Introwersja. Co to za stwór i jak go pogłaskać? #1



Introwersja to termin, który zdążył się już bardzo spopularyzować. Jednak wielu ludzi wciąż rozumie go dość nieściśle, wąsko bądź w ogóle nie ma pojęcia, co oznacza. Szkoda, bo w czasach, w których nauczyliśmy się, że w życiu człowieka ogromną rolę gra psychika i w których staramy się dostrzegać swoją różnorodność, wciąż zdarza nam się zapominać, że różnimy się między sobą na o wiele bardziej podstawowym poziomie niż płeć czy kultura. Oraz o tym, że te różnice występują nawet w wydawałoby się najbardziej ujednoliconych grupach ludzi.
                Dlatego uważam, że edukacja w zakresie rozumienia pojęcia jakim jest introwersja powinna być bardziej rozpowszechniona. Jej efekty, wbrew pozorom, byłyby niesamowite — gdyż jak udowadnia Susan Cain w Ciszej proszę... Siła introwersji w świecie, który nie może przestać gadać, wielu ludzi, zwłaszcza introwertyków, odniosłoby z niej ogromne korzyści.
                Piszę ten tekst po części dlatego, że Alicja prosiła o polemikę z Ciszej proszę... , ale też dlatego, że planuję go już od dłuższego czasu. Szczerze mówiąc, nie do końca będę polemizować z Susan Cain, ponieważ nie czuję się na siłach, by dyskutować ze specjalistką w dziedzinie introwersji. Ja zgłębiam ten temat zaledwie od roku i wciąż odkrywam coś nowego. Dlatego postaram się przedstawić ten termin z mojej własnej perspektywy i pewnie czasami odniosę się do tego, co można przeczytać w Ciszej proszę... . Chciałabym też dopowiedzieć coś na temat niektórych kwestii, czego Cain nie zrobiła, jak sądzę ze względu na charakter swojej książki, która miała przede wszystkim mówić o zaletach introwersji, a nie zagłębiać się w istotę tego pojęcia.
                Planowałam na ten temat przeznaczyć tylko jeden artykuł, ale w trakcie pisania okazało się, że jest zdecydowanie zbyt szeroki na tylko jedną notkę. Z drugiej strony nie wydaje mi się, że wiem na tyle dużo, by zakładać osobnego bloga. Dlatego postanowiłam, że podzielę moje wywody o introwersji na kilka tekstów, które będę tu wrzucać co jakiś czas. Przynajmniej na razie.
Czym jest introwersja?
                Zdefiniowanie introwersji nie jest proste, wbrew pozorom. Bo to pojęcie wcale nie kończy się na stwierdzeniu, że introwertyk to osoba cicha i zamknięta w sobie. Cóż, cichym i zamkniętym w sobie można być z wielu powodów. Niekoniecznie dlatego, że jesteśmy introwertykami. Można być po prostu nieśmiałym. Nieśmiałość nie jest synonimem introwersji, chociaż bardzo często towarzyszy osobom o tym typie osobowości.
                Badacze wciąż spierają się co do ścisłej definicji introwersji. Tak naprawdę co badacz, to inna opinia. Termin ten ukuł Karol Jung i już on stwierdził — co bardzo ważne— że żaden człowiek nie posiada jedynie introwertycznych lub jedynie ekstrawertycznych cech. Gdyby tak było, ludzkość dałoby się podzielić na dwa obozy, introwertyków i ekstrawertyków. I w obrębie tych dwóch obozów wszyscy zachowywaliby się i myśleli identycznie. A doskonale wiemy, że to nie możliwe. Świat byłby wtedy niesamowicie nudny, a ludzie przewidywalni. To, czy ktoś jest introwertykiem czy ekstrawertykiem określamy po tym, jakie cechy u niego przeważają, ale przede wszystkim poprzez sposób, w jaki dana osoba czerpie energię. Introwertyk bowiem ładuje akumulatory będąc sam na sam ze sobą i swoim światem wewnętrznym. Najlepiej też, aby w miejscu jego odpoczynku panowała cisza, albo „kontrolowany hałas” (mam na myśli sytuację, w której sami określamy natężenie dźwięku, to czy np. słuchamy muzyki, jakiej i jak głośno, oraz że w każdej chwili możemy muzykę wyłączyć). Najważniejsza jednak w takim odpoczynku jest samotność i poczucie swobody.     
