Introwersja. Co to za stwór i jak go pogłaskać? #1
Introwersja
to termin, który zdążył się już bardzo spopularyzować. Jednak wielu ludzi wciąż
rozumie go dość nieściśle, wąsko bądź w ogóle nie ma pojęcia, co oznacza.
Szkoda, bo w czasach, w których nauczyliśmy się, że w życiu człowieka
ogromną rolę gra psychika i w których staramy się dostrzegać swoją
różnorodność, wciąż zdarza nam się zapominać, że różnimy się między sobą na
o wiele bardziej podstawowym poziomie niż płeć czy kultura. Oraz o tym, że
te różnice występują nawet w wydawałoby się najbardziej ujednoliconych grupach
ludzi.
Dlatego
uważam, że edukacja w zakresie rozumienia pojęcia jakim jest introwersja
powinna być bardziej rozpowszechniona. Jej efekty, wbrew pozorom, byłyby
niesamowite — gdyż jak udowadnia Susan Cain w Ciszej proszę... Siła introwersji w świecie, który nie może przestać
gadać, wielu ludzi, zwłaszcza introwertyków, odniosłoby z niej ogromne
korzyści.
Piszę
ten tekst po części dlatego, że Alicja prosiła o polemikę z Ciszej proszę... , ale też dlatego, że
planuję go już od dłuższego czasu. Szczerze mówiąc, nie do końca będę
polemizować z Susan Cain, ponieważ nie czuję się na siłach, by dyskutować
ze specjalistką w dziedzinie introwersji. Ja zgłębiam ten temat zaledwie od
roku i wciąż odkrywam coś nowego. Dlatego postaram się przedstawić ten termin z
mojej własnej perspektywy i pewnie czasami odniosę się do tego, co można
przeczytać w Ciszej proszę... . Chciałabym
też dopowiedzieć coś na temat niektórych kwestii, czego Cain nie zrobiła, jak
sądzę ze względu na charakter swojej książki, która miała przede wszystkim
mówić o zaletach introwersji, a nie zagłębiać się w istotę tego pojęcia.
Planowałam
na ten temat przeznaczyć tylko jeden artykuł, ale w trakcie pisania okazało
się, że jest zdecydowanie zbyt szeroki na tylko jedną notkę. Z drugiej strony
nie wydaje mi się, że wiem na tyle dużo, by zakładać osobnego bloga. Dlatego
postanowiłam, że podzielę moje wywody o introwersji na kilka tekstów,
które będę tu wrzucać co jakiś czas. Przynajmniej na razie.
Czym jest introwersja?
Zdefiniowanie
introwersji nie jest proste, wbrew pozorom. Bo to pojęcie wcale nie kończy się
na stwierdzeniu, że introwertyk to osoba cicha i zamknięta w sobie. Cóż, cichym
i zamkniętym w sobie można być z wielu powodów. Niekoniecznie dlatego, że
jesteśmy introwertykami. Można być po prostu nieśmiałym. Nieśmiałość nie jest
synonimem introwersji, chociaż bardzo często towarzyszy osobom o tym typie
osobowości.
Badacze
wciąż spierają się co do ścisłej definicji introwersji. Tak naprawdę co badacz,
to inna opinia. Termin ten ukuł Karol Jung i już on stwierdził — co bardzo
ważne— że żaden człowiek nie posiada jedynie introwertycznych lub jedynie
ekstrawertycznych cech. Gdyby tak było, ludzkość dałoby się podzielić na dwa
obozy, introwertyków i ekstrawertyków. I w obrębie tych dwóch obozów wszyscy
zachowywaliby się i myśleli identycznie. A doskonale wiemy, że to nie możliwe.
Świat byłby wtedy niesamowicie nudny, a ludzie przewidywalni. To, czy ktoś jest
introwertykiem czy ekstrawertykiem określamy po tym, jakie cechy u niego
przeważają, ale przede wszystkim poprzez sposób, w jaki dana osoba czerpie
energię. Introwertyk bowiem ładuje akumulatory będąc sam na sam ze sobą i swoim
światem wewnętrznym. Najlepiej też, aby w miejscu jego odpoczynku panowała
cisza, albo „kontrolowany hałas” (mam na myśli sytuację, w której sami
określamy natężenie dźwięku, to czy np. słuchamy muzyki, jakiej i jak głośno,
oraz że w każdej chwili możemy muzykę wyłączyć). Najważniejsza jednak w takim
odpoczynku jest samotność i poczucie swobody.
