedemnastolatków, bo po
pierwsze to naprawdę nie jest odpowiedni film dla młodzieży, a po drugie
zapewne i tak ich nie wpuszczą. Jednak trailery zapewne już w wystarczającym
stopniu ostrzegły fanów Marvela, którzy są też rodzicami zaszczepiającymi
miłość do tych historii w swoich latoroślach.
Z kina wyszłam z taką satysfakcją,
jak rzadko. Obiecuję Wam, że czas spędzony z Deadpoolem to nie czas stracony, ale jak najbardziej wykorzystany w
świetny sposób. Już napisy początkowe przekonały mnie, że mam do czynienia z
dobrym, jeśli nie świetnym filmem. Znakomity scenariusz, odważny humor, skrupulatność
co do szczegółu, Wade sam w sobie, kadry i efekty specjalne — dosłownie
wszystko zrobione po mistrzowsku. Jeśli nie mdlejecie na widok odcinanych
kończyn i nie gardzicie czarnym humorem, biegnijcie do kin póki jeszcze grają!
Isleen
Komentarze
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.
Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.