 Ekstrawertyk natomiast czerpie energię z kontaktu z innymi ludźmi. Dlatego chętnie się z nimi spotyka, rozmawia przez telefon, chodzi na przyjęcia itp. Wciąż jest w ruchu i wciąż z ludźmi. Jest to człowiek czynu, aktywista. Gdy coś się dzieje wokół niego, czuje się jak ryba w wodzie.
                 Niektórzy uznają też istnienie ambiwersji — u ludzi, których charakteryzuje taki typ osobowości miałby występować mniej więcej równy stosunek cech introwertycznych i ekstrawertycznych. Podobno właśnie ambiwertyków jest najwięcej. Nie wszyscy jeszcze akceptują ten termin, ale ja uważam, że on również powinien być traktowany poważnie.
Introwersję najłatwiej określić stwierdzeniem, że cechują się nią osoby, które:
o   Czerpią energię z przebywania w samotności (którą lubią i której poszukują), a tracą w towarzystwie
o   Są skłonne do refleksji, często rozmyślają, „bujają w obłokach”, mają tendencję do głębokiej analizy interesujących ich zagadnień jak i otaczającego ich świata. Mają poważny stosunek do życia oraz bogate życie wewnętrzne, którym jednak rzadko się z kimś dzielą.
o   Oszczędnie wyrażają emocje, ich mimika, gestykulacja oraz inne formy komunikacji niewerbalnej są uboższe niż u ekstrawertyków, osoby takie mogą wydawać się obojętne, spokojne, wręcz chłodne i powściągliwe, zwłaszcza w miejscach publicznych lub w towarzystwie osób, których nie znają lub z którymi nie łączy ich silna więź.
o   Lubią ciszę i spokój
o   W towarzystwie rzadziej niż inni zabierają głos, chętniej obserwują i słuchają, zwykle trzymają się na uboczu
o   Są stosunkowo małomówne, „mało wylewne”
o   W kontaktach międzyludzkich są delikatne, taktowne, uprzejme LUB zdystansowane, chłodne i niespoufalające się
o   Wolą pisać sms-y niż prowadzić rozmowę telefoniczną. Wybierają wiadomości tekstowe jeśli sytuacja nie wymaga głębszego i dokładniejszego omówienia lub szybkiej decyzji
o   Preferują pracę samodzielną, nie w grupie
o   Łatwiej im się wyrazić poprzez pismo niż w rozmowie
o   Są ostrożne i dokładne w działaniu, najpierw myślą, a dopiero potem robią lub mówią
o   Wolą przebywać w domu
o   Wybierają aktywności takie jak czytanie książek, przeglądanie internetu, gry koputerowe itp. częściej i chętniej niż np. sport, spotkania z przyjaciółmi, podróże itp.
o   W sprzyjających warunkach z łatwością potrafią się skupić
o   Wolą utrzymywać więź z jedną osobą, zamiast zawierać wciąż nowe znajomości. Przyjaciółmi nazywają jedynie najbliższych, z którymi łączy ich wieloletnia, intymna relacja.
o   Mogą wydawać się nieśmiałe lub nieprzystępne
o   Nie lubią rozmów na błahe tematy („o pogodzie”), o wiele bardziej cenią rozmowy poruszające poważniejsze zagadnienia i problemy lub dotyczące ich zainteresowań
o   Są ugodowe, częściej podporządkowują się woli innych, częściej pozostawiają decyzję innym ludziom
o   Nie czerpią satysfakcji z rywalizacji, unikają konfliktów
o   Rzadko proszą o pomoc, wolą w miarę możliwości wszystko zrobić samodzielnie
o   Chętniej rozmawiają w cztery oczy, a nie w większym towarzystwie. Łatwiej jest im się otworzyć przed jednym rozmówcą. Są dobrymi słuchaczami.