Ekstrawertyk
natomiast czerpie energię z kontaktu z innymi ludźmi. Dlatego chętnie się z
nimi spotyka, rozmawia przez telefon, chodzi na przyjęcia itp. Wciąż jest w
ruchu i wciąż z ludźmi. Jest to człowiek czynu, aktywista. Gdy coś się dzieje
wokół niego, czuje się jak ryba w wodzie.
Niektórzy uznają też istnienie ambiwersji — u
ludzi, których charakteryzuje taki typ osobowości miałby występować mniej
więcej równy stosunek cech introwertycznych i ekstrawertycznych. Podobno
właśnie ambiwertyków jest najwięcej. Nie wszyscy jeszcze akceptują ten termin,
ale ja uważam, że on również powinien być traktowany poważnie.
Introwersję
najłatwiej określić stwierdzeniem, że cechują się nią osoby, które:
o
Czerpią energię z przebywania w samotności
(którą lubią i której poszukują), a tracą w towarzystwie
o
Są skłonne do refleksji, często rozmyślają,
„bujają w obłokach”, mają tendencję do głębokiej analizy interesujących ich
zagadnień jak i otaczającego ich świata. Mają poważny stosunek do życia oraz
bogate życie wewnętrzne, którym jednak rzadko się z kimś dzielą.
o
Oszczędnie wyrażają emocje, ich mimika,
gestykulacja oraz inne formy komunikacji niewerbalnej są uboższe niż u
ekstrawertyków, osoby takie mogą wydawać się obojętne, spokojne, wręcz chłodne
i powściągliwe, zwłaszcza w miejscach publicznych lub w towarzystwie osób,
których nie znają lub z którymi nie łączy ich silna więź.
o
Lubią ciszę i spokój
o
W towarzystwie rzadziej niż inni zabierają głos,
chętniej obserwują i słuchają, zwykle trzymają się na uboczu
o
Są stosunkowo małomówne, „mało wylewne”
o
W kontaktach międzyludzkich są delikatne,
taktowne, uprzejme LUB zdystansowane, chłodne i niespoufalające się
o
Wolą pisać sms-y niż prowadzić rozmowę
telefoniczną. Wybierają wiadomości tekstowe jeśli sytuacja nie wymaga głębszego
i dokładniejszego omówienia lub szybkiej decyzji
o
Preferują pracę samodzielną, nie w grupie
o
Łatwiej im się wyrazić poprzez pismo niż w rozmowie
o
Są ostrożne i dokładne w działaniu, najpierw
myślą, a dopiero potem robią lub mówią
o
Wolą przebywać w domu
o
Wybierają aktywności takie jak czytanie książek,
przeglądanie internetu, gry koputerowe itp. częściej i chętniej niż np. sport,
spotkania z przyjaciółmi, podróże itp.
o
W sprzyjających warunkach z łatwością potrafią
się skupić
o
Wolą utrzymywać więź z jedną osobą, zamiast
zawierać wciąż nowe znajomości. Przyjaciółmi nazywają jedynie najbliższych, z
którymi łączy ich wieloletnia, intymna relacja.
o
Mogą wydawać się nieśmiałe lub nieprzystępne
o
Nie lubią rozmów na błahe tematy („o pogodzie”),
o wiele bardziej cenią rozmowy poruszające poważniejsze zagadnienia i problemy
lub dotyczące ich zainteresowań
o
Są ugodowe, częściej podporządkowują się woli
innych, częściej pozostawiają decyzję innym ludziom
o
Nie czerpią satysfakcji z rywalizacji, unikają
konfliktów
o
Rzadko proszą o pomoc, wolą w miarę możliwości
wszystko zrobić samodzielnie
o
Chętniej rozmawiają w cztery oczy, a nie w
większym towarzystwie. Łatwiej jest im się otworzyć przed jednym rozmówcą. Są
dobrymi słuchaczami.