I tak dalej. Tych cech można wymieniać bez końca, a prawda jest taka, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Do każdego z introwertyków część tych cech nie będzie pasować, inne zaś idealnie będą ich opisywać. Wydaje mi się jednak, że powyższe cechy to najpopularniejsze wśród introwertyków.
Małomówność i nietowarzyskość — jak z tym jest naprawdę?
                Ilu jest introwertyków? Ponieważ, tak jak już wspomniałam, trudno o ścisłą definicję introwersji, również szacunki będą różne. Jedni twierdzą, że introwertycy stanowią tylko 1/3 społeczeństwa, inni zaś, że aż połowę. A i tak można odnieść wrażenie, że ekstrawertyków jest dużo więcej. Dlaczego?
                Obecnie zmagamy się z problemem, którego wcale nie widać na pierwszy rzut oka. Mówię o stosunku introwertyk-reszta świata. Czy nie zauważyliście nigdy, że osoby trzymające się z boku, ciche i spokojne— introwertyków — traktuje się mniej poważnie niż te, które śmiało wyrażają swoje zdanie, są odważne, przebojowe i elokwentne? Że próbuje się ich czasem wyciągać siłą z ich „norki” i uczyć bycia towarzyskimi? Powtarza się Wam wciąż, że trzeba być otwartym? Wystarczy włączyć telewizor i trafić na jakąkolwiek reklamę, aby przekonać się, że ekstrawertyczny sposób na życie uznawany jest za pożądany i bardziej opłacający się.
                Przez wyraźną tendencję do faworyzowania ekstrawertyków, wielu introwertyków próbuje się do nich upodobnić. Często bardzo nieświadomie przybierają maskę (tzw. selfmonitornig), a ponieważ dzięki umiejętności dokładnej obserwacji i pogłębionej analizy są świetnymi aktorami, potrafią do złudzenia przypominać ekstrawertyków. Mamy jakoś zakodowane, że osoby towarzyskie, wygadane i przebojowe lubi się bardziej. Naprawdę coś w nich jest. Chętniej się z nimi spędza czas i rozmawia, pewnie dlatego, że potrafią dostarczyć nam rozrywki już samym swoim zachowaniem i wręcz zarażają pozytywną energią.
                Pierwszą tak bardzo ekstrawertyczną osobą jaką poznałam jest moja najlepsza przyjaciółka. Jakiś czas temu powiedziała mi, że kiedy się poznałyśmy, byłam o wiele bardziej zamknięta w sobie, a teraz otwieram się łatwiej, podczas gdy ja miałam zupełnie inne poczucie. Później, gdy zetknęłam się z pojęciem selfmonitoringu w Ciszej proszę... zdałam sobie sprawę, jak dobrze działa on w moim przypadku.
                Kilka lat spędzonych u boku przyjaciółki poskutkowało tym, że nauczyłam się do jakiegoś stopnia naśladować jej zachowanie — zwłaszcza w sytuacjach, w których wcześniej nie wiedziałabym, jak się zachować. Wcześniej po prostu nie miałam odpowiedniego wzorca. Nie oznacza to, że moja nieśmiałość czy introwersja się zmniejszyły. To znaczy, że zadziałały u mnie pewne mechanizmy przystosowawcze, kiedy odezwała się we mnie potrzeba akceptacji ze strony innych ludzi. Przyjaciółka nieświadomie pokazała mi, jak najłatwiej ją sobie zaskarbić, a ja nieświadomie nauczyłam się to wykorzystywać. Oczywiście, wciąż nie do końca zachowuję się jak ekstrawertyczka (właściwie są to tylko pojedyncze epizody), ale już łatwiej mi się pokazać z bardziej atrakcyjnej dla innych strony. Po przeczytaniu Ciszej proszę... staram się zwracać na to uwagę, gdyż Cain udowodniła mi, że wcale nie muszę w ten sposób zabiegać o akceptację, ale nie widzę nic złego w kreowaniu siebie jako przyjacielskiej osoby, jeśli nie kosztuje mnie to zbyt wiele.  
                Podejrzewam, że wielu introwertyków doświadcza tego samego, ale nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ tak długo byli zmuszeni do dostosowywania się do różnych sytuacji społecznych, że teraz bardziej ekstrawertyczne zachowania przychodzą im niemal naturalnie. Przez to też duża część introwertyków nawet nie zdaje sobie sprawy, że dysponuje właśnie tym typem osobowości. Niektórzy tak dobrze grają otwartych i towarzyskich, że bez bliższego poznania nigdy nie zorientujemy się, że są introwertykami. Nie oznacza to jednak, że zachowania ekstrawertyczne przychodzą im bez wysiłku. Mi do tej pory udaje się grać towarzyską tylko przez jakiś czas. A jego długość jest zależna od tego, jak dużo w danym momencie mam na to siły.
                Dlaczego introwertycy nie powinni czuć się gorzej ze swoim typem osobowości? O tym szeroko rozpisuje się Susan Cain w Ciszej proszę..., ja zaś ograniczę się do argumentu, który mówi, że introwertycy najlepiej rozwijają się w swojej strefie komfortu. Jeśli znajdują się w swoim „naturalnym środowisku”, mogą się skupić, a dzięki temu lepiej wykonać pracę, puścić wodze fantazji, a to z kolei może poskutkować fantastycznymi efektami dla ich pracy twórczej. Dlatego właśnie tylu pisarzy zaleca swoim początkującym kolegom po fachu odcięcie się na czas pisania od wszelkich bodźców ze świata zewnętrznego — od innych ludzi, hałasów, telewizora, radia, internetu itd. Trzeba zaznaczyć, że zdecydowana większość pisarzy to introwertycy. Ci najlepsi zawdzięczają swoje dzieła właśnie między innymi właściwościom swojego typu osobowości oraz odpowiednim warunkom do pracy.    Swoją drogą zauważmy, że pisarze chętnie dają tworzonym postaciom coś od siebie — dlatego też tylu bohaterów literackich jest introwertykami. Weźmy na przykład takich Hobbitów lub Entów. Oba te ludy to introwertycy, jednak reprezentują dwa różne aspekty introwersji. Hobbici cenią porządek i spokój, są ostrożni, zapobiegawczy, nie przepadają za stresem, a więc unikają wszelkich przygód i niebezpieczeństw. Cenią swoje domostwa, dbają o nie i lubią w nich przebywać. Entowie natomiast,  zanim podejmą jakąkolwiek decyzję lub wydadzą osąd, najpierw bardzo dokładnie się zastanawiają i badają sprawę z każdej strony. Pamiętacie scenę z Władcy Pierścieni, gdy natknęli się na nich Merry i Pippin? Pamiętacie zdanie wypowiedziane przez Drzewca, które brzmi: Musisz zrozumieć, młody hobbicie, że trzeba wiele czasu by coś powiedzieć w starym języku Entów.  A my nigdy nie mówimy rzeczy, które nie są warte tego, aby poświęcić długie chwile na ich wypowiedzenie. Stanowi ono idealny, choć trochę poetycki opis introwertyka.
                Można z niego wyczytać odpowiedź na pytanie, dlaczego introwertycy tak mało mówią. Tak, jest to spowodowane również tym, że kontakt z drugą osobą wymaga od nich wydawania energii. Introwertycy prowadzą energooszczędny tryb życia, dlatego nie lubią czczej gadaniny. Wolą powiedzieć coś krótko, konkretnie i na temat — w tak zwanych „wojskowych słowach”. Tracą swoją energię zwykle bardzo szybko, dlatego wolą ją przeznaczyć na coś, co rzeczywiście się opłaca, a więc na przykład na dyskusję na interesujący ich temat.