I tak dalej. Tych cech można
wymieniać bez końca, a prawda jest taka, że każdy przypadek należy rozpatrywać
indywidualnie. Do każdego z introwertyków część tych cech nie będzie pasować,
inne zaś idealnie będą ich opisywać. Wydaje mi się jednak, że powyższe cechy to
najpopularniejsze wśród introwertyków.
Małomówność i nietowarzyskość — jak z tym
jest naprawdę?
Ilu
jest introwertyków? Ponieważ, tak jak już wspomniałam, trudno o ścisłą
definicję introwersji, również szacunki będą różne. Jedni twierdzą, że
introwertycy stanowią tylko 1/3 społeczeństwa, inni zaś, że aż połowę. A i tak
można odnieść wrażenie, że ekstrawertyków jest dużo więcej. Dlaczego?
Obecnie
zmagamy się z problemem, którego wcale nie widać na pierwszy rzut oka. Mówię
o stosunku introwertyk-reszta świata. Czy nie zauważyliście nigdy, że
osoby trzymające się z boku, ciche i spokojne— introwertyków — traktuje się
mniej poważnie niż te, które śmiało wyrażają swoje zdanie, są odważne,
przebojowe i elokwentne? Że próbuje się ich czasem wyciągać siłą z ich „norki”
i uczyć bycia towarzyskimi? Powtarza się Wam wciąż, że trzeba być
otwartym? Wystarczy włączyć telewizor i trafić na jakąkolwiek reklamę, aby
przekonać się, że ekstrawertyczny sposób na życie uznawany jest za pożądany i
bardziej opłacający się.
Przez
wyraźną tendencję do faworyzowania ekstrawertyków, wielu introwertyków próbuje
się do nich upodobnić. Często bardzo nieświadomie przybierają maskę (tzw. selfmonitornig), a ponieważ dzięki umiejętności
dokładnej obserwacji i pogłębionej analizy są świetnymi aktorami, potrafią do
złudzenia przypominać ekstrawertyków. Mamy jakoś zakodowane, że osoby
towarzyskie, wygadane i przebojowe lubi się bardziej. Naprawdę coś w nich
jest. Chętniej się z nimi spędza czas i rozmawia, pewnie dlatego, że
potrafią dostarczyć nam rozrywki już samym swoim zachowaniem i wręcz
zarażają pozytywną energią.
Pierwszą
tak bardzo ekstrawertyczną osobą jaką poznałam jest moja najlepsza
przyjaciółka. Jakiś czas temu powiedziała mi, że kiedy się poznałyśmy, byłam o
wiele bardziej zamknięta w sobie, a teraz otwieram się łatwiej, podczas
gdy ja miałam zupełnie inne poczucie. Później, gdy zetknęłam się z pojęciem selfmonitoringu w Ciszej proszę... zdałam sobie sprawę, jak dobrze działa on w moim
przypadku.
Kilka
lat spędzonych u boku przyjaciółki poskutkowało tym, że nauczyłam się do
jakiegoś stopnia naśladować jej zachowanie — zwłaszcza w sytuacjach, w których
wcześniej nie wiedziałabym, jak się zachować. Wcześniej po prostu nie miałam
odpowiedniego wzorca. Nie oznacza to, że moja nieśmiałość czy introwersja się
zmniejszyły. To znaczy, że zadziałały u mnie pewne mechanizmy przystosowawcze, kiedy
odezwała się we mnie potrzeba akceptacji ze strony innych ludzi. Przyjaciółka
nieświadomie pokazała mi, jak najłatwiej ją sobie zaskarbić, a ja nieświadomie
nauczyłam się to wykorzystywać. Oczywiście, wciąż nie do końca zachowuję się
jak ekstrawertyczka (właściwie są to tylko pojedyncze epizody), ale już łatwiej
mi się pokazać z bardziej atrakcyjnej dla innych strony. Po przeczytaniu Ciszej proszę... staram się zwracać na
to uwagę, gdyż Cain udowodniła mi, że wcale nie muszę w ten sposób zabiegać o
akceptację, ale nie widzę nic złego w kreowaniu siebie jako przyjacielskiej
osoby, jeśli nie kosztuje mnie to zbyt wiele.