                Szczerze mówiąc, określenie introwertyków jako małomównych to też po części stereotyp. Przez większość czasu rzeczywiście nie mówią wiele, ale jeśli zaczniecie rozmawiać z nimi właśnie na fascynujące ich tematy albo na takie, na które mają gotowy, wyczerpujący komentarz, gwarantuję Wam, że naprawdę trudno będzie ich uciszyć i to przez długi czas.
                Najważniejsze to zrozumieć, że ich małomówność zazwyczaj nie wynika z zahukania, nieśmiałości czy bycia fałszywym lub głupim (bo z takimi wytłumaczeniami również się zetknęłam). Introwertycy również potrzebują komunikacji z innymi ludźmi, dlatego że jesteśmy gatunkiem stadnym. To nie kosmici, którzy mają inne potrzeby niż reszta świata. Różnica polega na tym, że POTRZEBUJĄ tych kontaktów ZNACZNIE MNIEJ niż inni ludzie. Zazwyczaj też preferują inną ich formę. Zamiast kolejny raz wysilać się w rozmowie, która nie daje im satysfakcji czy wręcz ich nudzi, wolą milczeć lub znaleźć taki temat, w którym rzeczywiście warto zamienić kilka słów. Pamiętajcie, że trzeba wiele czasu by coś powiedzieć w starym języku Entów. A niektórzy nie lubią tego czasu czy sił — obojętnie, jak to nazwiemy — marnować.
                Kwestia energii łączy się też z inną. Często do głosu dochodzi również stosunek innych ludzi do osób o introwertycznych cechach osobowości. Introwertycy lubią się rozgadać, ale nie zrobią tego, jeśli zauważą, że ich rozmówca się nudzi, albo co gorsza, nie słucha ich. Mówienie jak do ściany to kolejny świetny sposób na to, aby się niepotrzebnie zmęczyć. Introwertyk nie przyjmie z pełnym spokojem przerywnika w stylu Przepraszam, możesz powtórzyć? Bo się wyłączyłem, chociaż też pewnie nie pokaże swojej irytacji (a introwertycy są bardzo dobrzy w maskowaniu swoich emocji).                
Tak samo, a może i nawet bardziej denerwuje ich przerywanie ich wypowiedzi. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na to, że introwertycy zwykle nie mają podzielnej uwagi i jeśli coś robią, skupiają się na tylko jednej rzeczy. A introwertyk jeśli się na czymś skupi, to mocno (dlatego często zdarza mu się nie zauważać co się wokół niego dzieje, jeśli się rozkręci). Z mówieniem sprawa wygląda identycznie. Wyobraź sobie, że bardzo koncentrujesz się na liczeniu czegoś i nie chcesz się pomylić. I kiedy już jesteś w połowie nagle ktoś przychodzi i przerywa Ci czymś w stylu Co robisz?. Zapewne zdenerwujesz się, że dotarłeś tak daleko, a teraz musisz zaczynać od początku. Może nie na taką skalę (chociaż to zależy od sytuacji), ale dokładnie tak czują się introwertycy, gdy ktoś im wchodzi w słowo. Energia, którą wkładają w skupienie się i w wypowiedź zostaje zmarnowana, a oni sami gubią wątek i mogą zapomnieć, o czym mówili. Pół biedy, jeśli to drobna uwaga i pozwolimy im kontynuować, a oni jeszcze nie wypadli z rytmu. Jeśli jednak tak się dzieje w stresujących dla nich sytuacjach (np. w czasie ustnego egzaminu) może się to dla nich skończyć mało przyjemnie. Dlaczego?
                Introwertykowi trudno podejmować szybkie decyzje, a jeszcze trudniej kilka na raz. Jeśli czuje stres, często działa jeszcze wolniej niż zwykle, „zawiesza się”. Dlatego dla wielu ludzi o tym typie osobowości egzaminy ustne lub wygłoszenie prezentacji wiąże się z ogromnym stresem. Właśnie w takich sytuacjach często dopada ich pustka w głowie, a wiedzą, że tak dziać się nie powinno. I to tylko wzmaga ich nerwy. Nie ważne, jak dobrze są przygotowani — jeśli stres ich paraliżuje, mogą uzyskać dużo gorsze wyniki, niż na to zasługują. Dlatego egzaminatorzy bądź słuchacze nie powinni przerywać im w czasie wypowiedzi, gdyż bardzo możliwe, że z nerwów zapomną, o czym mówili. Jasne, wielu posiadło umiejętność publicznego przemawiania i potrafi odnaleźć się w takiej sytuacji. Jeśli jednak w podobnych okolicznościach znajdzie się ktoś, kto na co dzień nie ma do czynienia z egzaminami ustnymi lub publicznym mówieniem, trudno wymagać od niego, aby potrafił zapanować nad tremą.
                Introwertycy są trochę jak Enty z jeszcze jednego powodu — zwykle potrzebują dużo czasu na wykonanie jakiejś aktywności lub wypowiedzenie się. Mówią powoli i robią długie przerwy między poszczególnymi partiami wypowiedzi (mogą też powoli np. jeść, sprzątać, chodzić, itp.). Zdarza się, że trudno im znaleźć odpowiednie słowa, często doświadczają uczucia pustki w głowie, mówiąc. Dzieje się tak dlatego, że w przeciwieństwie do ekstrawertyków korzystają z pamięci długotrwałej, z której najprościej to ujmując, trudniej i dłużej czerpie się informacje. Zazwyczaj zdarza się więc, że dłuższe zamilknięcie bierzemy za koniec wypowiedzi i wtrącamy swoją. A i to introwertyk odbiera jako przerwanie mu, bo w rzeczywistości jeszcze nie skończył, lecz szuka odpowiednich określeń i układa sobie zdania w głowie, aby dokończyć myśl. Dlatego kiedy rozmawiacie a on milknie, odczekaj co najmniej trzy sekundy, zanim mu odpowiesz. Jeśli jednak „zatnie się” szukając konkretnego słowa, pozwól mu się na spokojnie zastanowić. Gdy utknie na „ten... no, ten...”, nie podsuwaj mu słów, które przychodzą Ci na myśl, aby mu pomóc, jeśli sam Cię o to nie poprosi. W ten sposób tylko go rozpraszasz, a on jeszcze dłużej szuka określenia. Poradzi sobie. A chwila czekania wymaga tylko minimum cierpliwości.
                Mówi się też, że introwertycy są nietowarzyscy i nie lubią uczestniczyć w przyjęciach, imprezach lub wspólnych zabawach.
                Cóż, myślę, że jest to spowodowane głównie formą takich aktywności, narzucaną przez innych jej uczestników. To wcale nie jest tak, że introwertyk nie lubi innych ludzi i nie chce się z nimi spotykać. Jak łatwo się domyślić, duży wpływ na jego złe samopoczucie w tłumie ma to, że owy tłum i panujący w nim najczęściej hałas wysysają z niego energię jak gąbka wodę.
                Ale to nie znaczy, że w takich miejscach nie można spotkać introwertyków. Oni też lubią i  potrzebują uczestniczyć w życiu społecznym i chętnie to robią, jeśli mają akurat na to dość siły. Problem pojawia się wtedy, gdy przychodzą na imprezę zaciągnięci przez znajomych, chociaż tak naprawdę wcale nie mają na to ochoty. Albo gdy muszą pojawić się na przyjęciu bo uważają, że tak wypada. Lub też idą co prawda z własnej woli, ale wbrew sobie, bo wydaje im się, że muszą w ten sposób spędzać czas, aby ludzie myśleli o nich pozytywnie i nie wzięli ich za mruków. Czy z wielu innych powodów. Muszę przyznać, że sama czasem zmuszam się do pojawienia się w miejscach, które potencjalnie bardzo dadzą mi popalić (np. konwenty i inne wydarzenia, w których uczestniczy duża liczba ludzi). Czasem po to, aby czegoś nowego doświadczyć, czasem dlatego, że to tradycja, a czasem dlatego, że mam prawdopodobnie jedyną w życiu okazję, aby wziąć udział w danej imprezie. Lub po prostu dlatego, że sprawdziłam już dany event i bardzo lubię się na nim pojawiać, chociaż muszę przeznaczyć na niego dużo sił.