Podejrzewam,
że wielu introwertyków doświadcza tego samego, ale nie zdaje sobie z tego
sprawy, ponieważ tak długo byli zmuszeni do dostosowywania się do różnych
sytuacji społecznych, że teraz bardziej ekstrawertyczne zachowania przychodzą
im niemal naturalnie. Przez to też duża część introwertyków nawet nie zdaje
sobie sprawy, że dysponuje właśnie tym typem osobowości. Niektórzy tak dobrze
grają otwartych i towarzyskich, że bez bliższego poznania nigdy nie
zorientujemy się, że są introwertykami. Nie oznacza to jednak, że zachowania
ekstrawertyczne przychodzą im bez wysiłku. Mi do tej pory udaje się grać
towarzyską tylko przez jakiś czas. A jego długość jest zależna od tego,
jak dużo w danym momencie mam na to siły.
Dlaczego
introwertycy nie powinni czuć się gorzej ze swoim typem osobowości? O tym
szeroko rozpisuje się Susan Cain w Ciszej
proszę..., ja zaś ograniczę się do argumentu, który mówi, że introwertycy
najlepiej rozwijają się w swojej strefie komfortu. Jeśli znajdują się w swoim
„naturalnym środowisku”, mogą się skupić, a dzięki temu lepiej wykonać pracę,
puścić wodze fantazji, a to z kolei może poskutkować fantastycznymi efektami
dla ich pracy twórczej. Dlatego właśnie tylu pisarzy zaleca swoim początkującym
kolegom po fachu odcięcie się na czas pisania od wszelkich bodźców ze świata
zewnętrznego — od innych ludzi, hałasów, telewizora, radia, internetu itd.
Trzeba zaznaczyć, że zdecydowana większość pisarzy to introwertycy. Ci najlepsi
zawdzięczają swoje dzieła właśnie między innymi właściwościom swojego typu
osobowości oraz odpowiednim warunkom do pracy. Swoją
drogą zauważmy, że pisarze chętnie dają tworzonym postaciom coś od siebie —
dlatego też tylu bohaterów literackich jest introwertykami. Weźmy na przykład
takich Hobbitów lub Entów. Oba te ludy to introwertycy, jednak reprezentują dwa
różne aspekty introwersji. Hobbici cenią porządek i spokój, są ostrożni,
zapobiegawczy, nie przepadają za stresem, a więc unikają wszelkich przygód
i niebezpieczeństw. Cenią swoje domostwa, dbają o nie i lubią w nich
przebywać. Entowie natomiast, zanim podejmą jakąkolwiek decyzję lub
wydadzą osąd, najpierw bardzo dokładnie się zastanawiają i badają sprawę z
każdej strony. Pamiętacie scenę z Władcy
Pierścieni, gdy natknęli się na nich Merry i Pippin? Pamiętacie zdanie
wypowiedziane przez Drzewca, które brzmi: Musisz
zrozumieć, młody hobbicie, że trzeba wiele czasu by coś powiedzieć w starym
języku Entów. A my nigdy nie mówimy
rzeczy, które nie są warte tego, aby poświęcić długie chwile na ich
wypowiedzenie. Stanowi ono idealny, choć trochę poetycki opis introwertyka.
Można z niego wyczytać
odpowiedź na pytanie, dlaczego introwertycy tak mało mówią. Tak, jest to spowodowane
również tym, że kontakt z drugą osobą wymaga od nich wydawania energii.
Introwertycy prowadzą energooszczędny tryb życia, dlatego nie lubią czczej
gadaniny. Wolą powiedzieć coś krótko, konkretnie i na temat — w tak
zwanych „wojskowych słowach”. Tracą swoją energię zwykle bardzo szybko, dlatego
wolą ją przeznaczyć na coś, co rzeczywiście się opłaca, a więc na przykład na
dyskusję na interesujący ich temat.
Szczerze
mówiąc, określenie introwertyków jako małomównych to też po części stereotyp.