                Niektórych może dziwić to, że introwertycy męczą się w czasie wydarzeń, które większa część społeczeństwa uznaje za świetną okazję do odpoczynku czy rozrywki. Przypomnijmy sobie jednak sposób, w jaki energia z nich uchodzi, a wszystko staje się jasne. W czasie domówki można jeszcze pogadać w cztery oczy, tak jak introwertycy wolą, ale już na dyskotece to raczej niewykonalne. W takich miejscach jak klub ludzie bardzo często przekraczają nawzajem swoje strefy prywatności, panuje ścisk i hałas, dlatego wielu introwertyków unika tych miejsc jak ognia.
                Wyjścia z domu ze znajomymi, prywatka czy jakiekolwiek inne formy społecznej aktywności mózgi introwertyków interpretują jak nadgodziny w pracy czy w szkole. Owszem, można lubić pracować i czerpać z tego przyjemność, ale czasem nawet na taką aktywność brakuje sił. Częściej jednak praca jest po prostu ciężka. A jeśli jesteś introwertykiem, to i tak poświęcasz o wiele więcej sił na te same aktywności, co Twoi ekstrawertyczni współpracownicy w ciągu swojej zmiany czy codziennych rytuałów (zakupy, załatwianie spraw w urzędach, podróż MPK). Dlatego Ty po dniu pełnym pracy wolisz zamknąć się w swoim pokoju i np. czytać książkę, a nie, tak jak ekstrawertycy, wybrać się do miasta ze znajomymi.
                Dlatego nie ma sensu namawianie introwertyków do aktywności, na jakie nie mają ochoty. Jeśli zależy Ci na tym, aby Twój introwertyczny przyjaciel odpoczął, po prostu przestań mu suszyć głowę dziką imprezą u kolegi z akademika i zostaw go samego. To najlepsze co możesz dla niego zrobić. Nie oznacza to, że nie powinno się ich zapraszać na przyjęcia. Po prostu nie wywieraj na nim presji. Jeśli będzie miał ochotę, zapewne przyjdzie. Nie trzeba też powtarzać mu „Żałuj, że nie przyszedłeś. Nie wiesz, co straciłeś.”. Owszem, wie. I prawdopodobnie właśnie dlatego się na niej nie pojawił. Wyobraź sobie, że niezależnie od tego, jak epicką okazała się ta impreza, nie oznacza to, że komuś innemu by się na niej podobało, lub że będzie rozpaczał, iż na nią nie dotarł.
                Jeśli jednak byłeś poprzedniego dnia na np. domówce lub wycieczce ze swoim introwertycznym przyjacielem, nie licz na to, że z entuzjazmem pójdzie następnego dnia z Tobą na spacer. Prawdopodobnie wciąż będzie wypompowany. Powiem więcej: będzie się regenerował jeszcze przez jakiś czas. Jak długi? Tydzień. Dwa tygodnie. Miesiąc. Kwartał. To zależy, ile sił zużył i czy jego odpoczynek nie był w jakiś sposób zakłócany (bo może od razu po tej wycieczce musiał iść do pracy).
                Podobno ludzie poznają introwertyków po tym, że szybciej niż inni opuszczają towarzystwo. Zapewne część z nich tak robi. Jednak ja podzielę się z Wami innym spojrzeniem na tą sprawę. Kiedy ja w przeszłości chciałam wcześniej wyjść z np. przyjęcia, od razu było to zauważane. Inni dziwili się, że odchodzę tak szybko i wypytywali dlaczego, czy coś się stało. Uważam za głęboki nietakt powiedzieć, że ludzie mnie już zmęczyli, dlatego sobie idę. Dlatego wymawiałam się czymś w stylu Rodzice kazali mi już wracać do domu. Ale nawet to nie skutkowało, namawiano mnie, abym zadzwoniła do rodziców i poprosiła o więcej czasu. Wymyślanie wymówek mi nie szło, było to trudne i krępujące, dlatego z czasem przestałam opuszczać imprezy wcześniej. Niestety, płacę za to tym, że w miarę, jak się przedłużają, zmieniają się one dla mnie w męczarnię.
                Dlatego jeśli ktoś chce wcześniej wrócić do domu, dajcie mu spokój, zróbcie papa, życzcie dobrej nocy i nie utrudniajcie.
                Jeśli ktoś zostaje mimo, że jest zmęczony (być może dlatego, że przyjęcie odbywa się w jego pokoju), bardzo możliwe, że w końcu zamilknie i spróbuje zająć się czymś innym, znaleźć przynajmniej trochę prywatności. Może wtedy skupić swoją uwagę na zabawie z kotem, grze na tablecie lub bazgroleniu na kartce, na której zapisywaliście swoje wyniki grając w planszówkę. Zdradzę Wam tajemnicę: jeśli powiecie mu wtedy Nie zamykaj się tak, chodź do nas! bardzo prawdopodobne, że wówczas będzie miał ochotę Was co najmniej spoliczkować.
                Na koniec mały tip. Jeśli chcecie waszego introwertyka trochę rozruszać, skłonić do zwierzeń czy otwartości, zwykle wystarczy trochę alkoholu. Alkohol bardzo zmienia myślenie. Pozbawiony hamulców w postaci reakcji obronnych introwertyk może zacząć zachowywać się jak ekstrawertyk i zmienić się w pierwszego imprezowicza. Nie mówię, żeby lać komuś wódkę do gardła czy w ogóle kogoś nakłaniać do picia, ale warto wiedzieć, że istnieje coś, co pozwoli się introwertykowi przynajmniej trochę rozluźnić.
                Na dziś to tyle. Pozostało jeszcze wiele kwestii do omówienia. Jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem w formie następnej notki poświęconej introwersji. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu udało mi się Wam wyjaśnić pewne zagadnienia.
                Uważam, że badania nad introwersją i ekstrawersją pomagają nam zrozumieć innych ludzi, a co za tym idzie, szanować ich. Dlatego gorąco zachęcam do zainteresowania się nimi. Dzięki temu, że rozumiemy innych potrafimy odpowiadać na ich potrzeby. A to doskonały sposób na to, aby zaskarbić sobie czyjąś sympatię, zaprzyjaźnić się z kimś, naprawić związek lub go stworzyć .
Isleen

#introwersja #dzielawyszperane

Komentarze

  1. Ostatnio na szkoleniu w pracy trener robił nam test według Junga i wyszlo mi, że jestem intrywertykiem, w tym teście byłam ślimakiem :) wszyscy znajomi zaskoczeni, ja również dotąd uważałam się za bardziej ekstrawertyka. A jednak :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli wyrazisz swoje zdanie. :) Każdy komentarz satysfakcjonuje.

Pamiętaj jednak, że natychmiast usuwam spam i wszelkie wypowiedzi naruszające zasady netykiety.

Popularne posty z tego bloga

„Dragon Age: Inkwizycja — Zstąpienie”. Wracamy na Głębokie Ścieżki.

„Kraina Martwej Ziemi: Krew i stal”. Bo pisanie fantastyki nie jest rzeczą prostą.

„Dragon Age: Inkwizycja — Intruz.”. Jaram się tym DLC jak Andrasta na stosie.

„Dragon Age: Inkwizycja — Szczęki Hakkona”. DLC, które chce cię zabić.

„Prawdodziejka”. Klasyczna fantasy o sile przyjaźni.