Przez większość czasu rzeczywiście nie mówią wiele, ale jeśli zaczniecie
rozmawiać z nimi właśnie na fascynujące ich tematy albo na takie, na które mają
gotowy, wyczerpujący komentarz, gwarantuję Wam, że naprawdę trudno będzie ich
uciszyć i to przez długi czas.
Najważniejsze
to zrozumieć, że ich małomówność zazwyczaj nie wynika z zahukania, nieśmiałości
czy bycia fałszywym lub głupim (bo z takimi wytłumaczeniami również się
zetknęłam). Introwertycy również potrzebują komunikacji z innymi ludźmi,
dlatego że jesteśmy gatunkiem stadnym. To nie kosmici, którzy mają inne
potrzeby niż reszta świata. Różnica polega na tym, że POTRZEBUJĄ tych kontaktów
ZNACZNIE MNIEJ niż inni ludzie. Zazwyczaj też preferują inną ich formę. Zamiast
kolejny raz wysilać się w rozmowie, która nie daje im satysfakcji czy wręcz ich
nudzi, wolą milczeć lub znaleźć taki temat, w którym rzeczywiście warto
zamienić kilka słów. Pamiętajcie, że
trzeba wiele czasu by coś powiedzieć w starym języku Entów. A
niektórzy nie lubią tego czasu czy sił — obojętnie, jak to nazwiemy — marnować.
Kwestia
energii łączy się też z inną. Często do głosu dochodzi również stosunek innych
ludzi do osób o introwertycznych cechach osobowości. Introwertycy lubią się
rozgadać, ale nie zrobią tego, jeśli zauważą, że ich rozmówca się nudzi, albo
co gorsza, nie słucha ich. Mówienie jak do ściany to kolejny świetny sposób na
to, aby się niepotrzebnie zmęczyć. Introwertyk nie przyjmie z pełnym spokojem
przerywnika w stylu Przepraszam, możesz
powtórzyć? Bo się wyłączyłem, chociaż też pewnie nie pokaże swojej irytacji
(a introwertycy są bardzo dobrzy w maskowaniu swoich emocji).
Tak samo, a może i nawet bardziej denerwuje ich przerywanie ich wypowiedzi. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na to, że introwertycy zwykle nie mają podzielnej uwagi i jeśli coś robią, skupiają się na tylko jednej rzeczy. A introwertyk jeśli się na czymś skupi, to mocno (dlatego często zdarza mu się nie zauważać co się wokół niego dzieje, jeśli się rozkręci). Z mówieniem sprawa wygląda identycznie. Wyobraź sobie, że bardzo koncentrujesz się na liczeniu czegoś i nie chcesz się pomylić. I kiedy już jesteś w połowie nagle ktoś przychodzi i przerywa Ci czymś w stylu Co robisz?. Zapewne zdenerwujesz się, że dotarłeś tak daleko, a teraz musisz zaczynać od początku. Może nie na taką skalę (chociaż to zależy od sytuacji), ale dokładnie tak czują się introwertycy, gdy ktoś im wchodzi w słowo. Energia, którą wkładają w skupienie się i w wypowiedź zostaje zmarnowana, a oni sami gubią wątek i mogą zapomnieć, o czym mówili. Pół biedy, jeśli to drobna uwaga i pozwolimy im kontynuować, a oni jeszcze nie wypadli z rytmu. Jeśli jednak tak się dzieje w stresujących dla nich sytuacjach (np. w czasie ustnego egzaminu) może się to dla nich skończyć mało przyjemnie. Dlaczego?
Tak samo, a może i nawet bardziej denerwuje ich przerywanie ich wypowiedzi. Tutaj trzeba zwrócić uwagę na to, że introwertycy zwykle nie mają podzielnej uwagi i jeśli coś robią, skupiają się na tylko jednej rzeczy. A introwertyk jeśli się na czymś skupi, to mocno (dlatego często zdarza mu się nie zauważać co się wokół niego dzieje, jeśli się rozkręci). Z mówieniem sprawa wygląda identycznie. Wyobraź sobie, że bardzo koncentrujesz się na liczeniu czegoś i nie chcesz się pomylić. I kiedy już jesteś w połowie nagle ktoś przychodzi i przerywa Ci czymś w stylu Co robisz?. Zapewne zdenerwujesz się, że dotarłeś tak daleko, a teraz musisz zaczynać od początku. Może nie na taką skalę (chociaż to zależy od sytuacji), ale dokładnie tak czują się introwertycy, gdy ktoś im wchodzi w słowo. Energia, którą wkładają w skupienie się i w wypowiedź zostaje zmarnowana, a oni sami gubią wątek i mogą zapomnieć, o czym mówili. Pół biedy, jeśli to drobna uwaga i pozwolimy im kontynuować, a oni jeszcze nie wypadli z rytmu. Jeśli jednak tak się dzieje w stresujących dla nich sytuacjach (np. w czasie ustnego egzaminu) może się to dla nich skończyć mało przyjemnie. Dlaczego?
Introwertykowi
trudno podejmować szybkie decyzje, a jeszcze trudniej kilka na raz. Jeśli czuje
stres, często działa jeszcze wolniej niż zwykle, „zawiesza się”. Dlatego dla
wielu ludzi o tym typie osobowości egzaminy ustne lub wygłoszenie prezentacji
wiąże się z ogromnym stresem. Właśnie w takich sytuacjach często dopada
ich pustka w głowie, a wiedzą, że tak dziać się nie powinno. I to tylko wzmaga
ich nerwy. Nie ważne, jak dobrze są przygotowani — jeśli stres ich paraliżuje,
mogą uzyskać dużo gorsze wyniki, niż na to zasługują. Dlatego egzaminatorzy
bądź słuchacze nie powinni przerywać im w czasie wypowiedzi, gdyż bardzo
możliwe, że z nerwów zapomną, o czym mówili. Jasne, wielu posiadło umiejętność
publicznego przemawiania i potrafi odnaleźć się w takiej sytuacji. Jeśli jednak
w podobnych okolicznościach znajdzie się ktoś, kto na co dzień nie ma do
czynienia z egzaminami ustnymi lub publicznym mówieniem, trudno wymagać od
niego, aby potrafił zapanować nad tremą.
Introwertycy
są trochę jak Enty z jeszcze jednego powodu — zwykle potrzebują dużo czasu na
wykonanie jakiejś aktywności lub wypowiedzenie się. Mówią powoli i robią długie
przerwy między poszczególnymi partiami wypowiedzi (mogą też powoli np. jeść,
sprzątać, chodzić, itp.). Zdarza się, że trudno im znaleźć odpowiednie słowa,
często doświadczają uczucia pustki w głowie, mówiąc. Dzieje się tak dlatego, że
w przeciwieństwie do ekstrawertyków korzystają z pamięci długotrwałej, z której
najprościej to ujmując, trudniej i dłużej czerpie się informacje. Zazwyczaj
zdarza się więc, że dłuższe zamilknięcie bierzemy za koniec wypowiedzi i
wtrącamy swoją. A i to introwertyk odbiera jako przerwanie mu, bo w
rzeczywistości jeszcze nie skończył, lecz szuka odpowiednich określeń i układa
sobie zdania w głowie, aby dokończyć myśl. Dlatego kiedy rozmawiacie a on
milknie, odczekaj co najmniej trzy sekundy, zanim mu odpowiesz. Jeśli jednak
„zatnie się” szukając konkretnego słowa, pozwól mu się na spokojnie zastanowić.
Gdy utknie na „ten... no, ten...”, nie podsuwaj mu słów, które przychodzą Ci na
myśl, aby mu pomóc, jeśli sam Cię o to nie poprosi. W ten sposób tylko go
rozpraszasz, a on jeszcze dłużej szuka określenia. Poradzi sobie. A chwila
czekania wymaga tylko minimum cierpliwości.
Mówi
się też, że introwertycy są nietowarzyscy i nie lubią uczestniczyć w
przyjęciach, imprezach lub wspólnych zabawach.
Cóż,
myślę, że jest to spowodowane głównie formą takich aktywności, narzucaną przez
innych jej uczestników. To wcale nie jest tak, że introwertyk nie lubi innych
ludzi i nie chce się z nimi spotykać. Jak łatwo się domyślić, duży wpływ na
jego złe samopoczucie w tłumie ma to, że owy tłum i panujący w nim
najczęściej hałas wysysają z niego energię jak gąbka wodę.
Ale
to nie znaczy, że w takich miejscach nie można spotkać introwertyków. Oni też
lubią i potrzebują uczestniczyć w życiu społecznym i chętnie to
robią, jeśli mają akurat na to dość siły. Problem pojawia się wtedy, gdy
przychodzą na imprezę zaciągnięci przez znajomych, chociaż tak naprawdę wcale
nie mają na to ochoty. Albo gdy muszą pojawić się na przyjęciu bo uważają, że
tak wypada. Lub też idą co prawda z własnej woli, ale wbrew sobie, bo wydaje im
się, że muszą w ten sposób spędzać czas, aby ludzie myśleli o nich pozytywnie i
nie wzięli ich za mruków. Czy z wielu innych powodów. Muszę przyznać, że sama
czasem zmuszam się do pojawienia się w miejscach, które potencjalnie bardzo dadzą
mi popalić (np. konwenty i inne wydarzenia, w których uczestniczy duża liczba
ludzi). Czasem po to, aby czegoś nowego doświadczyć, czasem dlatego, że to
tradycja, a czasem dlatego, że mam prawdopodobnie jedyną w życiu okazję,
aby wziąć udział w danej imprezie. Lub po prostu dlatego, że sprawdziłam już
dany event i bardzo lubię się na nim pojawiać, chociaż muszę przeznaczyć na
niego dużo sił.
Niektórych
może dziwić to, że introwertycy męczą się w czasie wydarzeń, które większa
część społeczeństwa uznaje za świetną okazję do odpoczynku czy rozrywki.
Przypomnijmy sobie jednak sposób, w jaki energia z nich uchodzi, a wszystko
staje się jasne. W czasie domówki można jeszcze pogadać w cztery oczy, tak jak
introwertycy wolą, ale już na dyskotece to raczej niewykonalne. W takich
miejscach jak klub ludzie bardzo często przekraczają nawzajem swoje strefy prywatności,
panuje ścisk i hałas, dlatego wielu introwertyków unika tych miejsc jak ognia.
Wyjścia
z domu ze znajomymi, prywatka czy jakiekolwiek inne formy społecznej aktywności
mózgi introwertyków interpretują jak nadgodziny w pracy czy w szkole. Owszem,
można lubić pracować i czerpać z tego przyjemność, ale czasem nawet na taką
aktywność brakuje sił. Częściej jednak praca jest po prostu ciężka. A jeśli
jesteś introwertykiem, to i tak poświęcasz o wiele więcej sił na te same
aktywności, co Twoi ekstrawertyczni współpracownicy w ciągu swojej zmiany czy
codziennych rytuałów (zakupy, załatwianie spraw w urzędach, podróż MPK). Dlatego
Ty po dniu pełnym pracy wolisz zamknąć się w swoim pokoju i np. czytać książkę,
a nie, tak jak ekstrawertycy, wybrać się do miasta ze znajomymi.
Dlatego
nie ma sensu namawianie introwertyków do aktywności, na jakie nie mają ochoty.
Jeśli zależy Ci na tym, aby Twój introwertyczny przyjaciel odpoczął, po prostu przestań
mu suszyć głowę dziką imprezą u kolegi z akademika i zostaw go samego. To
najlepsze co możesz dla niego zrobić. Nie oznacza to, że nie powinno się ich
zapraszać na przyjęcia. Po prostu nie wywieraj na nim presji. Jeśli będzie miał
ochotę, zapewne przyjdzie. Nie trzeba też powtarzać mu „Żałuj, że nie
przyszedłeś. Nie wiesz, co straciłeś.”. Owszem, wie. I prawdopodobnie właśnie
dlatego się na niej nie pojawił. Wyobraź sobie, że niezależnie od tego, jak
epicką okazała się ta impreza, nie oznacza to, że komuś innemu by się na niej
podobało, lub że będzie rozpaczał, iż na nią nie dotarł.
Jeśli
jednak byłeś poprzedniego dnia na np. domówce lub wycieczce ze swoim
introwertycznym przyjacielem, nie licz na to, że z entuzjazmem pójdzie następnego
dnia z Tobą na spacer. Prawdopodobnie wciąż będzie wypompowany. Powiem więcej:
będzie się regenerował jeszcze przez jakiś czas. Jak długi? Tydzień. Dwa
tygodnie. Miesiąc. Kwartał. To zależy, ile sił zużył i czy jego odpoczynek nie
był w jakiś sposób zakłócany (bo może od razu po tej wycieczce musiał iść do
pracy).
Podobno
ludzie poznają introwertyków po tym, że szybciej niż inni opuszczają
towarzystwo. Zapewne część z nich tak robi. Jednak ja podzielę się z Wami innym
spojrzeniem na tą sprawę. Kiedy ja w przeszłości chciałam wcześniej wyjść z np.
przyjęcia, od razu było to zauważane. Inni dziwili się, że odchodzę tak szybko
i wypytywali dlaczego, czy coś się stało. Uważam za głęboki nietakt powiedzieć,
że ludzie mnie już zmęczyli, dlatego sobie idę. Dlatego wymawiałam się czymś w
stylu Rodzice kazali mi już wracać do
domu. Ale nawet to nie skutkowało, namawiano mnie, abym zadzwoniła do
rodziców i poprosiła o więcej czasu. Wymyślanie wymówek mi nie szło, było to
trudne i krępujące, dlatego z czasem przestałam opuszczać imprezy wcześniej.
Niestety, płacę za to tym, że w miarę, jak się przedłużają, zmieniają się
one dla mnie w męczarnię.
Dlatego
jeśli ktoś chce wcześniej wrócić do domu, dajcie mu spokój, zróbcie papa,
życzcie dobrej nocy i nie utrudniajcie.
Jeśli
ktoś zostaje mimo, że jest zmęczony (być może dlatego, że przyjęcie odbywa się
w jego pokoju), bardzo możliwe, że w końcu zamilknie i spróbuje zająć się czymś
innym, znaleźć przynajmniej trochę prywatności. Może wtedy skupić swoją uwagę
na zabawie z kotem, grze na tablecie lub bazgroleniu na kartce, na której
zapisywaliście swoje wyniki grając w planszówkę. Zdradzę Wam tajemnicę: jeśli
powiecie mu wtedy Nie zamykaj się tak,
chodź do nas! bardzo prawdopodobne, że wówczas będzie miał ochotę Was co najmniej
spoliczkować.
Na
koniec mały tip. Jeśli chcecie waszego introwertyka trochę rozruszać, skłonić
do zwierzeń czy otwartości, zwykle wystarczy trochę alkoholu. Alkohol bardzo
zmienia myślenie. Pozbawiony hamulców w postaci reakcji obronnych introwertyk
może zacząć zachowywać się jak ekstrawertyk i zmienić się w pierwszego
imprezowicza. Nie mówię, żeby lać komuś wódkę do gardła czy w ogóle kogoś
nakłaniać do picia, ale warto wiedzieć, że istnieje coś, co pozwoli się
introwertykowi przynajmniej trochę rozluźnić.
Na
dziś to tyle. Pozostało jeszcze wiele kwestii do omówienia. Jeśli macie jakieś
pytania, chętnie odpowiem w formie następnej notki poświęconej introwersji. Mam
nadzieję, że w jakimś stopniu udało mi się Wam wyjaśnić pewne zagadnienia.
Uważam,
że badania nad introwersją i ekstrawersją pomagają nam zrozumieć innych ludzi,
a co za tym idzie, szanować ich. Dlatego gorąco zachęcam do
zainteresowania się nimi. Dzięki temu, że rozumiemy innych potrafimy odpowiadać
na ich potrzeby. A to doskonały sposób na to, aby zaskarbić sobie czyjąś
sympatię, zaprzyjaźnić się z kimś, naprawić związek lub go stworzyć .
Isleen
#introwersja #dzielawyszperane
Ostatnio na szkoleniu w pracy trener robił nam test według Junga i wyszlo mi, że jestem intrywertykiem, w tym teście byłam ślimakiem :) wszyscy znajomi zaskoczeni, ja również dotąd uważałam się za bardziej ekstrawertyka. A jednak :)
OdpowiedzUsuń